Jesteśmy – chłopcy wparowali do garderoby, zdecydowanie zmęczeni, ale zadowoleni. To było niesamowite, jak oni kochali to co robili.
- Jak koncert? – spytałam odkładając kubek z kawą.
- Super... nasi fani są tak niesamowici... – westchnął Harry siadając obok mnie, obejmując mnie ramieniem i całując krótko w usta.
- Nie wiem czy słyszałyście, ale byli tak głośni, że chyba nie będę słyszał przez następny tydzień – jęknął Louis dołączając do siedzących na kanapie.
- I tak nie przebiją tych fanów w Chicago – zaśmiał się blondynek – Tam to dopiero było hardcorowo...
- Noo... to był jeden z zdecydowanie tych najgłośniejszych – dodał Zayn – Ale za to jak pięknie i głośno z nami śpiewali... to było super – uśmiechnął się i nalał sobie wody do szklanki.
- Idę się przebrać, kochanie – Harry szepnął mi do ucha i wstał, udając się do garderoby obok.
Siedzieliśmy z chłopakami i prowadziliśmy dyskusję, na temat fanów i koncertów. Chłopcy opowiedzieli mi o jednej z fanek za Szwecji, która schowała się w koszu na śmieci, prawdopodobnie po to, żeby dostać się niezauważona do budynku, w którym byli.
„Ludzie to mają pomysły...” westchnęłam w myślach i słuchałam opowiadania blondynka o jego ciekawych przypadkach ze zwariowanymi fankami.
- Zbieramy się? – spytał Hazza podchodząc do mnie.
- Jasne – powiedziałam i wstałam powoli biorąc kule do rąk.
- Cześć chłopaki, my jedziemy już do hotelu – pożegnaliśmy się z resztą i poszliśmy.
Jechaliśmy samochodem, wypożyczonym przez Harrego. Chłopak pytał się mnie, co robiłyśmy z Lou... Opowiedziałam mu, że obiecałam Lou pomoc, przy przygotowaniu strojów na ich koncert, dopóki nie znajdzie zastępstwa na miejsce jej starej asystentki. Harry zaproponował, że mnie jutro rano zawiezie do stylistki.
Podjechaliśmy pod hotel. Harry zaparkował i pomógł mi wysiąść z samochodu. Poszliśmy do naszego pokoju w apartamencie i chłopak poszedł wziąć prysznic a ja w tym momencie się przebrałam w krótkie spodenki do spania i koszulkę na ramiączkach. Położyłam się na łóżku i zaczęłam czytać książkę. Długo nie minęło od wyjścia chłopaka z łazienki i bardzo skutecznie, zaczęły mnie rozpraszać delikatne pocałunki Harrego składane chyba na każdym możliwie odsłoniętym milimetrze mojej skóry. Próbowałam nie dać mu tej satysfakcji i nadal czytać książkę, ale po prostu nie mogłam...
Jego usta były naprawdę wszędzie i powodowały przyjemne mrowienie na skórze, na której przed chwilą były.
- Harry – jęknęłam, a brunet wyszczerzył się z triumfalnym uśmieszkiem.
- Wiedziałem, że się w końcu złamiesz – powiedział uradowany – Chodź już spać, a nie czytaj... późno już... – westchnął.
Siłę przekonywania to on miał, jak popatrzył na mnie tymi swoimi zielonymi oczami, to momentalnie odłożyłam powieść na stolik nocny i zgasiłam lampkę. Położyłam się na boku i poczułam jak chłopak przysuwa się do mnie i obejmując mnie od tyłu wtula się w moje małe ciało.
- Tylko po to miałam przestać czytać? Bo musiałeś się do kogoś przytulić – zaśmiałam się z niego.
- Jak wiesz, działasz na mnie lepiej niż lek nasenny, kiedy leżysz obok – zamruczał mi do ucha i musnął moją szyję ustami. Jego ciepła dłoń wylądowała na brzuchu i wsunęła się pod koszulkę. Zaczął gładzić dłonią mój brzuch i malować na nim bliżej nieokreślone znaki.
- Kiedyś tam będzie moja Darcy – westchnął uśmiechnięty.
- Jaka Darcy? – spytałam odwracając do niego lekko głowę.
- Moja córeczka będzie się nazywać Darcy – powiedział chłopak i uśmiechnął się tak chłopięco... Na jego policzkach pojawiły się te kochane przeze mnie dołeczki.
