sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 5 (II część)

- Dojechaliśmy – usłyszałam głos Harrego, gdy postanowiłam się chwilę zdrzemnąć. „Czy ja przypadkiem chwilę temu nie zamknęłam oczu?” ehh...
Odpięłam pas i zabrałam się za otwieranie drzwi, lecz Harry mnie ubiegł i zanim zdążyłam nacisnąć klamkę drzwi ustąpiły i otwarły się a w nich stał uśmiechnięty brunet. Wysiadłam z pojazdu i zabrałam ze sobą bluzę. Dzisiejszy dzień był ciepły, ale wietrzny. Szczególnie tu, w górach. Zawiązałam sobie ją w biodrach i sprawdziłam czy sznurówki moich butów są dobrze zawiązane.
Gdy wszystko było sprawdzone, a Harry zabrał czarny plecak z samochodu mogliśmy wyruszyć. Naszym dzisiejszym celem, był szczyt góry, która znajdowała się niedaleko miejsca zamieszkania moich dziadków. Jak byłam mała, to często chodziłam tu na wycieczki z mamą.
Szliśmy niestrudzenie rozmawiając po drodze na przeróżne tematy i robiąc kilka postojów, na odpoczynek, czy zjedzenie czegoś. Moja babcia wyprawiła nas, jakbyśmy mieli iść co najmniej na wojnę. Zaopatrzyła nas w termos z gorącą herbatą i stertę kanapek, które zajmowały jedną trzecią pojemności plecaka.
Szliśmy tak przez trzy godziny na górę. Opłaciło się...
Widok z góry, był niesamowity. Lasy, góry, doliny: to wszystko było przed nami, tworząc zapierającą dech w piersiach panoramę okolicy. W ciągu tych kilku godzin, które szliśmy, zdążyło się ocieplić i na samej górze czuć było przyjemne, ciepłe promienie słońca.
- Żyć nie umierać – stwierdziłam kładąc się na trawie i zamykając oczy.
- Wiesz skarbie – zaczął brunet – ja na twoim miejscu poczekałbym z tym umieraniem, bo musimy jeszcze zejść na dół – zaśmiał się i wgryzł w kanapkę, wcześniej wyjętą z plecaka.
- Jak bym umarła, to zniósłbyś moje zwłoki na dół, prawda? – spytałam obracając głowę w stronę chłopaka.
- Hmm... – zamyślił się – myślę, że gdybyś umarła, to umarłbym razem z Tobą – stwierdził wyszczerzając się – niczym Romeo i Julia. A tak w ogóle, to skąd taka rozmowa o umieraniu? Nie lepiej porozmawiać o czymś przyjemniejszym? Na przykład... o małych, rozkosznych szczeniaczkach? – spytał unosząc brwi.
- Tak... szczeniaczki zdecydowanie fajniejsze i słodsze! – stwierdziłam jednoznacznie.
- Ale i tak najsłodszy jestem Ja? – Harry pokiwał śmiesznie brwiami.
- To było pytanie, czy stwierdzenie? – spytałam śmiejąc się pod nosem. „Harry i ta jego pewność siebie”
- W sumie to i to, i to – wyszczerzył swoje bielutkie zęby w uśmiechu.
- Skoro mnie pytasz... To chyba uważam, że szczeniaczki są słodsze – powiedziałam siląc się na poważny ton, bo jak zobaczyłam jego naburmuszoną minę, miałam ochotę wybuchnąć niepohamowanym śmiechem.
- Pff... jak wrócimy, to pójdę się dowartościować do fanek. One na pewno stwierdzą, że jestem słodszy – powiedział z udawanym oburzeniem.
- Skoro tak uważasz... trudno... pójdę pokazać moją niespodziankę chłopcom. Myślę, że im się bardzo spodoba... Szczególnie, że są mężczyznami – powiedziałam przewracając oczami a Harry momentalnie się odwrócił.
- O jakiej niespodziance mówisz? I co z tym ma wspólnego to, że są facetami? – spytał mrużąc oczy i próbując przetworzyć dane w tym owłosionym czajniku.
- Niespodzianka niespodzianką... i tak się nie dowiesz, bo będziesz wtedy z fankami – „nie ma to jak stuprocentowo działający szantaż”.
