środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 11

Dziś ważny dzień. Dajemy nasz pierwszy koncert w Ameryce Północnej. Nowy Jork... miasto wiecznie zabieganych i śpieszących się gdzieś ludzi. Można by zginąć w tym wiecznym tłumie. Czekał nas długi i wyczerpujacy dzień. Leżałem na łóżku i przeglądałem Twittera na tablecie. Niektóre pytania fanek były rozbrajające. "Jak one to wymyślają?" zaśmiałem się. Z łazienki wyszła Charlie w wielkim frotowym ręczniku i mokrymi, nierozczesanymi włosami. "I większość jej ciała jest odkryta" - zakpiło ze mnie moje drugie ja. "Co prawda to prawda, aż mi się gorąco zrobiło"-stwierdziłem jednoznacznie. Lustrowałem całe jej ciało od góry do dołu. Właśnie podeszła do szafy i szukała jakiś ciuchów.
- Lou... wiesz może jaka dziś ma być pogoda wieczorem?- spytała słodziutkim głosem odwracając się w moją stronę.
- Z tego co wiem to taka jak teraz, czyli słońce i wysoka temperatura. - dziewczyna słysząc odpowiedź znów wróciła do 'szperania' w szafie. Po chwili wyciągnęła z niej jakieś ubrania i poszła w kierunku łazienki. Jej zgrabne opalone nogi idealnie kontrastowały z śniażno-białym ręcznikiem. Jakiś czas później zniknęła za zamkniętymi drzwiamy łazienki a ja wróciłem do odpisywania fankom.
Jechaliśmy na koncert. Doskonale słyszalne były już piski, co dało nam znać że jesteśmy już na miejscu. Wyszliśmy z limuzyny i udaliśmy się ogrodzoną przez ochroniarzy ścieżką do wejścia. Po drodze rozdawaliśmy autografy i ustawialiśmy się do wspólnych zdjęć z fankami. Odpowiadaliśmy na ich pytania i rozmawialiśmy z nimi. Lubiłem tą część bycia sławnym, poznawałem wielu ludzi i byłem przekonany o tym że nasza muzyka jest doceniana. Na początku naszej kariery, nie zdawałem sobie spawy że będziemy tak rozpoznawalni i sławni, że będziemy mieli tylu wspaniałych fanów, którzy nas wspierają i kochają pomimo tego co się dzieje.
- Słuchajcie, my musimy już iść. Do zobaczenia na koncercie - powiedział do wszytskich zgromadzonych Liam. Zaczęliśmy zmierzać w stronę wejścia pod którym stała i czekała na mnie uśmiechnięta Charr. Wziąłem ją za rękę i wszyscy weszliśmy do budynku. Długim, beżowym korytarzem dotarliśmy do garderoby, w której czekała już na nas Lou.
- No już myślałam że zapomnieliście o własnym koncercie i nie przyjdziecie - powiedziała podniesionym głosem.
- Ciebie też miło widzieć Lou - wyszczerzył się głupkowato Harry.
- Ty to się lepiej zamknij i ubierz się w to. - powiedziała podając Haroldowi jego ubrania. - A wy na co czekacie? Na zaproszenie? - w jej głosie słychać było zdenerwowanie. Długo się nie spóźniliśmy, ale tu czas był na miarę złota. W końcu nie można dać fanom czekać.

**Perspektywa Charlie**
Chłopcy podeszli do kobiety i każdy wziął swoje ubrania. Poszłam do Lux i bawiłam się z nią klockami. Układałyśmy różne zamki, wieże i fortece. Gdy chłopcy byli już przebrani i gotowi, zrobiono im lekki podkład, żeby dobrze wyglądali w kamerach i się nie 'świecili'. Prawie wszytsko było zapięte na ostatni guzik, gdyby nie Horanek. Tak się zestresował biedak przed koncertem, że musiał coś zjeść. Ku jego nieszczęściu trochę sosu spadło na koszulkę, tworząc na niej pomarańczową plamę. Lou właśnie zszywała dziurę w nogawce Zayna, więc nie mogła zająć się w tym momencie Niallem.