- A skąd wiesz, że kiedykolwiek Ci urodzę dziewczynkę? Może urodzę Ci drużynę piłkarską? – spytałam rozbawiona – A poza tym skąd takie wielkie plany na przyszłość? Do dzieci to my chyba mamy jeszcze czas – westchnęłam.
- A nic... tak mówię... a co do tego, że to na pewno będzie dziewczynka, to takie przeczucie. Ja to po prostu wiem – stwierdził chłopak.
- Mhm... – mruknęłam i obróciłam się spowrotem, żeby zasnąć. Jeżeli to, że działałam na niego jak leki nasenne było prawdą, to on działał na mnie równie dobrze. Chwilę po zamknięciu oczu udałam się w objęcia Morfeusza.
***
- Harry, chodź bo się spóźnimy – krzyknęłam na chłopaka, kiedy ten pakował coś do pudełka na śniadanie.
- Już idę... nic się nie stanie jak spóźnimy się pięć minut – powiedział pewnym głosem.
- Co ty tam w ogóle masz? – spytałam patrząc na zamknięte pudełko w dłoniach Harrego.
- Twój najukochańszy na świecie chłopak, zrobił Ci drugie śniadanie, żebyś przypadkiem nie zemdlała tam u Lou... – wyszczerzył się zadowolony – Nie powinnaś zażywać leków na pusty żołądek – powiedział stanowczo i otworzył przede mną drzwi wyjściowe.
Zeszłam na dół kuśtykając i wsiadłam do samochodu. Hazza zawiózł mnie do Lou, a sam pojechał gdzieś coś załatwić. Wyszłam na górę i znalazłam kobietę w garderobie jak dopasowywała stroje na manekinach.
- Cześć – przywitałam się z blondynką.
- Cześć Charls! Dziękuję, że przyszłaś.
- Jeszcze nic nie zdążyłam zrobić a już mi dziękujesz – zaśmiałam się i usiadłam przy jednym ze stolików – To jakie plany na dziś?
Robiłyśmy ze strojami chłopaków dobre kilka godzin. Lou powiedziała, że jutro rano chłopcy muszą do niej wpaść na przymiarki i wtedy zrobimy poprawki na naszych projektach.
- Odwieźć Cię do domu? – spytała Lou, zbierając swoje rzeczy.
- Jeżeli to nie byłby problem – uśmiechnęłam się do niej – tylko chwilkę poczekaj, napiszę Harremu, żeby się nie martwił, że wracam z Tobą – wyciągnęłam komórkę i napisałam do chłopaka sms’a. Już po chwili otrzymałam wiadomość zwrotną.
„Dobrze, w takim razie czekam w hotelu, kochanie x.”
Uśmiechnęłam się sama do siebie i poszłam za Lou. Kobieta zamknęła garderobę na klucz i razem poszłyśmy na parking do jej samochodu. Wsiadłyśmy i w spokoju jechałyśmy do hotelu, rozmawiając po drodze. Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka telefonu, ale nie był to mój telefon. Lou szybko sięgnęła po urządzenie i odebrała.
- Halo?
- Tak to ja... – jak ja nie lubię słyszeć tylko jedną stronę rozmowy...
- Oh, tak? Świetnie – na jej twarzy pojawił się cień uśmiechu.
- W takim razie spotkajmy się jutro o godzinie 8 rano – powiedziała i po chwili podała adres.
- Dziękuję, do zobaczenia. – wyłączyła się a na jej twarzy widniał szeroki uśmiech.
- Mamy chyba problem z głowy – powiedziała do mnie odkładając komórkę na bok, do torebki.
- Co masz na myśli? – spytałam zaciekawiona.
- Dzwoniła do mnie właśnie dziewczyna, niejaka Abigail, która jest zainteresowana pracą asystentki u mnie. Powiedziałam jej, żeby przyjechała do mnie jutro na 8.00 jak zaczniemy pracę, bo z chłopcami jestem umówiona na 8.30 – uśmiechnęła się.
- Oh, to super – podzieliłam jej entuzjazm – To przyjadę o 8 jeśli potrzebujesz jeszcze pomocy.
- Jak tylko masz czas, to chętnie. W końcu nie wiem co ta dziewczyna potrafi, więc lepiej mieć jakiś plan B. – powiedziała i skręciła na parking pod hotelem.