- Dobra... odwołuję. Tylko kiedy zobaczę tą niespodziankę? – spytał momentalnie.
- Hmm... zależy od tego, czy będziesz grzeczny, czy nie – uśmiechnęłam się do niego i wzięłam łyka wody z małej butelki.
- A mam być grzeczny, czy nie? – spytał z cwanym uśmieszkiem a mnie wryło. „Mały zboczony Harry... jak zawsze” No ale co by nie powiedzieć, to miał trochę racji. Nachyliłam się do jego ucha i szepnęłam uwodzicielskim głosem:
- Przed zobaczeniem niespodzianki, masz być grzeczny – powiedziałam, po czym dodałam -  ale po... ojj... po zobaczeniu, raczej nie powstrzymasz się od bycia niegrzecznym chłopcem – odsunęłam się od niego i zobaczyłam charakterystyczny błysk w jego oku i poszerzający się uśmiech.
- Załatwione – powiedział uradowany, jakby był dzieckiem i właśnie wszedł do sklepu z zabawkami i pozwoleniem na wzięcie czego dusza zapragnie.
- Jak coś to mam na Ciebie haka – mrugnęłam okiem – Pamiętaj, że jak będziesz niegrzeczny, to nie zobaczysz niespodzianki wcześniej...
- Już moja w tym głowa, żeby się postarać – wyszczerzył się i cmoknął mnie w policzek, wstając – Chodź. Idziemy dalej – podał mi rękę i podniósł z ziemi. Już nie pierwszy raz, ale za każdym razem pozytywnie mnie zaskakiwał swoją siłą. Jemu nie sprawiało żadnego problemu noszenie mnie na rękach, czy inne rzeczy. Był mega silny.
Poszliśmy dalej, z tą różnicą, że teraz schodziliśmy z góry. Nie wiem czemu, ale schodzenie zawsze szło łatwiej i szybciej. Zamiast iść kolejne 3 godziny, droga powrotna zajęła nam ponad dwie. Jak głosiła tablica informacyjna, do wyjścia i parkingu pozostało 1,5 km.
Szliśmy dalej w dół, kiedy przez przypadek podniosłam wzrok i popatrzyłam w słońce. Momentalnie zakręciło mi się w głowie i jedyne co widziałam i czułam, to ciemność i rozlegający się w mojej nodze ból. Potem słyszałam urywane wołanie mojego imienia, przez Harrego i nic więcej.
Obudziłam się leżąc w białym pomieszczeniu. Momentalnie zorientowałam się, że to szpital. Zauważyłam Harrego siedzącego przy łóżku i głaszczącego moją dłoń, przypiętą do jakiejś rurki. Chyba nie zauważył, że się obudziłam. Chciałam coś powiedzieć, ale miałam tak zaschnięte gardło, że nie dałam rady. Poruszyłam delikatnie palcami u ręki, ściskając ciepłą dłoń chłopaka. Brunet od razu podniósł głowę  popatrzył się na mnie.
- O mój Boże, Charlie! Tak się bałem... – powiedział a jego oczy się zaszkliły – Poczekaj tu chwilę, zawołam lekarza – wyszedł z sali i po chwili wrócił. Poprosiłam go prawie bezgłośnie o wodę, którą mi podał. Napiłam się i już było lepiej, mogłam normalnie mówić.
Do sali wpadł tęgi mężczyzna w białym kitlu. Podszedł do mnie i sprawdzając coś na aparaturze spytał: - Jak się pani czuje?
- Trochę mi słabo... co się dzieje doktorze?
- Za niedługo powinny być wyniki pani badań. Proszę się położyć – wykonałam jego polecenie, a on zaświecił mi latareczką w oczy i mruknął pod nosem, zapisując na karcie – ruch spojówek nadal prawidłowy. Nie ma wstrząśnienia mózgu.
- Czy boli panią noga? – spytał a ja odruchowo spojrzałam na lewą nogę, która była w gipsie. „O Boże...”
- Nie... – powiedziałam zgodnie z prawdą.
- To dobrze. To znaczy, że morfina nadal działa.
Zapisał coś jeszcze na karcie, po czym odwiesił ją na ramie łóżka.
- Proszę tu leżeć i odpoczywać. Za niedługo przyjdę z wynikami i będziemy wiedzieć co pani dolega – poinstruował mnie i wyszedł.
