czwartek, 4 kwietnia 2013

Rozdział 6

Szłam przed siebie, byleby znaleźć się jak najdalej tego domu... Jak najdalej Louisa. Czemu to zrobiłam? Co mną kierowało? Nie miałam zielonego pojęcia. Wiedziałam, że to co zrobiliśmy było co najmniej głupie. Podobał mi się Louis, i czułam, że mogę mu zaufać, co najmniej w takim stopniu jak Harry’emu, lecz po tym co się wydarzyło, zdecydowanie nie będę potrafiła spojrzeć mu w oczy. Szłam dalej przed siebie i nie zwracałam uwagi na krzyki bruneta. Co chwilę słyszałam za sobą głos Louisa - Charlie! Zaczekaj!
W mojej głowie roznosił się dźwięk budzika. Otwarłam oczy i znów byłam w swoim pokoju. Zaraz... – pomyślałam. - Przecież to niemożliwe! - popatrzyłam na wyświetlacz w telefonie.
7.00 AM Wtorek.
Wszystko, począwszy od szkoły, aż do tego cholernego pocałunku było beznadziejnie realistycznym snem. Odetchnęłam z ulgą, bo patrząc na to z drugiej strony, moje życie jak na razie nie jest aż tak pochrzanione jak we śnie. Wstałam i poszłam do łazienki, opłukałam twarz lodowatą wodą która momentalnie mnie rozbudziła. Umyłam zęby i rozczesałam włosy. Poszłam do mojej gigantycznej dębowej szafy w poszukiwaniu ubrań na dziś. Wybrałam ten zestaw. Zwyczajny i wygodny. Usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości.
Od: 'Hazza'
" Szykuj się będę za 10 minut xx. "
" Ok, czekam xx "
 - odpisałam mu. Wzięłam torbę i zeszłam na dół do kuchni.
Na talerzu leżały zrobione przez mamę kanapki i sok. Obok leżała karteczka a na niej napisane: 'Skarbie, musiałam wcześniej wyjść. Wrócę późno w nocy, nie czekaj na mnie. Jak przyjdziesz ze szkoły to wyjdź z Lokim na spacer. Całuję, mama :)' - wspominałam już że mam psa?
Zabrałam się za jedzenie przygotowanych przez mamę kanapek. Jeszcze dobrze nie zdążyłam wgryźć się w te pyszności jak usłyszałam trąbienie. Chwyciłam więc kanapkę do ręki i wybiegłam przed dom. Zamknęłam na klucz i ruszyłam w stronę samochodu Harry’ego.
- Widzę że oderwałem cię od śniadania. - zaśmiał się przyjaciel.
- Tak jakoś wyszło. - Uśmiechnęłam się i kontynuowałam jedzenie. Zanim się obejrzałam byliśmy już na parkingu szkolnym. Pierwszą lekcją była chemia. Moris w końcu mnie za coś pochwaliła i dostałam piątkę za przygotowanie do lekcji i doświadczenie.
- Widzisz i dałaś radę! - pogratulował mi Harry i przybił żółwika. - Dobra robota mała.
- A dziękuję, taki jeden mi pomagał. Może go znasz, niejaki Styles... - zaczęłam sobie żartować.
- Ahh. ten boski seksowny Styles. - powiedział z udawanym zamyśleniem. - Słyszałem o nim kiedyś. - wyszczerzył się a ja dałam mu kuksańca w bok i zaśmiałam się z jego miny. Ten to potrafi czasem człowieka rozśmieszyć... - pomyślałam.