- Ok. Dzięki za podwózkę, będę w takim razie jutro o 8.00. Do zobaczenia – pożegnałam się i wysiadłam z samochodu, zatrzaskując drzwi.
- Papa – Lou mi pomachała i odjechała z parkingu w stronę miasta.
Poszłam do hotelu i moim celem momentalnie okazał się nasz pokój. Weszłam do środka i zobaczyłam Hazzę, leżącego na łóżku z laptopem na kolanach.
- Cześć, skarbie – jego twarz przyozdobił promienny uśmiech, gdy tylko mnie zobaczył.
- Hej – mruknęłam i odłożyłam kule na bok, siadając na wygodnym materacu.
- Jak Ci minął dzień? – spytał odkładając laptopa na bok i klepiąc miejsce obok siebie. Wsparłam się na ramionach i przysunęłam do niego, siadając wygodnie i wtulając się w jego ciało.
- Dobrze, ale jestem trochę zmęczona – westchnęłam – Na szczęście, jeszcze jutro pojadę pomóc Lou i możliwe, że uda jej się zatrudnić nową asystentkę – uśmiechnęłam się do niego, podczas gdy on bawił się moimi rozpuszczonymi lokami.
- Jedziesz na przymiarki, czy wcześniej? – spytał zaciekawiony.
- Wcześniej. Lou umówiła się z tą dziewczyną na jutro, na 8.00 rano. Wy macie tam być o 8.30 z tego co wiem...
- To pojedziemy razem i poczekam z Tobą te pół godziny – zaproponował, na co od razu się zgodziłam.
- Masz na dziś jakieś plany, czy lenimy się do końca dnia? – spytałam.
- Mamy z chłopakami próbę do jutrzejszego koncertu – westchnął – Ale potem jestem cały twój – uśmiechnął się i pocałował mnie w skroń – W zasadzie, to powinienem się już zbierać – wstał z łóżka i zaczął szukać swojej marynarki. Gdy znalazł, założył ją na siebie i zaczął wkładać buty.
- Odpoczywaj, kochanie.
- Szczerze powiedziawszy, to chyba zaraz zasnę – zaśmiałam się pod nosem.
- Tylko nie zapomnij o lekarstwach – powiedział ostrzegawczo, jakby był moją mamą, która przypominała mi o wszystkim, na każdym kroku. Trochę mnie to irytowało, ta jego nadopiekuńczość. Wiem, że się martwił, ale czasem trochę przesadzał i czułam się przytłoczona jego opieką. „Nie masz na co narzekać...” powiedział mi mój wewnętrzny głos.
Chłopak wyszedł z pokoju i zostałam zupełnie sama. Zaświeciłam lampkę przy łóżku i wzięłam się za czytanie.
***
Na tej próbie mieliśmy naprawdę niezły wycisk. Byłem mega zmęczony i jedyne o czym marzyłem, to wrócić do Charlie i pójść spać. Zebraliśmy się z chłopakami w dość szybkim tempie, bo Paul nie dał nam wszystkim taryfy ulgowej, każąc powtarzać niektóre piosenki.
- Spać, spać, spać, spać... – zaczął powtarzać Horan kładąc się na kanapie.
- Jak będziesz to tyle razy powtarzał, to na pewno nie pójdziesz szybciej spać – westchnął Zayn przysysając się do butelki z wodą.
- Nie wiem jak wy, ale ja już idę do samochodu – poinformował nas Tommo i skierował się do wyjścia.
- Ja też – dodałem i poszedłem za nim. Wyszliśmy na zewnątrz. Zimne powietrze zaatakowało nasze rozgrzane i spocone od skakania na scenie ciała. Poszliśmy oboje szybkim tempem do samochodu i wsiedliśmy do niego. Chwilę po nas, pojawiła się tam reszta i wszyscy pojechaliśmy do hotelu.
