*** Perspektywa Harrego ***
W Paryżu wylądowaliśmy koło godziny 23. Wszyscy byli zmęczeni lotem i każdy marzył o dotarciu do hotelu i położeniu się do łóżka. Szliśmy przez lotnisko, witani przez rzeszę fanów zebranych w jak i przed budynkiem. Widząc jak wychodzimy, przywitały nas donośne krzyki, piski i oklaski. Po drodze, porozdawaliśmy kilka autografów i porobiliśmy kilka zdjęć, jednak nie było na to za wiele czasu, ponieważ czekały na nas podstawione samochody.
Szedłem z Charlie przy boku. Dziewczyna była wykończona i co chwilę ziewała. Szczerze powiedziawszy, to chyba nikt z nas nie był w najlepszym stanie...
Gdy doszliśmy do naszych środków transportu, załadowaliśmy swoje bagaże i sami weszliśmy do dwóch samochodów. Na nasze szczęście, ze mną i z Charlie jechała Danielle i Liam, a w drugim samochodzie reszta. Po około pół godziny jazdy, dotarliśmy pod duży hotel w samym centrum Paryża. Obudziłem brunetkę której przysnęło się na moim ramieniu i podając jej rękę, pomogłem wysiąść z samochodu. Wzięliśmy nasze bagaże i udaliśmy się do hotelu, gdzie przy recepcji stał Paul i załatwiał zarezerwowane wcześniej pokoje. Po chwili przyszedł do nas i porozdawał nam klucze.
- Mam klucze do czterech pokoi, dwuosobowych – powiedział podając jeden Liamowi i Danielle – To dla was... Tutaj kolejny dla Nialla i Zayna – tym razem podał klucz mulatowi.
- Możemy już iść? Jestem padnięty – jęknął blondynek.
- Idźcie... – westchnął, a Zayn z Niallem i Dan z Liamem poszli w kierunku windy.
- Zostaliście mi wy... i jak ja mam was rozdzielić? – Paul zaczął się zastanawiać.
- Ja mogę być w pokoju z Charlie, a oni razem – popatrzyłem kpiącym wzrokiem na ‘słodziutką’ Elaonor wlepioną w Louisa. W sumie to ja i Charlie nie wyglądaliśmy pewnie lepiej, bo dziewczyna prawie spała na stojąco, wtulona we mnie. A przynajmniej nie kontaktowała za bardzo, co się dzieje dookoła niej...
- Okej... trzymaj Harry – podał mi klucz, a następnie ostatni wręczył Louisowi i Eleanor...
Poszliśmy do windy i wyjechaliśmy na samą górę. Plusem tego, ze mamy tam pokój, są zapewne widoki. W końcu oglądać Paryż z 20 piętra, to może nie to samo co z wieży Eiffla, ale pewnie równie wspaniale wygląda z okien naszego pokoju.
Nasz apartament znajdował się na samym końcu korytarza. Gdy doszliśmy do niego, otworzyłem drzwi i weszliśmy do środka. Brunetka od razu poszła sobie zająć łóżko, a ja zająłem się walizkami. Po chwili przyszła ze zdziwioną miną.
- Emm... Harry, mamy chyba malutki problem – powiedziała.
- Co się stało?
- Chodź sam zobacz – pociągnęła mnie za rękę i poprowadziła do sypialni. Okazało się, że w pokoju stoi tylko jedno łóżko. Dwuosobowe.
- Chcesz, to mogę spać na kanapie – zaproponowałem od razu. W końcu mogło być to dla niej trochę krępujące, spać ze mną w jednym łóżku przez kilka dni.
- Nie wygłupiaj się... – zmierzyła mnie wzrokiem – Przecież po spaniu na kanapie, nie będziesz mógł chodzić, bo plecy Cię będą bolały, kanapa jest niewygodna!
- To co proponujesz? Masz jakiś inny pomysł? – spytałem.
