poniedziałek, 1 lipca 2013

Rozdział 16

Siedziałam w kuchni w apartamencie Harrego i sączyłam powoli kawę z kubka. Harry właśnie poszedł po swoją marynarkę i wychodził.
- Charls... obiecaj mi, że coś zjesz – poprosił, patrząc na mnie ze współczuciem. Nic nie mówiłam, tylko pokiwałam twierdząco głową. Chłopak naprawdę się starał. Nie dość, że pomógł mi, to jeszcze przenocował i zrobił mi śniadanie. Troszczy się o mnie od wczoraj. Nie to co Louis... czułam się okropnie, wiedząc, że byłam przejściową ‘zabawką’ w jego rękach. Teraz ma Eleanor i spodziewa się z nią dziecka, ja poszłam w odstawkę. Na samą myśl do oczu napłynęły mi łzy. Nie przeszkadzało mi to, od wczoraj zdążyłam się przyzwyczaić do zamazanego widoku i do zimnych strużek spływających po moich rozgrzanych policzkach.
Najgorsze w tym wszystkim, było to, że ja go kochałam i nadal kocham. A po tym co zrobił, zastanawiam się nad stałością jego uczuć... Jeszcze wczoraj, zapewniał mnie o tym, że kocha mnie nad życie, a teraz, kiedy przyszła Eleanor nawet nie przyszedł mnie pocieszyć, powiedzieć, że będzie dobrze i że znajdziemy jakiś logiczny sposób na tą chorą i pokręconą sytuację. Tak... zdecydowanie na to liczyłam i jak widać się przeliczyłam. Jedyną osobą, na której mogłam w tym momencie polegać, był Harry.
Popatrzyłam kątek oka na talerz kanapek, leżący przede mną. Obiecałam Harremu, że zjem, ale jak na razie nie miałam na to ochoty. „Zjem później...”. Wstałam od stołu i wiedząc, że w naszym apartamencie nie powinno być nikogo, poszłam się wykąpać, ubrać i przenieść swoje rzeczy do Harrego. Otworzyłam apartament, faktycznie nikogo nie było. Poszłam do dużej szafy i otworzyłam drzwi z ciemnego drewna. Wyciągnęłam z niej dużą, czarną walizkę i pochowałam wszystkie należące do mnie rzeczy. Nie było ich mnóstwo, więc poszło to dość sprawnie. Zostawiłam sobie tylko coś do przebrania, żeby nie chodzić ciągle w dresach Harrego i zapięłam walizkę. Udałam się pod prysznic, szybko umyłam i przebrałam. Sprawdzając jeszcze raz, czy przypadkiem nic tam nie zostawiłam, wzięłam walizkę i wyszłam z apartamentu zamykając za sobą drzwi.

*** Perspektywa Harrego ***

Po skończonym wywiadzie wszyscy udaliśmy się do garderoby, w której stylistka zmywała z nas makijaż i odpinali nam mikrofony. Było to jedyne miejsce, w którym nie było w tym momencie Eleanor. Miałem wrażenie, że chodziła za nami jak cień. Po co Louis w ogóle ją wziął ze sobą?! Postanowiłem, że jeżeli mam porozmawiać z Louisem, to tylko tu i teraz. Odciągnąłem go na bok i zacząłem.
- Możesz mi wytłumaczyć, co się dzieje do cholery? – syknąłem wściekle.
- Ale o co Ci chodzi? – spytał jakby nie wiedział o co chodzi... Ludzie... trzymajcie mnie, bo zaraz zrobię mu krzywdę!
- O to gówno... Weź się zastanów debilu! Od wczoraj, Charlie nocuje u mnie. Nie zauważyłeś, że dziewczyny Ci zabrakło?! – warknąłem na niego, tak, że aż podskoczył – Co ty sobie wyobrażasz? Elka wczoraj przyjechała i oznajmiła Ci że jest w ciąży i już Cię nie interesuje twoja dziewczyna, którą podobno tak bardzo kochasz? Wiesz w jakim stanie wczoraj była? W ogóle czemu ty wierzysz tej suce?! – wkurzyłem się.
- Nie mów tak! To matka mojego dziecka! – powiedział wielce oburzony, a ja błagałem w myślach o jakąkolwiek kontrole.
- Tak... jeżeli w ogóle to dziecko istnieje – prychnąłem.
- Przestań – powiedział z zaciśniętymi zębami.
- Wiesz co Louis... może i jesteś moim przyjacielem, ale Charlie traktuję jak własną siostrę i mam teraz szczerą ochotę Ci przywalić w mordę, za to co ona teraz przeżywa – powiedziałem starając się uspokoić – Ile jeszcze razy, dasz się omotać tej jebanej wykorzystywaczce, żebyś się nauczył, że ona ZAWSZE, rozumiesz? Zawsze kłamie!  - wrzasnąłem, odwróciłem się na pięcie i odszedłem od niego. Jak Boga kocham, zaraz bym mu przywalił w tą śliczną buźkę...
Wziąłem z kurtki Zayna papierosa i poszedłem zapalić... chyba nie obrazi się o jednego, prawda? No ale co zrobić, kiedy jestem tak wkurwiony... nigdy nie palę ani nie paliłem, ale sytuacja mnie dziś do tego zmusiła. Wyszedłem na zewnątrz i zapaliłem. Zaciągnąłem się dymem i poczułem duszące uczucie w płucach. Zakrztusiłem się, ale z każdym ponownym zaciągnięciem się, było lepiej. Pomimo, że było to obrzydliwe, przynosiło niepojętą ulgę...