Gdy byliśmy na miejscu wyjechaliśmy windą na nasze piętro. Ziewając zacząłem przekręcać klucz do naszego apartamentu i wszyscy zaczęli rozchodzić się po swoich pokojach. Otwarłem drzwi do naszego i zobaczyłem cudowny widok. Na łóżku, przy zapalonej lampce spała moja dziewczyna z książką w ręce. Wyglądała tak uroczo, kiedy spała z lekko rozchylonymi ustami... Wyciągnąłem komórkę i zrobiłem jej zdjęcie. Chowając urządzenie do kieszeni, wyjąłem jej ostrożnie książkę z rąk i położyłem obok. Ściągnąłem jej jeansy, na co zaczęła trochę się rozbudzać, ale była tak nieprzytomna, że gdy zobaczyła co się dzieje odwróciła się i wtulając w poduszkę poszła spać dalej. Przykryłem ją kołdrą i sam poszedłem do łazienki wziąć szybki prysznic i się przebrać. Wróciłem do niej i wskakując pod ciepłą, zagrzaną kołdrę zgasiłem lampkę i zasnąłem.
***
Z głębokiego snu wyrwał mnie dźwięk budzika ustawionego w komórce. Nie mogąc wytrzymać nieprzyjemnego jazgotu wymacałem urządzenie na stoliku i czym prędzej je wyłączyłem. Odwróciłem się na drugi bok, chcąc się przywitać z moja dziewczyną i kiedy otwarłem powieki jej tam nie było. Zacząłem się zastanawiać, gdzie się może podziewać kiedy szum wody w łazience, tylko upewnił mnie w przekonaniu, że moja druga połówka się kąpie. Wstałem ślamazarnym krokiem i ruszyłem w kierunku szafy. Wyciągnąłem z niej strój na dziś i położyłem na łóżku. Zapukałem do białych drzwi łazienki i usłyszawszy ciche ‘proszę’ wszedłem do środka. Dziewczyna stała przy lustrze w samym ręczniku i myła zęby.
„Jak to jest możliwe, że ona nawet a samym ręczniku wygląda seksownie?”
- Cześć skarbie – cmoknąłem ja w policzek, a ona tylko coś bąknęła pod nosem w stylu ‘cześć’ z buzią całą zapchaną pastą do zębów. Puściłem wodę i umyłem zaspaną twarz. Potem wziąłem się za czyszczenie zębów. Gdy skończyłem wszystkie czynności w łazience, wróciłem do pokoju, w którym dziewczyna szukała ubrania w szafie. Chwyciłem swoje i poszedłem się przebrać.
Była godzina 7.50 i za dziesięć minut byliśmy umówieni z Lou. Wziąłem torebkę Charlie i poszedłem razem z dziewczyną na dół. Kiedy wychodziliśmy słyszałem jak pozostała czwórka wstaje.
Dzięki temu, że była to dość wczesna pora ominęliśmy korki i zdążyliśmy na czas. Weszliśmy do gabinetu Lou, w którym siedziała kobieta z jakąś młodą blondynką.
- Hej Lou – przywitałem się ze stylistką a zaraz po mnie zrobiła to wchodząca do pomieszczenia Charlie.
- Cześć Harry, Charlie – kobieta uścisnęła nas oboje – Poznajcie moją nową asystentkę, Abigail – pokazała na drobną blondynkę siedzącą naprzeciwko. Dziewczyna podała nam dłoń przedstawiając się. Na oko wydawała się być bardzo miła i przede wszystkim cicha i spokojna. Usiadłem na kanapie i zająłem się czytaniem tweetów od fanów, kiedy Charlie z Lou i Abby coś przygotowywały, tłumacząc nowej kilka spraw.
- Harry, czy byłbyś taki dobry i przymierzył swój strój? Miałabym przynajmniej Ciebie z głowy przed przybyciem całej reszty... – westchnęła Lou i podała mi moje ubrania.
- Jasne – odebrałem od niej ubrania i zostawiając na kanapie komórkę poszedłem się przebrać. Gdy byłem już gotowy wyszedłem i pokazałem się dziewczynom. Abby poprawiła kilka rzeczy i stwierdziła, że jest ok. Poszedłem pod profesjonalne oko Lou, i kiedy ta stwierdziła, że nie trzeba nic poprawiać, przebrałem się spowrotem w swoje rzeczy.
Siedzieliśmy wszyscy rozmawiając na kanapie i popijając kawę. Czekaliśmy na resztę, która trochę się spóźniała... Napisałem sms’a do Zayna i po chwili odpisał mi:
„Zaraz będziemy!”
Rozmawialiśmy dalej z nowo poznaną blondynką, kiedy do pomieszczenia wparowała reszta One Direction.
- Sorry Lou, ale staliśmy w... – Tommo nie dokończył, bo jego wzrok zatrzymał się na Abigail.