- Tak... po prostu będziemy spać razem... to przecież nie pierwszy raz – posłała mi delikatny, nieśmiały uśmiech.
- Dobrze. W takim razie idę rozpakować walizkę – powiedziałem kierując się w stronę szafy. Dziewczyna poszła za mną i zaczęła otwierać swoją torbę.
- Ok. Ja pójdę się wykąpać – powiedziała wyciągając z niej kosmetyczkę i pidżamę. Wzięła je i chwilę później znikła za drzwiami łazienki...
2 dni później. Hotel.
Paryż, Francja.
Tak... wczorajszy dzień można zaliczyć do udanych. Jednak patrząc na to z drugiej strony, Louis nadal nie odezwał się do Charlie, a ona prawie cały dzień przesiedziała z Danielle w pokoju. Rozmawiały, plotkowały o jakiś tam babskich sprawach.
Louis nadal obnosił się po świecie ze swoją ukochaną Eleanor, a wszystkich w zespole szlag trafiał. Nie dało się kompletnie dogadać z Tomlinsonem, co dopiero mówiąc o chwili spokoju „bez Eleanor” w pobliżu, żeby móc z nim pogadać.
Chłopcy razem z Danielle mieli dziś pomóc mi w zorganizowaniu niespodzianki dla Charlie, dlatego też postanowiłem rano wyciągnąć dziewczynę na długi spacer po Paryżu.
Poszedłem do kuchni, w której Charls jadła właśnie śniadanie.
- Dzień dobry – uśmiechnąłem się do niej – Jak się spało?
- Cześć – dziewczyna podniosła wzrok i popatrzyła na mnie – A dziękuję... dobrze – posłała mi promienny uśmiech.
- Mam dla Ciebie niespodziankę.
- Z jakiej to okazji? – spytała, a ja zastanawiałem się co jej w tym momencie powiedzieć.
- Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie – zaśmiałem się z jej zdezorientowanej miny i ukradłem jedną kanapkę z jej talerza.
- To może chociaż powiesz mi co mam ubrać?
- Nawet nie powiem, ale wybiorę! – wyszczerzyłem się – poczekaj tu chwilkę.
Poszedłem do naszej sypialni i zacząłem szperać w brązowej szafie. Pogoda była dziś wyjątkowo ładna, więc wybrałem dla Charlie miętową spódniczkę, białą bokserkę i szarą marynarkę, do tego jakieś baletki. Będzie w tym wyglądać na pewno zniewalająco. Położyłem strój za łóżku i wróciłem do dziewczyny informując ją o tym, że ma już wszystko przygotowane. Kiedy przyjaciółka skończyła jeść śniadanie, poszła wziąć szybki prysznic i się przebrać. Wykorzystując wolną chwilę pobiegłem do pokoju obok, żeby spytać się Liama i Danielle, czy wszystko idzie zgodnie z planem.
- Cześć – przywitałem się z wszystkimi. Okazało się, że w ich pokoju przesiaduje też Zayn i Niall – Jak dobrze że wszyscy jesteście... Jak wam idzie?
- Jak na razie wszystko pod kontrolą – uśmiechnęła się Danielle – Zaraz jedziemy z Liamem pozałatwiać to osobiście. Niby już dzwoniliśmy, ale lepiej wszystkiego dopilnować, w końcu ma być idealnie, prawda? – zaśmiała się.
- Nie wiem, jak wam dziękować!
- Na razie nie musisz, będziesz dziękował jak wszystko wypali – wyszczerzył się Zayn – Moja działka załatwiona.
- Ja też już większość ustaliłem i załatwiłem – dodał Niall uśmiechając się szeroko.
- Dobra... w takim razie, jeszcze raz wam dziękuję i lecę się ubrać. Zabieram ją na miasto. Jak coś to jesteśmy w kontakcie – puściłem im oczko i wyszedłem z pokoju.