- Charr, błagam pomóż mi, trzeba mu coś znaleźć - powiedziała łapiąc się za głowę Lou. W tym samym momencie do garderoby wparowała asystentka oznajmiając nam, że chłopcy wychodzą na scenę za 2 minuty. "No pięknie" pomyślałam.
- Gdzie są jakieś zapasowe koszulki? - spytałam szybko.
- Dwa pomieszczenia dalej, jest główna garderoba z ubraniami.
- Dobrze zaraz wrócę. - rzuciłam szybko i wybiegłam z garderoby. Poszłam tak jak mi powiedziała Lou- dwa pokoje dalej. Otworzyłam drzwi i znalazłam się w pmieszczeniu nieco mniejszym niż tamto. Różniło się tym, że stało tu kilka stojaków z mnóstwem ubrań. Podeszłam do stojaka z przyklejoną plakietką "Niall" i zaczęłam szukać jakiejś bluzki. Wzięłam pierwszą lepszą z brzegu, która na pewno będzie mu pasować bo jest uniwersalna. Wyszłam i pobiegłam szybko do chłopaków. Wszyscy stali i czekali zniecierpliwieni a blondynek stał z gołą klatą cały czerwony. Szczerze to rozśmieszył mnie ten widok, wyglądało to komicznie. Podałam mu szybko białą koszulkę, którą od razu na siebie włożył, i wszyscy pobiegli na scenę. Dało się słyszeć tylko piski fanek w oddali.

Chłopcy dali świetny koncert. Wszyscy byli zmęczeni po dziesiejszym dniu, ale też bardzo zadowoleni. Do garderoby właśnie wszedł Paul i gratulował chłopakom udanego występu. Cała piątka zaczęła się przebierać.
- Lou, błagam zmyj mi to z twarzy - jękną Harry.
- Zaraz, teraz zmywam Louisowi - odpowiedziała mu kobieta.
- Jak chcesz to mogę Ci zmyć - zaproponowałam szybko. W końcu co może być trudnego w zmyciu makijażu? Prawie codziennie to robiłam. Harry usiadł posłusznie na fotelu, a ja wzięłam waciki i płyn do demakijażu. Zmyłam całą 'tapetę' z lokowatego.
- Charr dzięki. - cmoknął mnie w policzek - nienawidzę tego na sobie mieć - pokazał z obrzydzeniem na brudne od fluidu i pudru waciki.
- Ktoś jeszcze potrzebuje pomocy? - spytałam rozbawiona, a przy mnie i Lou ustawiła się cała reszta 'wymalowanych'.
Uporałyśmy się z 'ogarnianiem' chłopaków w miarę szybko. Teraz czekało nas wyjście z budynku, do rzeszy czekających na zespół fanek. "O zgrozo, jest ich więcej niż myślałam". Lou widząc moją mine objął mnie ramieniem dodając mi otuchy. Kilka paparazzich czekających przy wyjściu zrobiło nam zdjecie.
- No to jutro możesz się spodziewać siebie na pierwszej stronie okładki - powiedział mi chłopak do ucha.
Tłum krzyczących dziewczyn, był przerażającą wizją. Na całe szczęście, dość szybko przedarliśmy się przez chmarę. I rozdawanie autografów i robienie zdjeć z fankami zajęło chłopakom zaledwie 15 minut. Wsiedliśmy wszyscy do czarnej limuzyny z przyciemnianymi szybami, i ruszyliśmy w drogę powrotną do hotelu.
- Co robimy po przyjeździe do hotelu? - spytał Niall.
- Może gdzieś pojedziemy? - na myśl o tym aż mi się słabo zrobiło. Wspomnienia znów przyleciały niczym huragan, niszcząc moją psychikę. Ten zapach, okrutny smak i wielkie obleśne łapska na moim ciele...

**Perspektywa Louisa**
Siedzieliśmy wszyscy w samochodzie i jechaliśmy do hotelu. Obok mnie siedział Harry i Charls, którą trzymałem za rękę a przed nami siedzieli Zayn, Liam i Niall.