- Korku – dokończył Liam klepiąc Louisa po plecach i śmiejąc się pod nosem.
- Taa.. korku – westchnął brunet nadal nie spuszczając wzroku z dziewczyny. Znałem ten jego wzrok... był dokładnie taki sam, kiedy poznał Charlie. Jeżeli w ogóle ten nie był bardziej intensywny.
- Cześć, jestem Abigail – przedstawiła się dziewczyna podchodząc kolejno do Nialla, Zayna, Liama i na końcu Louisa. „Ja już widzę, co się tu święci...” zaśmiałem się w duchu i widziałem, że reszta chyba podziela moje zdanie w stu procentach. Kiedy przyszło do przymierzania ubrań, Tommo, który zazwyczaj najbardziej jęczał przy tego typu czynnościach, zgłosił się jako pierwszy na ochotnika do przymiarek. Siedząc na kanapie z moją dziewczyną, którą obejmowałem ręką, cicho się oboje śmialiśmy widząc to przedstawienie przed nami. Louis koniecznie, desperacko chciał, żeby dziewczyna go zauważyła. Chyba mu się tu udało, kiedy wychodząc w samych bokserkach z garderoby po spodnie, wpatrywał się w nią i wpadł na wieszak z ubraniami, lecąc razem z nim na ziemię i robiąc przy tym głośny huk. Dziewczyna zaśmiała się cicho, i pomogła Louisowi wstać. Tomlinson jak na dżentelmena przystało pomógł dziewczynie zbierać wszystko z ziemi, stojąc w samych bokserkach... Boże, co to był za widok!
_____________
Uhh... wyrobiłam się na dziś! :D Szczerze, to ten rozdział jest taki trochę nijaki... średnio mi się podoba, nie wiem jak wam. Przepraszam za to, że nie jest poprawiony jakoś szczególnie, ale mi się nie chciało bo głowa mnie boli..
Zaraz idę poprawić ten długi i ew. coś dopisać... wiecie, że jak coś się napisze, to dopiero dzień później czytając to drugi raz, wychodzi jakie to jest... Idę więc sprawdzić, czy cokolwiek udało mi się z tego co chciałam tam napisać.
Dobra, już lepiej nic nie mówię, tylko idę poprawiać. Miłego dnia! :)
PS. Nie wiem czy chcecie, ale jutro rano wyjeżdżam na cały dzień do koleżanki i nie wiem czy uda mi się dodać rozdział 8... więc mogę go dodać albo jeszcze dzisiaj, albo SPRÓBOWAĆ dodać go jutro rano, albo będzie za dwa dni. Wybór należy do was, bo rozdział jest napisany i leży tylko czekając na poprawki ;)
No to miłego dnia misiaczki!
Kocham was wszystkich! xx.
Wcale nie jest nijaki, jest fajny :))
OdpowiedzUsuńDobrze, że Louis się zakochał, ale on i tak ma być z Charlie <33
Fajnie by było jak dziś będzie następny, ale jak dodasz pojutrze to nic się nie stanie :)
I tak często dodajesz ;33
Uff.. kolejna zadowolona osoba, super! :)
UsuńMnie jakoś średnio przypadł do gustu, takie pomieszanie z poplątaniem, mimo wszystko, dziękuję <3
Pozdrawiam xx.
Boski, jak zawsze zresztą ;) Uwielbiam twój blog <3
OdpowiedzUsuńZapraszam też do siebie :http://1d-for-ever.blogspot.com/
Z góry przepraszam za Spam :/
Czekam na nexta z niecierpliwością !
Bardzo się cieszę, że Ci się podobał :)
UsuńJak tylko będę miała czas, to wpadnę :) ale niestety nie będzie to w najbliższym czasie, bo mam trochę rzeczy do zrobienia :(
Harry już plauje z Charlie dzieci?! Spokojnie kolego! Ona ma dopiero 18 lat! Może najpierw nacieszcie się sobą ;)
OdpowiedzUsuńJuż się bałam, że ta nowa poleci na Harry'ego i będzie mieszać w jego związku, ale na szczęście stanie się kolejną ofiarą Louisa. Ma szczęście ;)
Czekam na 8! :)
Xx.
P.S. Przepraszam, że tak krótko, ale padam po dzisiejszym dniu...
Nie planuje, tylko bardziej ... hmm...
UsuńMówi jej co ją czeka w przyszłości hahahaha xD
Całusy xx.