Nadal byłam w lekkim szoku, kiedy przypomniałam sobie, że nie jestem tu sama. Chłopak przez cały czas siedział cicho w zamyśleniu. „Zapewne nie wiedział, co mówi lekarz, bo mówił po Polsku...”
- Harry. Powiesz mi co się stało? – spytałam.
- Jak byliśmy w górach, to nagle zemdlałaś. Upadłaś tak niefortunnie na jakiś kamień, czy coś, że złamałaś nogę, przy okazji mocno ją rozcinając. Zawiozłem Cię do szpitala i lekarze najpierw oczyścili Ci ranę i pozszywali a potem włożyli nogę w gips – wytłumaczył powoli i spokojnie.
„Oh... pewnie dlatego nie czuję żadnego bólu...”
- Czy oni mnie dziś wypiszą? Przecież mieliśmy wieczorem wylecieć... nie możesz spóźnić się na koncert – jęknęłam wkurzona.
- Nie wiem. Lekarz powiedział, że podejmie decyzję jak oglądnie wyniki. Musi wiedzieć skąd to nagłe omdlenie... A koncertem się nie przejmuj. Coś wymyślimy... teraz Ty jesteś najważniejsza – powiedział posyłając mi delikatny uśmiech i chwytając spowrotem moją rękę.
Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę rozmawiając a po kilkunastu minutach do sali wrócił ten sam lekarz, tylko tym razem trzymał w ręce wyniki.
- A więc panno Grey... zaczął przewracając kartki. Wyniki wskazują na niedobór żelaza w organizmie. To jest anemia... Przepiszę pani tabletki żelaza, które musi pani brać regularnie trzy razy dziennie po dwie, oraz witaminy. Popijanie tabletek żelaza sokiem pomarańczowym przyśpieszy i zwiększy ich efekt, bo witamina C poprawia wchłanianie żelaza w organizmie. Zalecam więcej odpoczynku i mniej stresujących sytuacji, dopóki pani stan się nie polepszy i nie wyrówna się poziom żelaza w organizmie. Po miesiącu powinno wszystko wrócić do normy i niech wtedy pani pójdzie do lekarza i skonsultuje z nim zmniejszenie dawki. Muszę również ostrzec, że przy nadmiernie stresujących sytuacjach, mogą zdarzać się omdlenia, więc niech pani na siebie uważa i dba o swoje zdrowie. Mogą również zdarzać się krwotoki z nosa, ale rzadziej.*
- Panie doktorze... A czy dostanę dziś wypis? – spytałam z nadzieją i w myślach modliłam się o pozwolenie. Przecież Harry nie mógł przeze mnie opuszczać koncertów!
- Tak. Pielęgniarka poda pani jeszcze jedną kroplówkę uzupełniającą glukozę i przyniesie recepty na tabletki. Potem może pani iść – uśmiechnął się i wyszedł z pokoju.
Odetchnęłam z ulgą i zaczęłam przetwarzać w myślach to, co powiedział lekarz.
- Co powiedział? – spytał chłopak.
- To anemia. Muszę brać regularnie żelazo, nie mogę się przemęczać i w stresowych sytuacjach takie zawroty głowy i omdlenia mogą się zdarzać. Po miesiącu powinno wszystko wrócić do normy – posłałam chłopakowi delikatny uśmiech.
- Jejku... to dobrze – potarł dłonią o moją rękę – bałem się, że to będzie coś gorszego, odchodziłem od zmysłów... – powiedział wypuszczając ze świstem powietrze z płuc – A co z wypisem? Wyjdziesz dziś, czy mam dzwonić do Paula?
- Da mi dziś, tylko dostanę jeszcze jedną kroplówkę i recepty na lekarstwa.
- To dobrze. Może pójdę teraz po te recepty i pojadę kupić leki? – spytał.
- Jasne – posłałam mu uśmiech i chłopak już wychodził, gdy w drzwiach pojawiła się pielęgniarka.
- Oh, przepraszam – powiedziała trącając przez przypadek Harrego – proszę, tu są recepty na leki - podała je Hazzie, który podziękował i wyszedł. Podeszła do mnie i podłączyła nową kroplówkę.