- Co robimy po przyjeździe do hotelu- spytał wszytskich blondynek.
- Może gdzieś pojedziemy? - spytał wszystkich Zayn. Gdy tylko padło to pytanie poczułem jak mała dłoń Charr ściska moją. Popatrzyłem na dziewczynę, która momentalnie zrobiła się blada jak ściana. Patrzyła beznamiętnym wzrokiem daleko przed siebie. Jakby w odchłań wspomnień. Wiedziałem o co chodzi. Zayn nie pomyślał proponując 'wieczorne wyjście'. Skarciłem go szybko wzrokiem. Gdy to zauważył, chyba zrozumiał o co mi chodziło, bo od razu zaczął to odkręcać plątając się przy tym.
- To może pójdziemy do Hotelu i zrobimy sobie nasz wieczór, z zabawami, dobra muzyką i alkocholem - powiedział zakłopotany, na co wszyscy przytaknęli.
Moja ręka dalej trwała w żelaznym uścisku brunetki. Nie zwracała uwagi na nic dookoła, tylko patrzyła w tą swoją odchłań, wyglądała jakby była w transie. W jej oczach w momencie zebrały się łzy, i jedna po drugiej zaczęły skapywać na jej blade policzki. Otarłem słoną ciecz z twarzy dziewczyny i przytuliłem ją mocno.
- Przepraszam Charls. To moja wina. Nie powinienem... - mówił przepraszająco brązowooki, widząc co się dzieje. Wszyscy milczeli.
- Nie Zayn. To ja was przepraszam - zaczęła Charr - przezemnie nie macie życia osobistego. Wiem że w końcu bedę musiała się z tym zmierzyć. Ale nie teraz.. ja po prostu, nie dam rady. - mówiła uśmiechając się delikatnie przez łzy. Mulat podszedł do niej i ją przytulił, szepcąc jej coś na ucho. Nikt nie słyszał co to było, ale Charls od razu poprawił się humor po tych słowach. Zayn usiadł na swoim miejscu, a dziewczyna wtuliła się we mnie. Szepnąłem bezdźwięczne "dziękuję" przyjacielowi, na co on się tylko uśmiechnął.
- Skarbie, co ty na to żebyśmy wpadli do chłopaków oblać nasz występ? - spytałem dziewczyny.
- Z przyjemnością - uśmiechnęła się do nich.

Byliśmy już w hotelu. Charr robiła coś w kuchni, a ja siedziałem obok niej i patrzyłem co przyrządza. Po głowie ciągle krążyła mi sytuacja z samochodu. Byłem ciekawy co powiedział jej Zayn. To co tak diametralnie poprawiło jej humor.
- Charr..- zacząłem.
- Tak? - dziewczyna obróciła się w moją stronę i czakała na pytanie.
- Co wtedy w samochodzie powiedział Ci Zayn? - spytałem zaciekawiony.
- Prawdę - uśmiechnęła się szeroko dziewczyna.
- No powiedz.. - męczyłem ją jak małe dziecko.
- A czemu chcesz to wiedzieć? - droczyła się ze mną.
- Bo jestem ciekawy...
- Uuu.. kochanie. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła - zaśmiała się brunetka.
- Foch - założyłem ręce na klatce piersiowej, obróciłem się tyłem do niej i zrobiłem mine al'a obrażony Lou oczywiście na żarty. Dziewczyna widząc to tylko cicho chichotała.
- Kotku... - zaczęła - weź się nie obrażaj - dalej się ze mnie śmiała.
- No to mi powiedz - domagałem się tego jak małe dziecko.
- A może ja nie chcę - powiedziała - nie pomyślałeś o tym? - usiadła mi na kolanach i zawiązała swoje ręce na moim karku.
- A kiedyś mi powiesz? - popatrzyłem w jej szaro-niebieskie tęczówki.
