Butelka zatrzymała się na Louisie. Moje oczy zrobiły się jak
spodki a serce zaczęło bić mocnym rytmem. Można by powiedzieć że chciało mi
wyskoczyć z klatki piersiowej. Ja to muszę mieć genialne szczęście! Udaję z
moim najlepszym przyjacielem parę, potem przez przypadek widzę jego przyjaciela
w samym ręczniku. Co najgorsze, nie mogę tego zapomnieć i ten obraz ciągle
powraca nieproszony do mojej głowy. A najlepsze że teraz, przez głupią,
cholerną butelkę, muszę go pocałować... i to namiętnie! Ugh... takie szczęście
mieć, to potrafi tylko Charlie Grey, ludzie!
Musiałam bardzo śmiesznie wyglądać, skoro chłopcy widząc mnie
zaczęli się śmiać. Z moich przemyśleń wywołał mnie głos mulata.
- Emm.. Charlie. Jest jakiś problem?
- Tak... choć w zasadzie to nie, tylko... – Zayn posłał mi
powątpiewający wzrok, mówiący „I tak ci się nie uda wykręcić...” – Nie, skądże!
– dodałam wzdychając. Dobra Charlie, tylko oddychaj. - uspokajałam się w
myślach - jeden pocałunek i koniec, im szybciej to zrobisz, tym szybciej
będziesz miała go z głowy. "A może nie chcesz mieć go szybko za sobą?"
- odezwało się moje drugie ja.
Wdech, wydech. Zaczęłam powoli wstawać. Podeszłam do trochę
zszokowanego Louisa. "Miało być namiętnie, tak?" – spytałam
sama siebie. – „Jeśli taka jest twoja wola, Zayn, to nie ma problemu.
Będziesz miał namiętnie.” – pomyślałam.- „Przecież to i tak nic nie
znaczy...” – Przyklęknęłam okrakiem przed Louisem i popatrzyłam mu w oczy.
Nie mogłam z nich nic wyczytać. Nie było w nich nic, poza tą obezwładniającym
błękitem, w którym już kolejny raz mimowolnie zatonęłam. On też lustrował moje
tęczówki. – „Raz się żyję, Charls!”- powtórzyłam sobie w myślach i
pochyliłam się do przodu. Nasze usta spotkały się, a ja wzięłam jego twarz w
dłonie i pogłębiłam pocałunek, przymykając oczy. Trwało to zaledwie kilka
sekund, ale mnie zdawało się jakby minęła wieczność.
Wszyscy zaczęli gwizdać a my odskoczyliśmy od siebie jak
poparzeni. No tak.. oni tu NADAL są. Charlie ogarnij się, to tylko zadanie-skarciłam
się w myślach.
"Zadanie zadaniem, ale chciałabyś więcej"- znów to
cholerne, wszędzie się wtrącające drugie ja. Odeszłam od chłopaka i usiadłam na
swoim miejscu. Wszyscy spoglądali to na mnie to na Lou.
- Noo... - zagwizdał Zayn. - Gdybyś nie była dziewczyną Harry’ego,
to pomyślałbym po tej akcji, że albo bardzo ci się to podobało, albo Lou ci się
podoba. – dodał z cwanym uśmieszkiem. Ja tylko wymieniłam porozumiewawcze
spojrzenie z Harry’m i spłonęłam rumieńcem.
- Dobra, to teraz ja kręcę. - powiedziałam żeby skończyć ten temat
i żeby nikt więcej nie dzielił się z nami swoimi trafnymi spostrzeżeniami.
Zakręciłam butelką, wypadło na Harry’ego. Już wymyśliłam genialny
plan i na pytanie i na wyzwanie. - Pytanie czy wyzwanie, kotku? - spytałam
słodko się na niego patrząc, a on zmrużył oczy widząc podstęp w tym wszystkim.
- Pytanie. - odpowiedział krótko.
- A więc z iloma dziewczynami już spałeś, kochanie? - Ostatnie
słowo specjalnie podkreśliłam i z chytrym uśmieszkiem czekałam na odpowiedź
Harry’ego. Wiem... było to zapewne chamskie, ale wiedziałam, że to krępujący
temat dla chłopaka i byłam bardzo ciekawa co Harry odpowie i jaka będzie jego
reakcja. Uwielbiałam go gasić w ten sposób.
- Yyym... - Teraz to on spalił buraka i wszyscy zaczęli chichotać.
Tak, taki zmieszany Harry to nie widok codzienny. Mieliśmy niezły ubaw jak
odpowiadał.
- Ym.. emm.. nie wiem ile ich było dokładnie. - wydusił z siebie w
końcu.