***

 Wróciliśmy do hotelu,  od razu, nie zważając na Paula i ‘ustalanie’ dzisiejszego wylotu, pobiegłem na górę. Przez cały czas myślałem o przyjaciółce i głowiłem się nad tym czy wszystko u niej jest w tym momencie w porządku. Martwiłem się o nią...
Gdy zorientowałem się, że nie mam teraz jak liczyć na windę, bo dopiero co zamknęła mi się przed nosem i jechała na samą górę budynku „Póki ona tu wróci...” Wybrałem schody i szybko pokonałem je wchodząc co dwa stopnie. Wszedłem do mojego apartamentu, zamykając po sobie drzwi. Przeszukałem kuchnię i pokój, ale tam jej nie było. Udałem się do salonu. Telewizor chodził bardzo cichutko, tak, że prawie niesłyszalnie a dziewczyna leżała skulona na kanapie i spała. Uśmiechnąłem się mimowolnie na jej widok. „W końcu sobie odpocznie...” Poszedłem cicho do pokoju i wróciłem do niej z kocem. Rozłożyłem koc i przykryłem nim dokładnie brunetkę, po czym poszedłem się pakować do swojego pokoju. Po około godzinie, w pokoju leżały dwie zapakowane i zamknięte walizki. Wchodząc do pokoju i widząc, że Charlie wciąż śpi, postanowiłem pójść do chłopaków.
Otworzyłem drzwi i usłyszałem głośne rozmowy i śmiechy. Nie tylko Liama i Nialla, ale też Zayna i... jakiejś kobiety? Ciekaw kto to, wszedłem w głąb pomieszczenia i zobaczyłem siedzących w salonie chłopaków. Na kolanach Liama siedziała znana mi brunetka z burzą kręconych włosów na głowie.
- Cześć Danielle – przywitałem się z brunetką. Dziewczyna na mój widok wstała i podeszła mocno mnie przytulając.
- Cześć Harry – uśmiechnęła się – O, skarbie, widzę że ostatnio przypakowałeś – uśmiechnęła się cwaniacko i dźgnęła mnie w klatkę piersiową. „Stara, dobra Danielle...”
- Tak Dan, też za Tobą tęskniłem – wyszczerzyłem się do dziewczyny.
- Czy ja mam być zazdrosny? – spytał z udawanym oburzeniem w głosie Liam na co wszyscy wybuchli śmiechem.
- Nie kochanie – powiedziała słodziutkim głosem spowrotem siadając mu na kolanach i cmokając go w policzek – Wiesz, że mały Hazza jest dla mnie jak brat – wyszczerzyła swoje śnieżnobiałe zęby w szerokim uśmiechu.
- Ja nie jestem mały... – prychnąłem – jestem wyższy od Ciebie, kotku!
- Ale jesteś młodszy, więc nie dyskutuj smarkaczu – powiedziała na co znów wszyscy zaczęliśmy się śmiać.  Usiadłem obok Liama i Danielle  i po chwili, wciągnąłem się w rozmowę w sumie, o niczym, przerywaną co chwilę salwami śmiechu i wygłupami.
Danielle, była zdecydowanie jedną z dziewczyn chłopaków, które najbardziej lubiłem. Była miła, wesoła, zabawna, a przede wszystkim tworzyła z Liamem świetną parę i wiedziałem, że zawsze mogę do nich przyjść i im się wygadać, jeśli miałbym jakiś problem. Patrząc na wszystkie dziewczyny chłopaków, Eleanor nigdy nie trawiłem, bo widziałem co robi z Louisem, a Pers lubiłem, ale była mi bardziej obojętna... Za to Danielle, była świetną przyjaciółką i faktycznie traktowała mnie nie raz, jak młodszego brata.
Temat zszedł na trasę, a potem ktoś coś wspomniał o Charlie i tak Danielle dowiedziała się o mojej przyjaciółce.
- Musisz ją w końcu poznać – powiedział uradowany Niall.
- Po waszych opowieściach, wydaje się naprawdę cudowną osobą – brunetka uśmiechnęła się do nas – Ale zupełnie nie rozumiem, co się stało z Louisem... co on najlepszego odwala? – powiedziała marszcząc brwi w zastanowieniu – Z tego co mi opowiadacie, to wydawali się być związkiem wprost idealnym...
- Szczerze, to też tego nie rozumiemy – westchnąłem – jestem w stanie zrozumieć to, że Louis też teraz nie ma łatwo, ale jak patrzę na to, jak załamana jest ta dziewczyna, to mam ochotę mu wpierdolić – stwierdziłem stanowczo.
- Ciągle jest u Ciebie? – spytał Liam.
- Tak, śpi...
- To dobrze, musi być nieźle wyczerpana po takich przeżyciach – westchnął Liam, a w jego głosie dało się wyczuć troskę. Cały Dadd’y. Zawsze przejmował się wszystkimi bardziej niż sobą.
- Dan, Ty jedziesz dalej z nami, prawda? – spytałem zwracając się do brunetki.
- Tak – uśmiechnęła się do mnie. Miałem w głowie pewien plan, który miałem zamiar za niedługo wcielić w życie... tak dokładniej to za dwa dni.
- Mógłbym was prosić o pomoc? – tym razem zwróciłem się do wszystkich zgromadzonych.
- Jasne – odpowiedział Liam, a wszyscy przytaknęli głowami. Usiadłem wygodniej i zacząłem tłumaczyć im wszystko dokładnie...