- Może... - wyszczerzyła się. - zobaczymy czy zasłużysz - stwierdziła jednoznacznie i wpiła się w moje usta. Jej malinowe wargi zdawały się być stworzone dla moich. Oderwała się odemnie i dodała - Ciągle jesteś obrażony? - wyszczerzyła białe ząbki w uśmiechu.
- No sam nie wiem.. - zacząłem udawać że się zastanawiam po czym dziewczyna znów mnie namiętnie pocałowała, schodząc coraz niąej na szyję. Skończyła na obojczyku i znów spytała - A teraz?
- No ewentualnie może być. - tym razem to ja się wyszczerzyłem.
- Dobra, teraz się już nie obrażaj, tylko choć pomóc mi robić przekąski dla nas i chłopaków na dziś - wstała i udała się do blatu żeby kontynuować przyrządzanie jedzenia. Zrobiliśmy małe kanapeczki z dużą ilością pysznych składników i sosem domowej roboty - przyżądzonym oczywiście przez brunetkę. Po skończonej robocie w kuchni, udaliśmy się do pokoju żeby przygotować sobie ubrania, i się przebrać. Dziewczyna ubrała się ładnie i na luzie, ale wyglądała jak zawsze zjawiskowo i cudownie. Gdy przyszliśmy do chłopaków nikt nie mógł od niej oczu odwrwać a ona tylko słodko się rumieniła pod ostrzałem komplementów.
- Ale bosko wyglądasz - zachwycił się Harry.
- No, ślicznie - dodał Zayn.
- Zgadzam się z poprzednikami - powiedział Niall nie odrywając wzroku od mojej dziewczyny.
- Ejj.. bo się zazdrosny zrobię! - krzyknąłem ze śmiechem.
- Oj tam, oj tam Lou.. przesadzasz - poklepał kumpla Liam po ramieniu. - po prostu Twoja dziewczyna wyglada zjawiskowo - mrugnął do mnie oczkiem a ja sprzedałem mu kuksańca w bok.
- Dobra, koniec tego bo zaraz zapadnę się pod ziemię - stwierdziła stanowczo Charr - to co robimy? - spytała wsztskich.
- Ja bym proponował coś wypić - powiedział Zayn przynosząc z kuchni kieliszki i alkochole.
- A ja bym proponował butelkę - wyszczerzył się Hazza.
- Dobra, to może wypijemy przy butelce, co wy na to? - zaproponował Liam. Jak powiedział tak zrobiliśmy. Wszyscy usiedli wygodnie na podłodze, Zayn zrobił każdemu drinka, a Harold poszedł poszukać pustej butelki.
- No to zaczynamy - wyszczerzył się loczek lustrując wszytskich w tym pomieszczeniu. Zakręcił butelką i wypadło na Liama. Daddy bez zbędnych pytań wybrał wyzwanie.
- No to Liam - Harry zatarł złowieszczo ręce. - w lodówce mamy lody, zjedz 3 łyżeczki, oczywiście łyżką - wyszczerzył się Harry.
- Aleś ty wredny - zjechał go wzrokiem Li. Zrezygnowany poszedł do lodówki, wyjął lody i zjadł 3 łyżeczki lodów. Biedny... boi się łyżek, a ten lokowaty debil wymyślił takie zadanie. "Jak ja mu coś wymyślę..." pomyślałam.
Teraz butelką kręcił Daddy. Butelka kręciła się i kręciła. Wypadło na Zayna. Chłopak bez zbędnych pytań od razu poprosił o wyzwanie.
- Zayn pobawisz się w fryzjera. Uczesz Harremu włosy w ładnego kucyka - wyszczerzył się Liam do Harolda. Wszyscy wiedzieli że zrobił to specjalnie za zadanie z łyżką, ale Harremu nic się nie stanie jak go ktoś raz uczesze.
- No raz raz Hazza! - pośpieszał chłopaka. Lokowaty szedł jak na śmierć, Zayn w tym czasie wziął swój podręczny grzebyczek i czekał aż tamten usiądzie. Zaczął rozczesywać bujne loki Harolda a ten udawał że płacze. Śmiech było co niemiara. Hazza wyglądał przekomicznie w uczesanych, spiętych w kitkę włosach.