Wróciłem do naszego apartamentu i zobaczyłem wychodzącą z pokoju przyjaciółkę. Żeby nazwać to, jak wyglądała, trzeba by wymyślić jakieś nowe słowo, bo użycie: pięknie, zjawiskowo, ślicznie, dziewczęco i seksownie to o wiele za mało. Gdyby to była kreskówka, to właśnie w tym momencie moja szczęka leżałaby na ziemi, a moje gały oczne wystrzeliłyby przed siebie. Spódniczka, odsłaniała jej długie, zgrabne, opalone nogi. Dziewczyna miała rozpuszczone włosy i długie, brązowe fale spływały wdzięcznie na jej ramiona. W ogóle całość, podkreślała jej mega zgrabną i pociągającą figurę „Zaczynam się bać, czy jakiś Francuz mi jej nie porwie na tej wycieczce...”
*** Perspektywa Charlie ***
Pozwiedzaliśmy z Harrym pół Paryża! Począwszy od Luwru, przez Katedrę Notre Dame a teraz ten głupek ciągnął mnie na wieżę Eiffla. Staliśmy w długiej kolejce i oglądaliśmy zdjęcia, które loczek nacykał podczas wycieczki. Na zewnątrz zaczęło się powoli ściemniać a słońce chyliło się ku zachodowi. Lepszej pory na zwiedzanie wieży, nie mogliśmy chyba znaleźć. Gdy dotarliśmy do kas, Harry zakupił dwa bilety i ruszyliśmy do windy. Wyjechaliśmy na samą górę wieży Eiffla podziwiając po drodze widoki. Jednak to, było niczym w porównaniu do tego co zobaczyliśmy z samej góry. Piękna panorama Paryża rozpościerała się przed nami, a na horyzoncie zachodziło słońce dodając całej scenerii uroku i pewnego rodzaju romantyzmu. Widok jak z bajki. „Jeszcze tylko księcia brakuje...”.
- Boże... tu jest cudownie. Dziękuję! – rzuciłam się na szyję Harrego ze łzami w oczach.
- Jejku.... Charls... nie płacz – Harry zaczął mnie pocieszać.
- Ale ja nie płaczę, to łzy szczęścia. Tu jest tak pięknie. I Ty to dla mnie zrobiłeś... i w ogóle... jesteś mega kochany! dziękuję – cmoknęłam go w policzek.
- Mam dla Ciebie coś jeszcze. Odwróć się i zamknij oczy – poprosił, a ja wykonałam jego polecenia. Po chwili poczułam, jak odgarnia mi włosy i na mojej rozgrzanej skórze, ląduje coś delikatnego i chłodnego – Możesz otworzyć.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam śliczny łańcuszek z zawieszką- papierowym samolocikiem. Widziałam już ją kiedyś... Wzięłam do ręki wszystkie łańcuszki Harrego i zaczęłam je przeglądać... Tak! On miał identyczny. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie i czułam jak w moich oczach znów zbierają się łzy szczęścia.
- Z jakiej to okazji?
- Dziś masz urodziny głuptasie – uśmiechnął się promiennie i poczochrał mnie po głowie – Wszystkiego najlepszego Charlie!
- Widzisz... do tego doszło, że nie pamiętam kiedy się urodziłam – zaśmiałam się przez łzy i mocno go przytuliłam – Dziękuję... za to że pamiętałeś, za tą niespodziankę i za to że jesteś. Jesteś cudownym przyjacielem Harry!