***

Po obgadaniu z chłopakami i Danielle całej sprawy, poszedłem do swojego apartamentu, żeby obudzić Charlie. Była już godzina 17 i za pół godziny umówiliśmy się z Paulem na dole, w pełni gotowości do wyjazdu.
Wszedłem do środka i udałem się w stronę salonu. Tak jak myślałem, brunetka nadal spała. Usiadłem obok niej i lekko potrząsnąłem jej ramieniem, żeby się obudziła.
- Hej, mała. Pobudka, za pół godziny wyjeżdżamy – posłałem jej szczery uśmiech. Dziewczyna zaczęła powoli otwierać oczy i kilka razy zamrugała, żeby przyzwyczaić je do panującego dookoła światła – Cześć Hazza – powiedziała przeciągając się i ziewając – Długo spałam?
- No... troszkę – zaśmiałem się – Ale jesteś w pełni usprawiedliwiona – uśmiechnąłem się i mrugnąłem do niej, wstając z kanapy – Chcesz coś do picia? Robię sobie herbatę.
- To ja też poproszę.
Udałem się do kuchni w celu zaparzenia herbaty. Już nastawiłem wodę i miałem sięgać po szklanki, kiedy zobaczyłem kątem oka talerz z kanapkami, który rano zostawiłem dziewczynie.
- Charlie...?
- Mhm? – spytała wchodząc do kuchni. Gdy zobaczyła moje założone ręce na klatce piersiowej i talerz, na który się patrzyłem, jej mina od razu zrzedła.
- Czemu tego nie zjadłaś? Przecież mi obiecałaś...
- Przepraszam, ale nie byłam głodna. Nie będę się zmuszać do jedzenia – odpowiedziała w końcu siadając na krześle obok, spuszczając głowę i nerwowo bawiąc się palcami u rąk.. Podszedłem do niej, kucnąłem naprzeciwko i złapałem jej ręce w swoje. Podniosłem jej podbródek, żeby popatrzyła mi w oczy.
- Mała... wiem, że jest Ci ciężko – westchnąłem – Ja też nie pojmuje tej chorej sytuacji, ale musisz jeść. Nie wierzę, żeby osoba nie jedząca nic przez dwa dni, będąca tylko o kawie z rana, nie była głodna – uśmiechnąłem się do niej pocieszająco. Nie chciałem na nią krzyczeć. Byłem zły, za to, że nie dotrzymała słowa, ale gdybym zaczął krzyczeć, to tylko pogorszyło by sprawę – Proszę Cię... zjedz chociaż jedną...- poprosiłem podając jej talerz – Dla mnie – uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w policzek. Wróciłem do jedzenia herbaty i kątem oka patrzyłem, jak przyjaciółka powoli je kanapkę.