- Od dziś mówię na Ciebie siostrzyczko a nie braciszku - zaśmiałam się na widok Harrego.
- No dzięki - wykonał foch z przytupem.
- Nie złość się siostra - wypaliłam za co dostałam porcję łaskotek od (już nie) lokowatego. Zaczęłam turlać się po ziemi i śmiać. Poprostu nie mogłam się opanować. Hazza nie zaprzestawał swoim torturom.
- Harry, nie molestuj nam jej tutaj. Gramy dalej - zarządził Liam. Stwierdziłam że od dziś go kocham za to co zrobił, bo nie wiem ile bym jeszcze wytrzymała tych 'tortur'. Podniosłam się z ziemi i popatrzyłam na nadal rechotającego Louisa. Dałam mu kuksańca w bok - A ty kochanie, mógłbyś pomóc a nie śmiać się na następny raz - powiedziałam do bruneta. Gra toczyła się dalej. Teraz kręcił Zayn. Wypadło na kogo? Na mojego chłopaka! Jakżeby inaczej. Brunet poprosił o wyzwanie. Zayn kazał zrobić Louisowi mały striptiz, śpiewając przy tym "I'm sexy and I know it!". Ubaw był przy tym niezły, Hazza zapuścił ze swojego telefonu nutę, a Lou do tego śpiewał, tańczył przy tym seksownie się rozbierając. Wszyscy, łącznie z nim, turlali się po ziemi ze śmiechu, a ja żałowałam że tego nie nagrałam. Zakręcona butelka przez Louiego, wypadła na mnie. Poprosiłam o wyzwanie, a on powiedział że przez dzień będę robiła, co on tylko zachce. Co mi pozostało? Zgodziłam się. Chłopcy zaczęli komentować - uuu.. będzie się działo.- leciały też teksty typu - pamiętajcie że jesteście w hotelu. - oczywiście ich autorem w głównej mierze był Harry.
- Hazza, po pierwsze to dla nas nie wszytsko kręci się wokół seksu, a po drugie nie jestem Tobą.- Haroldzika lekko zatkało, ale nadal nie przestał szczerzyć tej swojej zacnej buźki.
Kręciłam Ja. Butelka wypadła na Nialla. Blondasek poprosił o wyzwanie.
- Co wy wszyscy macie z tymi wyzwaniami? - spytałam. - jeszcze żadnego pytania nie było. Dla Ciebie Nialluś mam zadanie.. hmm.. - zaczęłam się zastanawiać. Od Harrego dowiedziałam się wcześniej, że Niall myszkuje u siebie w pokoju zapas słodyczy.. mwahahaha "Charls, ale ty jesteś niedobra. Biednemu blondaskowi jedzenie będziesz zabierać.." - stwierdziłam w myślach i wypaliłam - Niall masz się z nami wszystkimi podzielić swoimi zapasami słodyczy - wyszczerzyłam się na całego. Blondasek zrobił wielkie oczy i poczerwieniał, jakbyśmy odkryli jego największą tajemnicę. "No w sumie to jedzenie dla Nialla jest najważniejsze" - stwierdziłam jednoznacznie.
- Ale..al..skąd ty to wiesz? - wyjąkał w końcu.
- Ma się swoje sposoby- mrugnęłam do niego i popatrzyłam ukradkiem na ucieszonego Harrego.
 Zawiedziony blondynek poszedł do swojego pokoju, i po chwili przyniósł dużą siatkę, wypchaną po brzegi słodyczami. Położył na środku i `wszyscy się na nią rzucili. Było tam tyle tego, że spokojnie Niallowi jeszcze zostanie co najmniej połowa.
Blondasek kręcił i wypadło na Harrego - Pytanie - poinformował nas Curly.
- Jaka smutna rzecz przytrafiła Ci się kiedyś w życiu?
- Poza tym że wyprostowaliście moje włosy? - Harry udawał że wyciera łezkę.
- Takk Harry, poza tym - uśmiechnął się głodomorek.