- Nie płacz już mała, dziś trzeba się radować! Dziś kończysz 18 lat, jesteś w końcu pełnoletnia – powiedział patrząc mi głęboko w oczy i uśmiechając się. W jego oczach tańczyły iskierki szczęścia. Wziął moją twarz w dłonie i otarł strużki łez z moich policzków, po raz kolejny szepcząc „Nie płacz...” Nagle pomiędzy nami zrodziło się niewyjaśnione napięcie. Zauważyłam jak jego wzrok diametralnie zmienił się na poważny i ukradkiem spogląda na moje usta. Jego malinowe wargi były lekko rozchylone. Widziałam jak z sekundy na sekundę, coraz bardziej się zbliża, jednak nie mogłam się ruszyć. Tajemnicza siła, przyciągała mnie do niego i kazała stać w miejscu, oddać się chwili. Jego usta były tak blisko, że czułam jego ciepły oddech na mojej twarzy. Przez każdy nerw w moim ciele przeszedł dreszcz i dziwny prąd. Po chwili jego usta znalazły się na moich i delikatnie je muskały. Czułam, że całuje mnie z taką niespotykaną delikatnością, a za razem pasją. Wiedziałam, że nie powinnam, ale to było tak cholernie pociągające... Nie mogłam się oderwać od ziemi i odsunąć... po prostu nie potrafiłam. To on się odsunął i popatrzył mi głęboko w oczy. Tym razem nie widziałam w nich tych tańczących iskierek, tylko coś innego. Tą pasję z jaką całował, może pożądanie, ale i delikatność. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego co zrobiliśmy. „Przecież to jest twój przyjaciel...”
- ymm... ja przepraszam – chłopak zaczął się jąkać – przepraszam, nie powinienem... to pod wpływem chwili i... przepraszam...
- Tak... może lepiej o tym zapomnijmy, prawda? – powiedziałam zmieszana, czując jak na moje policzki wstępuje rumieniec.
- Yhym... myślę, że to będzie dobry pomysł... zapomnieć... przecież to nic nie znaczyło, tak? – chłopak nerwowo się zaśmiał – To co idziemy?
- Gdzie? – spytałam niepewnie, patrząc na niego.
- Kolejna niespodzianka, chodź – mrugnął oczkiem i pociągnął mnie za sobą za rękę.
Wsiedliśmy do taksówki i gdzieś pojechaliśmy. Pomimo moich notorycznych pytań, Harry i tak nie pisnął ani słowem, co do tego gdzie jedziemy. Strasznie zaskoczył mnie, tym co stało się na wieży Eiffla, ale postanowiliśmy o tym zapomnieć. Harry był moim przyjacielem, a ja chyba nadal czułam coś do Louisa... pomimo tego co się teraz dzieje, nadal go... kocham? Sama już nie wiem, ale czuję się trochę źle, po tym co zrobiliśmy z Harrym... czuję się, jakbym go zdradziła, i to z jego i moim najlepszym przyjacielem. Przecież to jest chore!
Taksówka stanęła i Harry zapłacił kierowcy należną sumę. Wyszliśmy z samochodu i skierowaliśmy się do jakiegoś miejsca. Nie mam zielonego pojęcia co to może być. Harry otworzył drzwi i przepuścił mnie, po czym sam wszedł. Dookoła było ciemno i nie wiedziałam nawet gdzie iść, więc zdałam się na loczka który prowadził mnie za rękę. Szliśmy długim korytarzem po czym skręciliśmy w lewo i stanęliśmy. Hazza otworzył drzwi i znów mnie przepuścił, wchodząc za mną. Zaświecił światło a moim oczom ukazała się grupka osób krzycząca „Suprise” i śpiewająca sto lat... Widząc wszystkich zgromadzonych znów byłam bliska popłakania się ze szczęścia... Oni też pamiętali, i zrobili to wszystko dla mnie! Cała sala przyozdobiona była balonami, serpentynami i innymi ozdobami. Naprzeciwko znajdował się bar, a po prawej konsola dla DJ’a za którą usiadł Malik. Cała reszta pomieszczenia, to był parkiet, na którym po chwili wszyscy zaczęli tańczyć. Każdy po kolei podchodził do mnie i składał mi życzenia. Wszystkie otrzymane prezenty złożyłam na stoliku obok, ponieważ nie miałam teraz wyrobienia do otwierania ich, kiedy co chwilę ktoś do mnie podchodził... Zauważyłam, że przy barze siedzi nawet Louis z Eleanor, popijając jakiegoś drinka. Stwierdziłam, że to jest mój dzień i nie będę sobie nim zawracać głowy... Nie dzisiaj. Zamierzałam tańczyć, pić i bawić się do upadłego.