*** Perspektywa Charlie ***

Harry wziął nasze walizki, i poszliśmy z nimi do windy. Zjechaliśmy na dół, na szczęście bez spotkania kogokolwiek po drodze, jednak wiedziałam, że w końcu będę musiała stanąć twarzą w twarz z Louisem, i szczerze, to chciałam ten moment jak najbardziej przeciągnąć w czasie. Nie byłam na to gotowa.
Poszliśmy do Busa i zapakowaliśmy nasze bagaże do środka. Przy pojeździe stał Paul, nerwowo próbujący się gdzieś dodzwonić. Jak było widać po jego minie – z marnym skutkiem. Harry pociągnął mnie za rękę i podeszliśmy do menażera. 
- W końcu jesteście – powiedział wkładając komórkę do kieszeni – Wszyscy już są, czekaliśmy na was – na te słowa przełknęłam głośno ślinę i poczułam wielką gulę w gardle. Mając świadomość, że ON, siedzi tam i zaraz go zobaczę, zrobiło mi się trochę niedobrze. Desperacko ścisnęłam rękę Harrego, tak, że popatrzył na mnie ze zdziwieniem, jednak po chwili potarł kciukiem o moją dłoń szepcząc, że wszystko będzie dobrze. Byłam mu niesamowicie wdzięczna za to, że wspierał mnie i mogłam na nim polegać. Miałam wrażenie, że on jako jedyny, bez względu na to co się stanie i tak będzie po mojej stronie i jest moim najprawdziwszym przyjacielem. Pociągnął mnie delikatnie za rękę i poszliśmy w stronę drzwi. Na całe szczęście, wszystkie miejsca były pozajmowane, tylko z przodu została jedna ‘dwójka’. Bez zastanowienia usiedliśmy na nim. Ja od strony okna, a Harry od strony przejścia. Z tego co zdążyłam zauważyć, Louis siedział na samym tyle. Z NIĄ. Siedział kurwa z nią...
Zauważyłam, że od wejścia do busa, aż do zajechania na lotnisko nie puściłam ręki Harrego. Czemu? Dodawała mi otuchy. Tak.. zdecydowanie dlatego...
Dojechaliśmy przed lotnisko. Wzięliśmy swoje bagaże i przeciskając się przez tłum fanek zgromadzonych w tym miejscu, poszliśmy do odprawy. Hazzie nie przeszkadzało to, że trzymałam go za rękę i ktoś mógł to zobaczyć. Chyba wiedział, że tylko dzięki niemu jeszcze tu stoję i jakoś się trzymam na nogach. Gdy zobaczyłam Louisa, razem z Eleanor, myślałam że wybuchnę tam, na samym środku, przy wszystkich płaczem. Tak w ogóle, to czemu ona jedzie z nami? Czemu...?