- Ale mało czy dużo? - drążyłam temat. To będzie niezła zabawa-
pomyślałam i napiłam się soku z wysokiej szklanki.
- Wystarczająco, ale Ty i tak jesteś najlepsza kochanie. -
powiedział pewny siebie i pocałował mnie w policzek. – Te kocie ruchy... –
pokiwał brwiami, a ja w tym momencie wyplułam sok przed siebie, krztusząc
się do tego. Wszyscy zgromadzeni wybuchli niepohamowanym śmiechem, a loczek
osłonił się rękami i zaczął uciekać po całym domu.
- NIE ŻYJESZ! - krzyknęłam tylko i pobiegłam za nim, a cała reszta
tarzała się po ziemi ze śmiechu.
- Nie bij mamo! - powiedział osłaniając się rękoma, gdy udało mi
się do niego dobiec.
- Po co to powiedziałeś debilu?! Przecież nie jesteśmy razem a co
dopiero ze sobą nie spaliśmy! - powiedziałam wkurzona. – Teraz będą myśleć o
mnie nie wiadomo co...
- No wiesz...było nie zaczynać z tym pytaniem? Zemsta jest
słodka... - Znów ten chytry uśmieszek.
- Kretyn! - syknęłam i udałam się do salonu. Zaraz po mnie
przyszedł Harry i usiadł obok na dywanie. Wszyscy byli nadal rozbawieni
poprzednią sytuacją, a gra toczyła się dalej. Tym razem jednak pomogliśmy sobie
alkoholem, a pytania i wyzwania były coraz odważniejsze.
***
Obudził mnie cholerny ból głowy. Gdzie ja jestem? - pomyślałam.
Rozejrzałam się dookoła. Czarno białe meble. Ciemno brązowa podłoga. Zaraz!
Przecież ja znam ten pokój! Należał do Louisa... Matko boska co ja tu robię?!
Jedyne co pamiętam z wczoraj to gra w butelkę i drinki. Jeden, drugi potem kolejny
i kolejny... Szybko podniosłam kołdrę i z ulgą odetchnęłam, gdy zauważyłam, że
miałam na sobie bieliznę i koszulkę. Miejmy nadzieję że do niczego nie doszło.
Rozejrzałam się jeszcze i zauważyłam pozostawione na szafeczce nocnej tabletki
przeciwbólowe i butelkę wody. Zażyłam lek i wypiłam całą wodę
duszkiem. Spróbowałam wstać z łóżka, jednak zrobiłam to za szybko,
zakręciło mi się porządnie w głowie i runęłam z wielkim hukiem na podłogę. Z
łazienki od razu wyskoczył brunet. Cholera. Znów w samym ręczniku.-jęknęłam
w myślach. Podbiegł do mnie i zaczął zasypywać mnie pytaniami.
- Wszystko dobrze? Nic Ci ni jest? Boli Cię coś? ...
- Hej Lou spokojnie! Żyję. Jestem cała!
Chłopak wypuścił powietrze z płuc. Podał mi rękę i pomógł mi
wstać. Usiadłam na łóżku. Już się odwrócił i zmierzał w kierunku łazienki kiedy
go zatrzymałam.
- Louis, czekaj. - Brunet odwrócił się w moją stronę i popatrzył
na mnie pytająco.
- Czy my wczoraj? No wiesz.. - powiedziałam czując gorąco na
policzkach.
- Nie.. nic z tych rzeczy. Po prostu wypiliśmy wczoraj dużo, Harry
napisał do twojej mamy że dziś nocujesz u nas i chciał cię zanieść do swojego
pokoju, ale powiedziałaś że nie będziesz z nim spać. Zaczęłaś bredzić że ty
idziesz do domu na piechotę i takie tam. Znów chcieliśmy zanieść cię do Hazzy
do pokoju, a ty znów powiedziałaś że nie będziesz spała z tym draniem.
Stwierdziłem że położę cię spać w moim łóżku, a ja prześpię się na kanapie.
Ściągnąłem ci spodnie, żeby było wygodniej. Ale żeby nie było.. nic więcej się
nie działo. - Odetchnęłam z ulgą. Siedzieliśmy tak chwilę w ciszy.
- Czy coś jest nie tak pomiędzy wami? - spytał niepewnie chłopak.
- Umm... W sumie, to chyba mogę ci powiedzieć, ale obiecaj że
nikomu nie wygadasz! – poprosiłam.
- Jasne. - odparł Lou.