Po tym, jak prawie wszyscy wyściskali mnie i dali prezenty poszłam na parkiet żeby potańczyć. Zayn wybierał muzykę i powiem, że świetnie wszystko zorganizował. Moje ciało momentalnie zaczęło żyć własnym życiem, i ruszać się w rytm muzyki. Może nie tańczyłam tak genialnie, jak Danielle, ale co tu dużo mówić... ona jest profesjonalistką. Przetańczyłam kilka kawałków z każdym z chłopaków. Zaważyłam, że Harry siedzi przy barze i pije ciągle jakieś drinki. Podeszłam do niego i pociągnęłam go za rękę.
- Chodź – poprosiłam i pociągnęłam go w stronę parkietu.
- Nie chce mi się. To twoje święto, idź i baw się dobrze – posłał mi uśmiech.
- No właśnie... to moje święto, i jako solenizantka, chcę z tobą zatańczyć. Nalegam! – powiedziałam patrząc na niego wzrokiem nie znoszącym sprzeciwu – Chodź! – pociągnęłam go i tym razem z osiągnięciem zamierzonego efektu, ponieważ wstał i poszedł ze mną.
Przetańczyliśmy razem chyba cztery kawałki. Harry po nich stwierdził, że idzie sobie usiąść, odpocząć i się napić. On poszedł, a ja tańczyłam i świetnie się bawiłam, wywijając tym razem z Niallem. Po dwóch kawałkach przetańczonych z blondynkiem, tym razem ja potrzebowałam odetchnąć i się napić. Podeszłam do baru i poprosiłam o jakiegoś kolorowego drinka. Przysiadłam się do Harrego i wypiłam z nim za moje zdrowie. Gdy skończyłam, dalej chciało mi się tańczyć. Już wstałam i miałam iść na parkiet, kiedy poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciłam się z uśmiechem myśląc, że to Harry, jednak gdy zobaczyłam kto to, momentalnie mina mi zrzedła.
- Możemy porozmawiać? – Louis spytał niepewnie się uśmiechając. Na jego widok, tak blisko mnie poczułam ciarki. Wszystkie nasze wspólne momenty, zaczęły przelatywać przez moją głowę w postaci wspomnień. Pokiwałam twierdząco głową i założyłam ręce na piersi, czekając na jego ruch.
- Słuchaj Charlie – na dźwięk mojego imienia w jego ustach miałam ochotę się rozryczeć. Tam. Na środku sali. Przy wszystkich. „Charls... trzymaj emocje na wodzy... nie pokazuj mu, że jesteś słaba...” Momentalnie przypomniał mi się mój dzisiejszy pocałunek z Harrym. Tak... mieliśmy oboje o tym zapomnieć, ale jakoś nie mogłam go wyrzucić z głowy. Ciągle powracał i chyba nie był złym wspomnieniem... raczej niechcianym. Szczególnie wiedząc, że przede mną stoi ktoś, kogo kocham... – Widzisz... Ja też nie rozumiem teraz co się dzieje... to wszystko... to mnie przerasta. I proszę zrozum.. Ja.. ja nie mogę się z Tobą spotykać, bo Eleanor mi zagroziła, że jak będę dalej z tobą chodził, to ona odejdzie z mojego życia, razem z dzieckiem... A ja tego nie chce... nie chce, żeby moje dziecko wychowywał ktoś inny. Zrozum...
- Ale czemu... – nie mogłam dokończyć, bo przerwał mi piskliwy jęk Eleanor. W tym momencie, miałam dosłownie ochotę wydrapać tej idiotce oczy. Zrobiła to specjalnie. Miałam tego stu procentową pewność!