***

Wyszłam z Harrym ze szpitala o kulach. Noga zaczynała powoli boleć, ale lekarz przepisał mi również jakieś mocniejsze leki przeciwbólowe. Pojechaliśmy do domu dziadków, gdzie się spakowaliśmy i pożegnaliśmy. Oczywiście zaczęło się wypytywanie o moje zdrowie, ale powiedziałam im, że po prostu upadłam i złamałam nogę. Pominęłam tą część z anemią, bo zaczęli by się martwić i powiedzieliby rodzicom. Byłam pełnoletnia i jak na razie rodzice nie musieli wiedzieć... Jak będę chciała to im powiem.

Wylecieliśmy z Polski, kierunek: Niemcy.
Kolejny koncert miał się odbyć w Berlinie. Tam po kilku koncertach, mamy kilka dni przerwy, potem jedziemy do Włoch, a potem do Hiszpanii.
Siedzieliśmy w samolocie. Nie wiem czemu, ale mnie lot zawsze usypiał. Położyłam głowę na ramieniu Harrego i w niedługim czasie zasnęłam.
Gdy dolecieliśmy, przy lotnisku stał podstawiony przez Paula samochód. Kierowca zawiózł nas do hotelu, w którym stacjonowali chłopcy.
Nie było mi jakoś strasznie łatwo chodzić o kulach, ale zaczęłam się przyzwyczajać. Dojechaliśmy do hotelu i poszliśmy do windy, którą wyjechaliśmy na 5 piętro. Okazało się że manager załatwił nam jeden gigantyczny apartament z czterema pokojami. Weszliśmy do środka i od razu rzuciła się na nas cała trójka przyjaciół. Brakowało tylko... Louisa.
- Cześć – zaczęliśmy się witać z wszystkimi. Gdy podeszli bliżej, zaczęły się pytania o moją nogę w gipsie. Niall momentalnie stwierdził, że mi coś tam narysuje. Harry powiedział, że jesteśmy trochę zmęczeni i dokładnie opowiemy potem.
- Gdzie Louis? – spytałam trochę zaskoczona, że nie przyszedł „Zaskoczona? Przecież to wiadome, że siedzi pewnie ze swoją Eleanor w pokoju...”
- Wątpię, żeby w ogóle wiedział o waszym przyjeździe. Od wczoraj siedzi w pokoju, i gdy tylko ktoś tam chce wejść to momentalnie go wyrzuca – westchnął Daddy.
- Ale wczoraj Eleanor wyjechała – powiedział podekscytowany Niall zacierając ręce – Nie wiem co się stało, ale chyba przejrzał na oczy.
- Tak, przejrzał, ale nie chce nikogo widzieć... coś musiało się stać – powiedział Liam.
- Może mi się uda z nim porozmawiać. Pójdę do niego – ostatnie zdanie skierowałam do Harrego. Chciałam mieć pewność, że nie będzie miał nic przeciwko.
- Jasne. Idź, skarbie. Będę czekał w pokoju – skradł mi delikatny pocałunek i uśmiechnął się delikatnie. Słyszałam odgłosy podekscytowania ze strony chłopców... „Ahh tak... przecież oni nie wiedzą...” Znając ich, to zaraz wypytają Harrego o szczegóły.
Wzięłam do rąk kule i powoli doszłam do drzwi pokoju Louisa. Zapukałam cicho, ale nie usłyszałam odpowiedzi. Nacisnęłam klamkę, która momentalnie ustąpiła i weszłam do środka. Zobaczyłam bruneta, grającego coś na gitarze. Nie zauważył mnie...
- Emmm.. hej – powiedziałam podchodząc do jego łóżka z zamiarem usadowienia się na nim, obok chłopaka.
- Charlie, jejku... co Ci się stało? – spytał zaciekawiony – Wróciłaś... – powiedział delikatnie się uśmiechając.
- Tak... miałam mały wypadek na wycieczce. Opowiem Ci kiedy indziej... – zdecydowałam – Louis, co się dzieje? Dlaczego Ciągle tu siedzisz?
Chłopak odwrócił się... nie chciał o tym mówić. – Lou? – ponagliłam.
- Eleanor mnie okłamywała. Wcale nie była w ciąży... zrobiła to tylko po to, żeby zniszczyć nasz związek i wrócić do mnie. Wczoraj robiłem testy... – powiedział smutnym głosem nerwowo bawiąc się palcami u rąk.
- Jejku... tak mi przykro Lou – przytuliłam go mocno. Trwaliśmy tak chwilę w przyjacielskim uścisku, kiedy chłopak się odsunął i zaczął bacznie mnie obserwować, swoimi błękitnymi oczami. Czułam jego przeszywający wzrok, ale nie było w tym tego co kiedyś... tego przyciągania...
- Kocham Cię Charlie – wypowiedział te słowa prawie niesłyszalnie, po czym zaczął zbliżać się niebezpiecznie do moich ust.