- No to kiedyś, jak miałem dziewczynę przygotowałem dla nas piękną kolację przy świecach, a ona na nią nie przyszła. To była najbardziej romantyczna rzecz, którą zrobiłem dziewczynie, a ona mnie olała - zasmucił się chłopak.
Z moim wielkim szczęściem znów wypadło na mnie. -Pytanie - powiedziałam do loczka wgryzając się w batona od Nialla. Zielonooki tylko się wyszczerzył i zaczął: - Kochaliście się już z moim LouLou? - wytrzeczczyłam oczy i zaczęłam się dławić batonem. Lou szybko zaczął mnie klepać po plecach, żebym się nie udusiła. Chłopcy bacznie przyglądali się temu zdarzeniu.
- Nie zboczeńcu, skąd to pytanie i po co Ci to wiedzieć? - odpowiedziałam zdziwionym głosem.
- A no, ja-Twój ulubiony zboczeniec, po prostu byłem ciekawy - wyszczerzył swoje białe ząbki i przymrużył oczy. Ja na to tylko pokręciłam głową i wróciłam do gry. Graliśmy tak jeszcze z pół godziny, i chłopcy stwierdzili że nudzi im się to. Zayn zaproponował że pobawi się w DJ'a a Harry poszedł zrobic każdemu drinka. Potem wszyscy tańczyliśmy i świetnie się bawiliśmy, przy dobrej muzyce. Pamiętam jeszcze tylko jak Niall wyłożył się na 'parkiecie' jak długi, tańce alkochol i tyle.

Obudziłam się obok Louisa. Chłopak głęboko spał. Usiadłam na łóżku i mrugnęłam kilka razy. To co zobaczyłam, z lekka mnie zdziwiło. Po ziemi leżały porozrzucane ubrania. Moje i Louisa. Z przerażeniem popatrzyłam na siebie. Uff.. odetchnęłam z ulgą. I tym razem miałam na sobie bielizne. Teraz to tylko miejmy nadzieję że do niczego nie doszło. Czemu każda nasza 'domowa' zabawa musi się kończyć tym że nic nie pamiętam, i tym że londuje w połowie rozebrana w łóżku Louisa?!  "Charls, przyda Ci się chyba trochę umiaru w piciu alkoholu"- stwierdziłam w myślach. Wstałam powoli z łóżka, żeby nie obudzić nadal śpiącego Louisa. Poszłam do łazienki i zrobiłam sobie długą, gorącą kompiel. Wymyłam porządnie ciało, żelem pod prysznic o zapachu orzeźwiającch cytrusów. W całej łazience unosił się przyjemny zapach. Wyszłam z wanny i owinęłam się dużym, frotowym ręcznikiem. rozczesałam włosy i wyszłam z łazienki. Udałam się do naszego pokoju w poszukiwaniu ubrań na dziś. Zaczęłam otwierać szafę i w tym samym momencie usłyszałam jak ktoś przewraca się na łóżku. "Cholera obudziłam go!" spanikowałam.
- Hej skarie - przywitał się zaspanym głosem brunet.
- Cześć, przepraszam że Cię obudziłam.
- Nic się nie stało. Która jest godzina?
- 10.45- odpowiedziałam krótko chłopakowi. Podczas gdy mnie po wczoraj niemiłosiernie bolała głowa, Lou zdawał się być wyspany i wypoczęty. - Lou.. - zaczęłam niepewnie - czy my wczoraj..?
- Nie. - zaprzeczył od razu - nie powiem, było gorąco, ale do niczego nie doszło - stwierdził z cwanym uśmieszkiem. Podeszłam do łóżka po czym na nim usiadłam.
- Było gorąco, czyli? - dopytywałam się.
- Nic nie pamiętasz? - spytał widocznie rozbawiony.
- Nic a nic.
- Wszyscy zaczęli się rozchodzić, więc my też poszliśmy. Zaczęliśmy się namiętnie całować, rozbierać idt. Ale w porę się otrząsnąłem i zdałem sobie sprawę z tego że wypiłaś trochę i możesz nie wiedzieć co robisz. - powiedział patrząc na mnie. Podeszłam i wpiłam mu się w usta.