- Lou.... źle się czuję. Chodźmy na chwilę na świeże powietrze – powiedziała z bolącą miną, łapiąc się za brzuch. Louis nie dał mi dokończyć, tylko pobiegł do niej i pomógł jej wyjść tylnym wyjściem na zewnątrz. Tak... olał mnie, a z moich oczu powoli zaczęły kapać łzy. Czułam się coraz bardziej bezsilna, widząc co się dzieje. Mając świadomość, że to już koniec... przynajmniej na razie. Usiadłam koło Harrego na stołku barowym i poprosiłam barmana o coś mocnego. Harry widząc, że płacze otarł mi łzy i bez słowa wstał. Obserwowałam to, gdzie idzie.... „O Boże...” Zerwałam się czym prędzej z mojego siedzenia i dopijając drinka pobiegłam za nim. Słyszałam w oddali jak drze się na Louisa i wypomina mu wszystko „Gdzie są te cholerne drzwi na zewnątrz?!” Boże... co będzie jak on mu zrobi krzywdę? Przeze mnie? W końcu znalazłam odpowiednie drzwi, które po popchnięciu prowadziły na dziedziniec za klubem. Zobaczyłam w oddali siedzącą na ławce Eleanor, i Harrego szarpiącego się z Louisem.
- Wiesz jaką sprawiasz jej tym krzywdę? Opamiętaj się człowieku! Nienawidzę Cię... nienawidzę tego, czym się stałeś przez nią – wskazał na Eleanor, a Louis go uderzył „O nie...” – Tak... ja zasłużyłem na to, po zniewadze Eleanor? Ty zasłużyłeś na to, za to co zrobiłeś tej dziewczynie – powiedział i przywalił mu z całej siły prawym-sierpowym w twarz. Zakryłam usta ręką i gdy zobaczyłam, że Harry wcale nie zamierza przestać podbiegłam do nich i próbowałam ich rozdzielić.
- Harry! Przestań! Opamiętaj się, proszę – powiedziałam dławiąc się łzami i stając pomiędzy nimi – Proszę...
Chłopak na moje słowa opuścił rękę i popatrzył na mnie przepraszająco. Pod jego nosem leciała szkarłatna stróżka krwi. Jego oczy błyszczały wściekłością i agresją – Proszę Cię, chodź – powiedziałam ciągnąc go delikatnie za rękę. Widać było, że był w jakimś amoku, i gdyby nie to, że stojąc pomiędzy nimi, nie miał jak, to okładałby Louisa dalej...
Chłopak niechętnie, ale poszedł za mną. Udaliśmy się na zaplecze. Posadziłam go na krześle, a sama sięgnęłam po apteczkę. Wyciągnęłam z niej gazę i wodę utlenioną i polawszy gazik podeszłam do bruneta.
- Uwaga, może trochę szczypać – ostrzegłam go i zaczęłam zmywać krew z obdartej skóry i spod nosa. Chłopak na początku zasyczał i ścisnął mocno dłonie w pięści. „Trzeba było się nie bić, to teraz by nie bolało...” westchnęłam w myślach i wróciłam do wcześniej wykonywanej czynności. Harry dziś już trochę wypił, ale miałam wrażenie, że ta akcja z Louisem sprawiła, że trochę wytrzeźwiał...
- Czemu Ty to zrobiłeś? Nie lepiej było z nim porozmawiać? – spytałam po chwili.
- Nie... nie mogłem patrzyć, jak on Cię krzywdzi... – powiedział stanowczo – Charlie..?
- Tak?
- Wiesz... dzisiaj.. na wieży... tak naprawdę, to ja nie żałuje... chciałem tego, i to wcale nie było przypadkiem – po tych słowach kompletnie mnie wmurowało – Bo wiesz.... ja... ja chyba czuję do Ciebie coś więcej, niż do przyjaciółki... myślę... chyba się w tobie... zakochałem.