***

Usiedliśmy wygodnie na siedzeniach w samolocie. Siedziałam obok Harrego i modliłam się w myślach o to, żeby przed nami nie usiadł Louis ze swoją panienką... tego bym nie wytrzymała. Siedzenia były poustawiane po dwa, frontem do siebie, więc gdyby usiedli tam, to przez cały lot musiałabym powstrzymywać się od płaczu i patrzeć na ‘słodziutką’ Eleanor i mojego... byłego chłopaka?
To było na tyle chore, że nawet nie wiedziałam kim w tym momencie dla siebie jesteśmy... Związkiem z ‘przerwą’ na ciążę jego byłej? Może w ogóle nie jesteśmy związkiem? Sama nie wiem, i już dawno się w tym pogubiłam.
Odetchnęłam głęboko z ulgą, gdy zobaczyłam, że miejsca przed nami zajmuje Liam i jego dziewczyna. Z tego co zauważyłam, była wysoką, szczupła, zawsze uśmiechniętą dziewczyną i nie mogłam się doczekać, kiedy ją poznam. „W sumie, to nawet Perrie mówiła, że jest wspaniała...”.
- Cześć, jestem Danielle – posłała mi promienny uśmiech i przytuliła mocno – Ty pewnie jesteś ta wspaniała Charlie, o której tyle mi opowiadali – puściła oczko.
- Czy ja wiem czy taka wspaniała... raczej zwyczajna – powiedziałam nieśmiało, i poczułam jak na moją twarz wstępują nieproszone rumieńce.
Wraz z czasem, gdy nasza rozmowa się rozkręciła, okazało się, że Danielle jest faktycznie prze miłą i sympatyczną osobą. Poczułam do niej jakąś niezrozumiałą więź, taką jak do Harrego. Czułam po prostu, że mogę zawsze jej o wszystkim powiedzieć i pomimo tego, że znałyśmy się zaledwie kilka godzin, czułam, że jest moją przyjaciółką.
Ogólnie patrząc na nią i Liama, widać było, że tworzą idealną parę. Oboje są tacy... tacy godni zaufania! Tak, to zdecydowanie dobre określenie. I Dan i Liam troszczyli się o wszystkich dookoła, i zaskarbiali sobie ich przyjaźń.
Dzięki nim, cały lot minął w miarę spokojnie i choć na chwilę zapomniałam o Louisie i tym całym bagnie, które w ostatnim czasie się nazbierało.



Uff... wyrobiłam się na poniedziałek :)
Jak wam się podoba? Mnie szczerze, to po części tak, a po części nie, ale to wasza szczera opinia jest dla mnie najważniejsza! Piszcie co wam się podoba, co nie itd. A wtedy będę ewentualnie wiedziała co poprawić, żeby było lepiej ;)
Rozdział, dzięki @KateG277 wyszedł taki długi, bo ona kazała mi napisać jeszcze więcej! ;p Więc to jej możecie dziękować za to, ze macie dziś więcej do przeczytania.
Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim. Jak czytam te miłe słowa, to nawet sobie z tego nie zdajecie sprawy, jaki mam wtedy szeroki uśmiech na twarzy. Za niedługo chyba mięśnie szczęki mi pękną od tego szczerzenia się! ;p
Całuję i życzę miłego tygodnia xx. 

PS. Nie zabardzo mi się chciało sprawdzać, więc gdyby były jakieś błędy, to bardzo przepraszam. Po prostu przeleciałam tekst tak mniej więcej, i dodałam.

13 komentarzy:

  1. "drzwi z ciemnego drewna" <- sorry, ale musiałam to zaznaczyć na początku! ;D
    Nie wierzę! Po prostu nie wierzę, że Louis okazał się takim chujem! Przepraszam, że przeklinam, ale tego nie da się inaczej nazwać! Jakbym go spotkała na ulicy, albo jutro na moich praktykach to tak samo jak Harry miałabym ochotę obić mu tą jego buźkę. Chociaż nie. W sumie to ja na pewno bym to zrobiła!
    Właśnie... Harry... Kurde. Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że niedługo on i Charlie nie będą tylko przyjaciółmi. Może się mylę, ale myślę, że byłoby to interesujące :) Zobaczymy co też Styles wymyślił.
    Cieszę się, że się mnie słuchasz i napisałaś dłuższy rozdział ;p
    Z niecierpliwością czekam na rozwój akcji :)
    Całuję!
    Xx.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz Kate... to już do tego doszło, że ja nieświadomie piszę o drzwiach z ciemnego drewna... chyba jestem chora i wydaje mi się, że to jest już nieuleczalne xD Natalia mnie zaraziła ;p
      Nic się nie stało, ja też jak sobie o tym myślę, to w mojej głowie formuje się 'ładna' wiązanka ;D
      (Chyba muszę uprzedzić Tomlinsona, żeby nie szedł do Ciebie na zabieg, bo zamiast mu pomóc, to jeszcze wyjdzie w gorszym stanie, niż przyjdzie xd)
      Tak... Harry i te jego plany... nigdy nie wiadomo, co czai się pod tą czachą Stylesa ;)
      Następny rozdział, będzie chyba jednym z dłuższych, bo sam plan rozdziału, wyszedł mi na całą stroną A4. Teraz się zastanawiam, czy nie zrobić go w 2 częściach... zobaczymy :)
      Całuski xx.