- Dziękuję. Dobrze myślałeś, bo nie pamiętam połowy wczorajszego wieczoru, i do tego głowa mi pęka.
- Kocham Cię i nie chcę robić niczego wbrew Tobie skarbie - pocałował mnie w czoło i przytulił. - Dziś mamy cały dzień wolny dla siebie - szepnął mi na ucho. Mimowolnie uśmiechnęłam się na wizję dnia spędzonego z kimś kogo kocham.

**Perspektywa Louisa**
Siedzieliśmy wszyscy na dole w restauracji i czekaliśmy na nasze śniadania.
- Noo Lou, będziesz się miał z czego tłumaczyć jutro na wywiadzie - powiedział mi Liam wkładając gazetę do ręki. Na pierwszej stronie widniało zdjęcie nie kogo innego jak mnie obejmującego Charr. Liam miał rację. Jutro na wywiadzie nie dadzą mi żyć i będę musiał powiedzieć przed kilkunasto-tysięcznymi słuchaczami że mam dziewczynę. Nie chodzi tu o to że mi to przeszkadza, czy nie chcę się do niej przyznawać. Co to, to nie. Tylko zależało nam na choć odrobinie prywatności. Tak.. prywatność od dziś szlag trafił, i możemy sobie o niej pomarzyć.
_____________________________________
Cześć koteczki moje! <3
A więc wiem że trochę do bani mi wyszedł ten rozdział, ale ostatnio nie mam jakiejś wielkiej weny i stresuję się testami gimnazjalnymi. Obiecuję że po testach postaram się narobić i napisać coś ciekawego. Jeżeli macie jakieś pomysły co do dalszych losów naszych bohaterów, to bardzo chętnie je przeczytam. Może coś mi przypadnie do gustu i zmotywuje mnie do pisania? :)
Pozdrawiam was wszytskich i życzę dobrej nocki! :)
Chciałam serdecznie podziękować KateG. Za to że zawsze mogę liczyć na twoje komentarze i za to że jesteś ze mną od poczatku i czytasz te moje bezsensowne wypociny! :**

2 komentarze:

  1. To chyba mój ulubiony rozdział jak do tej pory. Oczywiście inne też bardzo mi się podobają, ale ten zaciekawił mnie podwójnie :)
    Gdy przeczytałam, że będą grali w butelkę od razu wiedziałam, że będzie się działo, a Harry na bank coś dowali! :D Nie zawiodłam się na nim ;)
    Ciekawa jestem co Louis powie o Charlie podczas wywiadu i jak zareagują na to ich fani oraz oczywiście sama zainteresowana ;) Zobaczymy jak dziewczyna poradzi sobie z zapewne niemałym zamieszaniem wokół jej osoby.
    Z niecierpliwością czekam na następny. Życzę dużo weny i natchnienia.
    Pozdrawiam Xx.
    P.S. Jeśli w twoim podziękowaniu miałaś mnie na myśli to jest mi niezmiernie miło! Zawsze chętnie czytam i komentuję Twoje kolejne rozdziały, które nie są bezsensowne! Nawet nie waż mi się tak mówić! ;) Przy okazji dziękuję za nominację do Liebster Award, ale niestety nie mogę wziąć w tym udziału bo nie czytam aż 11 blogów ;p Dziękuję również, że Ty też poświęcasz swój czas na czytanie mojego bloga. Uwielbiam Twoje komentarze. Mobilizują mnie do dalszego pisania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej miałam Ciebie na myśli! :)
      Harry nie byłby sobą gdyby czegoś 'ambitnego' nie wymyślił.
      Dzięki Ci za te wszystkie miłe słowa. Nawet nie wiesz jakiego mam teraz banana na twarzy jak czytam ten komentarz i jak mi jest miło że ktoś to docenia :)
      A co do Twojego bloga, to jest genialny i strasznie podoba mi się to jak piszesz i to co piszesz! :D
      Podzrawiam! :*

      Usuń