Gdy wypowiedział ostatnie słowo, moje serce stanęło a ja nie mogłam się ruszyć. Stałam jak słup soli i wpatrywałam się z niedowierzaniem w Harrego. Chłopak pochylił się nade mną i po raz drugi tego dnia, złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Każdy mięsień odmówił posłuszeństwa, i każdy nerw przesyłał dziwne dreszcze po całym moim ciele. Nie wiedziałam zupełnie co zrobić... bo czy to możliwe, że... że ja odwzajemniam te uczucia?
_____________________________
Zaskoczeni? :) Na wstępie chcę powiedzieć, że jest możliwość kontynuacji (II części opowiadania). Wszytsko zależy od was. Proszę każdego, kto to czytał o zostawienie komentarza. Chcę wiedzieć, ile osób to czytało i czy chcecie kolejną część (w końcu, po co miałabym pisać, skoro nikt nie chciałby tego czytać...) Jeśli zdecyduje się na pisanie kolejnej części, to myślę, że będziecie musieli poczekać trochę dłużej, ponieważ wymaga to ode mnie najpierw napisania planu, przemyślenia akcji, potem dopiero napisania rozdziału. Dlatego nie złoście się na mnie, jak długo nie będę nic dodawać (obiecuje, postaram się jak najszybciej ;))
I skoro kończymy tą część, to chciałabym wam gorąco podziękować za wszystkie miłe słowa, za każde wspieranie, każdą minutę, poświęconą na czytanie i komentowanie tego opowiadania, zo to że byliście i tak bardzo mnie motywowaliście! Kocham was wszystkich i nawet nie zdajecie sobie z tego sprawy, jak miło mi było czytać wasze komentarze! <3
Całuję, ściskam i pozdrawiam gorąco! xx.
PS. Mam nadzieję, że nie zawiodłam was z długością tego rozdziału ;)
Zacznę może od tego, że wiedziałam! Wiedziałam, że Harry się zakocha i że będzie pocałunek ;) Tylko tak się teraz zastanawiam czy to dobrze czy źle... Co prawda mam ochotę poćwiartować Lou, ale oni byli taką ładną parą :(
OdpowiedzUsuńOczywiście, że jestem chętna na czytanie drugiej części ;) Nawet nie musiałaś pytać ;)
Dziękuję za piękną historię, mam nadzieję na kontynuację i życzę weny :)
Całusy :*
Charlie w tym momencie znajduje się pomiędzy młotem, a kowadłem... no bo tak na prawdę z jednej strony przyjaciel, który ją kocha (myślę, że ona też coś czuje, tylko jeszcze nie wie co) a z drugiej Louis, którego koachała/kocha?
UsuńNie ma za co i to ja wam dziękuję za wspieranie mnie i za każde miłe słowo :*
Całusy xx.
Ale super rozdział!
OdpowiedzUsuńHarry i Charr razem? Podoba mi się to!
A i wreszcie Louis zarobił ! Jeaaa, muhahhahahahahahhahah!!
Szkoda że Hazza też został poszkodowany. Grr :C
Ale Jeju. Jak słodko i trochę smutno.
Nie wiem co napisać. Jest super!
Chciałabym 2 część i będę na nią czekać! ; ***
Życzę weny i fajnych pomysłów. <33
/ Madzia. ; *
Tak właśnie myślałam, że spodoba wam się akcja Harry vs. Louis (pojedynek mistrzów ;p)
UsuńMyślę, że Lousiowi się należało...
Cieszę się, że Ci sie spodobało i dziękuję za czytanie i komentowanie! :)
Pozdrawiam xx.