      Usuń
  2. Ale super.. *.*
    Ciekawe co wymyślił Harry. I Danielle jako nowa przyjaciółka Charr . Awww. ;3
    Ma w kimś przynajmniej wsparcie <3
    A Louis . Tak, Tomillson sobie przegiął. Szkoda że Harry go nie obił!
    Grr. I Co Eleanor robi tam z nimi?! ;oo
    Czekam na kolejny *.*
    / Madzia ; **

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że Ci się spodobało :)
      Tak... też uważam, że Louis przegiął... Dobrze, że Charlie ma wsparcie w tylu osobach, w końcu dzięki nim, jeszcze jakoś się trzyma :)
      Pozdrawiam xx.

      Usuń
  3. Szczerze to mam ochotę przywalić Louisowi!Strasznie dziwnie sie zachowuje....Przecież wcześniej taki nie był ....Ale mam nadzieję że wszystko sie dobrze skończy :) Całusy /czarnooka\

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. noo... zachowanie Louisa jest strasznie dziwne, w tym się zgodzę w 100% ;)
      Wszystko się okaże z czasem.
      Całusy xx.

      Usuń
  4. wspaniałe *__*
    nie mogę uwierzyć , że dla Louisa jest ważniejsza jego była niż dziewczyna , którą kocha .. albo udaje i udawał , że ją kocha .. Danielle ♥ Bożee , kocham tą dziewczynę . dobrze , że Harry czuwa przy Charr cały czas i reszta zespołu , oczywiście bez Tomlinsona -.- ogh ;/ współczuję jej ;c mam nadzieję , że wszystko się jakoś ułoży ;3
    czekam na ciąg dalszy i pisz takie długie jak teraz ;*
    _____

    zapraszam do siebie :
    http://jedenkierunek-opowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie się cieszę, że Ci się podoba :)
      Postaram się pisać dłuższe, jeżeli takie bardziej wam odpowiadają ;)
      Całuję xx.

      Usuń
  5. Hazza i Charr! Hazza i Charr! Nowa para < 33 xd
    Tomilson, ech .... Sądzę, że zostanie z El, a Harry i Charlie będą razem :*
    Nie no rodział świetny, a tamten zrób Mega Długi <33 :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja wiem, czy nowa para? Są najlepszymi przyjaciółmi. Fakt, ale czy przyjaciele sobie nie pomagają? ;)
      Cieszę się, że Ci się podoba. Następny rozdział jest dłuższy :) (chociaż nie wiem, czy nazwałabym go mega długim ;p)
      Pozdrawiam xx.

      Usuń
  6. Proszę o pozwolenie na skrzywdzenie Louis'a. No bo jak tak można grrrr? Dobrze, że chociaż Harry okazał się być dobrym przyjacielem (a może nie tylko ;p)
    Szczerze, to też mi się rzucił w oczy ten fragment o drzwiach, ale (tak tylko mówię) ja niczym nie zarażam ;)
    Dziś krótko, bo padam na twarz ;)
    Całuski :*
    P.S. Ach i oczywiście podziękowania dla Kate :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz ode mnie pozwolenie! (Kate też ma, bo bardzo chciała...)
      Nie... też zauważyłaś te drzwi? Serio? OMG... muszę się kontrolować! (serio napisałam to tak odruchowo, nieświadomie że napisałam akurat DRZWI Z CIEMNEGO DREWNA... ehh... to chyba neiuleczalne xD)
      Całusy xx.

      Usuń