* Co do Anemii, to owszem jest to choroba związana z między innymi niedoborem żelaza w organizmie i zdarzają się po niej omdlenia, czy krwotoki z nosa (i nie tylko) ale potrzebowałam czegoś takiego do opowiadania i napisałam, że to anemia. Nie wiem dokładnie ile trwa leczenie i nie wypisałam tam wszytskiego co do tej choroby (tylko to, co było mi potrzebne) więc nie sugerujcie się w jakikolwiek sposób tym opisem. TO JEST TYLKO I WYŁĄCZNIE NA POTRZEBĘ OPOWIADANIA!

Takie małe info, dla niewiedzących, mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi ;)
____________________
Teraz co do rozdziału... napisałam tam, to co było w planach, ale zupełnie mi się ten rozdział nie podoba. Wyszedł taki pomieszany i niedokładny... :(
Nie wiem kiedy będzie następny, ale postaram się napisać go i dodać ja najszybciej.
Całuję i życzę miłego weekendu wszystkim! xx.

10 komentarzy:

  1. Charlie co się z Tobą dzieje?! Ty niegrzeczna dziewczyno! ;D Podejrzewam, że Harry będzie w siódmym niebie jak zobaczy niespodzinakę i już nie mogę się doczekać, aż się dowiem co to jest!
    Co do anemii to z doświadczenia i ze studiów wiem, że jej leczenie trochę trwa, więc nie przesadziłaś z tym miesiącem ;)
    Wiedziałam, że El kłamie! Wiedziałam! I obiecuję, że jeśli Louis pocałuje Charlie to zasadzę mu kopa w tyłek! Niech się od niej odczepi! Ona jest teraz z Harry i tak ma być!

    Całuję!
    Xx.

    P.S. Przepraszam, że tak krótko, ale nie lubię dodawać komentarzy z telefonu, a nie mam internetu ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak myślałam (moja koleżanka miała anemię). Na potrzeby opowiadania potrzebowałam, żeby to trwało miesiąc, więc jeżeli trwa dłużej, to przepraszam ;)
      Hahaha.... chyba Harry tak na nią wpływa xD tak mi się wydaje... ;p
      Biedny Lou... co poradzi na to, że ją kocha (p.s. powiem mu, żeby załatwił sobie jakiś ochraniacz na swój tyłek hahahahaha xD)
      Całusy! xx.

      Usuń
  2. O matko!
    Jaka akcja!
    Wiedziałam że Eleanor kłamie ale Louis ma się odczepić od Charr w trybie natychmiastowym!!
    Czekam na kolejny.
    /Madzia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że spodobała Ci się akcja :)
      Ehh... biedny Lou... wszyscy przeciwko niemu :(
      No ale ma na co zasłużył ;p
      pozdrawiam x.

      Usuń
  3. Wiedziałam!Wiedziałam!Wiedziałam!Wiedziałam!Wiedziałam!Wiedziałam!
    Wiedziałam że Eleanor kłamie!Uuu...coś czuję że ta niespodzianka spodoba się Harremu...:D Biedny Louis....co prawda był dla Charr okropny kiedy dowiedział się że El jest w ciąży ,ale........i tak mi go żal....:( Ale Charlie masz być z Harrym i kropka!Nie pozwól żeby Louis cię pocałował!
    Całuski /czarnooka\

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba wszyscy się tego spodziewali, jak tak teraz patrzę na komentarze :D
      Zobaczymy jak to będzie w następnym rozdziale :)
      Pozdrawiam xx.

      Usuń
  4. Ha! Wiedziałam, że El coś zmyśla (zresztą jak większość powyżej ;p)
    Coś czuję, że Harry'emu spodoba się niespodzianka przygotowana przez Charr ;)
    A ten pocałunek (o ile do niego dojdzie) ma niczego nie zmieniać ;)
    Czekam na kontynuację i przepraszam, że dziś tak krótko, ale nienawidzę pisać z komórki :)
    Całusy :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie dzieje :) Znam ten ból, pisania z telefonu... masakra.
      Chyba własnie wszyscy wiedzieli ;p (a nie mówiłam, że opowiadanie jest przewidywalne? xD)
      Całusy xx.

      Usuń
  5. Chyba każdy wiedział, że Elka kręci :D
    A ja jakoś chcę żeby Charr była z Lou :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten roździał był super(zresztąjak każdy inn).Czekam na dalsze!!!

    OdpowiedzUsuń