O boże!Świetnie poprowadziłaś akcję:)Ale przyznam się że gdzieś tak w połowie rozdziału,przed pocałunkiem coś podejrzewałam:)Mam nadzieję że Charr odwzajemni jego uczucie <3 byli by taką słodką parą,w końcu znają się od dzieciństwa.Dobrze że Louis zarobił w twarz.Należało mu się.Tylko szkoda mi Harrego.No bo co on zrobi jeżeli Charr go nie pokocha/kocha?Ale Charr też mi żal bo nie wie czy jeszcze czuje coś do Louisa,ale myślę że w głębi serca go jeszcze kocha i nie wie co czuje do Harrego....Bardzo trudny wybór.A ty sie jeszcze pytasz czy chcemy drugą część????NO PEWNIE ŻE CHCEMY!!! Całusy :*:*:* /czarnooka\
OdpowiedzUsuńNoo... tyle pytań i brak odpowiedzi... postaram się w następnej części, choć trochę zacząć na nie odpowiadać :)
UsuńFaktycznie akcja trochę się poplątała ;)
Dziękuję za każdy komentarz i czytanie rozdziałów! :*
Całusy xx.
RETROSPEKCJA!
OdpowiedzUsuńStoję sobie na przystanku i czekam na autobus na praktyki. Myślę sobie "Zobaczę co ciekawego słychać na tt". Wchodzę, a tam informacja o nowym rozdziale! Od razu klikam na link i zaczynam czytać. O mało co mi autobus nie uciekł. Wsiadam do autobusu, a w moim iPodzie zaczyna lecieć muzyka ideanie pasująca do opowiadania! Jestem w siódmym niebie kiedy Harry całuje pierwszy raz Charlie, a gdy robi to po raz drugi wyznając jej miłość szczerzę się jak głupia, a pani obok mnie zapewne myśli, że jestem nienormalna. W pracy siedzę jak na szpilkach i odliczam minuty żeby wrócić do domu i napisać komentarz, w którym bardzo ładnie Cię proszę o II część opowiadania :)
Z niecierpliwością czekam na to jak zareaguje główna bohaterka. Mam nadzieję, że kopnie Louisa w dupę i również pokocha Harry'ego :)
Całuję!
Xx.
Hahaha... widzę, że miałaś ciekawy powrót do domu :p
Usuń(p.s. miałam dokładnie tak samo, jak wracając busem z Dobczyc do Krakowa, jechałam i czytałam twój rozdział! Prawie bym zapomniała, żeby wysiąść i pojechała dalej w miasto xD)
Cieszę się, że Ci się podobało :)
Zobaczymy, jak ta akcja się potoczy ;)
Całusy! xx.
Piszesz naprawdę dobrze ; ) koleżanka znalazła twojego bloga i mi wysyła żebym poczytała, no i pomyślałam sobie a przeczytam jeden rozdział co mi tak. Jak zaczęłam na jednym to skończyłam na 15 ; ) Charlie mogłaby być z Harrym, ale decyzja należy do Ciebie, czekam na dalsze części i powodzenia w pisaniu. Pozdrawiam / Ania
OdpowiedzUsuńJejku... bardzo się cieszę, że Ci się spodobało i Cię wciągnęło :)
UsuńDziękuję za miłe słowa, a co do tego, czy Charlie będzie z Harrym, z Louisem, czy może z nikim, to dowiecie się już w następnych rozdziałach. :)
Pozdrawiam gorąco! xx.
szybko następny
OdpowiedzUsuńPisz dalej !
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM DO SIEBIE --> http://1d-for-ever.blogspot.com/
No no. Musi być druga część, ale i tak jestem za tym, by była z Lou <3 :x
OdpowiedzUsuńOpowiadanie nie może się tak skończyć, z niewiedzą. Planuj kolejny sezon <33
Wiesz, nie miało się skończyć, ale gdyby nikt nie chciał drugiej części, to po co miałabym to pisać? ;)
UsuńDlatego, spytałam się was, czy macie ochotę jeszcze to czytać :)
Pozdrawiam xx.