- Harry się z wami założył. Stwierdził że nie chce przegrać, i
poprosił mnie żebym udawała jego dziewczynę. Tak naprawdę to jesteśmy tylko
przyjaciółmi. - Widziałam jak mina bruneta zmienia się z zatroskanej na
weselszą. Na jego usta od razu wdał się uśmiech.
- To znaczy że wy wczoraj przy tym pytaniu...
- Nie! Nigdy z nim nie spałam! - broniłam się.
- To już wiem czemu wczoraj tak się na niego wkurzyłaś jak to
powiedział... - Lou zaczął się śmiać.
- No, po prostu odgryzł się za to pytanie. Wiedziałam że się
porządnie zmiesza jak mu je zadam. - uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Jeśli mam być szczery, to coś podejrzewałem... Ciężko mi sobie
wyobrazić to, żeby Harry z taką łatwością pozwolił na wyzwanie Zayna, gdybyś
faktycznie była jego dziewczyną. Ja bym swojej na to nie pozwolił. – Lou
uśmiechnął się i puścił mi oczko.
- W sumie... myślę, że reszta tak dobrze się bawiła, że nawet nie
zwróciła na to uwagi. – Zaśmiałam się, zdając sobie sprawę z tego, że w sumie,
to po części się zdemaskowaliśmy.
- Nie wiem jak oni, ale ja bawiłem się bardzo dobrze. – Zobaczyłam
błysk w oku Louisa i znów się zaczerwieniłam. Nienawidziłam tego w sobie! Za
każdym razem, gdy zrobiło mi się głupio, lub ktoś powiedział mi coś takiego, na
moje policzki wkradał się rumieniec. Z tak zdradliwym ciałem nie mogłam ukryć
niczego przed nikim. Nie wiem, co mi strzeliło do głowy, lub kazało na to
odpowiedzieć, ale właśnie to zrobiłam.
- Ja też. – Uśmiechnęłam się zawstydzona a Louis popatrzył na mnie
zaskoczony i zaśmiał się.
- Myślę, że powinienem się ubrać... Zaraz przyjdę. – Po jego
słowach mimowolnie spojrzałam na umięśnione ciało chłopaka i gdy przyłapał mnie
na tym, spuściłam momentalnie głowię udając, że wcale tego nie robiłam. „Tak
Charlie... kogo ty oszukujesz, dziewczyno...”
- Dobra, to ja może pójdę się przebrać.
Gdy Lou był w łazience, ja ubrałam się w spodnie, które leżały
złożone na komodzie i spięłam włosy w koka. Potem, gdy Louis wyszedł z
łazienki, skorzystałam z niej-umyłam twarz i wyczyściłam zęby
nową szczoteczką którą dał mi chłopak. Jak byliśmy już obje gotowi,
zeszliśmy na dół na śniadanie. W kuchni majstrowali coś Harry z Niallem. Z tego
co potem zobaczyłam, robili jajecznicę i kanapki. Do kuchni zeszli Liam, a
niedługo po nim Zayn. Mulat od razu podszedł do lodówki, wyciągnął z niej wodę mineralną
i wypił prawie całą na raz. Resztką wody która została popił tabletki na ból
głowy.
- Jak tam? Kac morderca? - spytałam rozweselona.
- Nawet sobie nie wyobrażasz jaki... - powiedział sfrustrowany
chłopak.
- Wierz mi miałam to samo. - Uśmiechnęłam się szczerze w jego
stronę.
- Do stołu podano. - powiedział śmiesznym
głosem Harry i postawił przed nami kanapki i jajecznicę.
Wszyscy usiedli i wzięli się za jedzenie śniadania.
To jest EKSTRA! Przeczytałam wszystkie rozdziały i już się nie mogę doczekać następnego! Harry i Charlie to naprawdę dobrzy przyjaciele, skoro zgodziła się udawać jego dziewczynę. Po pierwszym rozdziale sądziłam, że ta przyjaźń przerodzi się w coś więcej, a tu nagle Lou w samy ręczniku... I do tego ten namiętny pocałunek... Świetne! Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej. Nawet nie waż się przestać pisać! Rób to chociażby dla mnie. Proszę!!
OdpowiedzUsuńCałuski! Xx.
Miło mi że Ci się podoba moje opowiadanie i dziękuję za miłe słowa. Za niedługo powinien się pojawić następny rozdział (jest już w przygotowaniu) wiec jeszcze dziś, albo jutro powinien być. :)
UsuńCałusy xoxo
Już nie mogę się doczekać :) Xx.
UsuńJest genialny ! Gratuluję pomysłu <3
OdpowiedzUsuńŚwietnie ;)
OdpowiedzUsuń