Po lekcji chemii mieliśmy jeszcze anielski, biologię i matematykę. Zwykle mielibyśmy jeszcze historię, ale pan Foster się rozchorował, więc skrócili nam zajęcia. Wszystkie lekcje minęły dość szybko. Wyszliśmy ze szkoły i Harry odwiózł mnie do domu. Weszłam do środka i od razu przybiegł do mnie merdający ogonem Loki. - Cześć psiaku! - Podrapałam go za uszami, uwielbiał to. - Zaraz idziemy na spacerek. - powiedziałam do psa, po czym odłożyłam torbę ze szkoły, ubrałam mu obrożę, wzięłam smycz i wyszłam z nim z domu. Poszliśmy na spacer do pobliskiego parku. Puściłam Loki’ego żeby sobie pobiegał, a sama usiadłam na ławce i wystawiłam twarz do słońca. Pogoda dziś bardzo dopisywała i od rana świeciło słońce. Promienie lekko muskały moją skórę a ja cieszyłam się chwilą wytchnienia. Pies biegał gdzieś niedaleko. Myślałam o wakacjach. Jeszcze niecały tydzień i kończymy szkołę. Dostałam już kilka propozycji. Między innymi od taty, żebym przyjechała do niego w drugim tygodniu wakacji na kilka dni do Denver, dziadkowie zapraszali mnie do siebie do Polski, a Harry proponował mi żebym na wakacje pojechała z całym zespołem w trasę. Podobno rozmawiał już o tym z managerem zespołu, i po wielu namowach i prośbach ten się w końcu zgodził. Nie wiem skąd Harry wpadł na taki pomysł, ale rozważałam dość dokładnie tę opcję, ponieważ wydawała się najciekawsza. Nie dość że spędzę czas z przyjaciółmi, to jeszcze do tego zwiedzę wiele krajów. Przypadła mi do gustu ta propozycja, ale i tak nic nie było do końca pewne. Niby miałam te 17 lat i mama raczej traktowała mnie jak prawie dorosłą osobę, ale najważniejsze dla mnie było jej zdanie W końcu to pod jej dachem mieszkam i ona się mną najbardziej opiekuje. Muszę z nią jutro pogadać. - pomyślałam.
Poczułam że ktoś się przysiada... Popatrzyłam w lewo i zobaczyłam dobrze mi znaną, uśmiechniętą twarz bruneta.
- Hej Charls - uśmiechnął się szeroko.
- Cześć Lou. Co ty tu robisz? - spytałam nie ukrywając zdziwienia.
- Postanowiłem pójść na spacer do parku i spotkałem ciebie. A ty?
- Ja jestem na spacerze z psem - odpowiedziałam i kiwnęłam głową w stronę biegnącego do nas Loki’ego. Psiak podbiegł do Louisa z patykiem w pyszczku i chciał, żeby chłopak się z nim pobawił. Lou od razu załapał o co mu chodzi, wziął patyk i rzucił jak najdalej potrafił. Szczęśliwy zwierz pobiegł za patykiem i chwilę później nam go dostarczył. Tym razem to ja mu go wzięłam i zaczęłam się z nim bawić. Po chwili niedaleko na ławce usiadła starsza pani, którą znałam z parku i zawsze przychodziła tu ze swoją suczką. Loki zawsze chętnie się w nią bawił, więc pobiegł do niej i na razie nie wracał.
- Fajnego masz psa. - stwierdził Lou - Jak się wabi?
- Loki. – odpowiedziałam krótko, po czym usiadłam obok bruneta na ławce i znów wystawiłam twarz do słońca. Siedzieliśmy tak w niezręcznej ciszy. Szczerze powiedziawszy, nie chciałam go zagadywać, bo przed oczami ciągle pojawiał mi się ten cholerny sen. Zupełnie tak, jakby to się naprawdę wydarzyło, lecz Lou zdecydowanie miał dziś dobry humor i zaczął rozmowę.
- Harry mówił Ci o swoim pomyśle na wakacje?
- Tak. - Uśmiechnęłam się do niebieskookiego.
- I jak? Zdecydowałaś już? - dopytywał dalej.
- Myślałam nad tym, i jest to bardzo prawdopodobne że z wami pojadę, ale ostateczne słowo należy do mojej mamy. - powiedziałam tym razem patrząc się na bruneta. Cholera. Znów te jego cudowne oczy. - jęknęłam w myślach. Znów w nich zatonęłam. Miałam ochotę mieć je na własność i wpatrywać się w nie codziennie. Idiotko! - skarciłam się w myślach. - Przecież ty go znasz zaledwie kilka dni. "I co z tego? Przecież widać gołym okiem że ten chłopak nie jest Ci obojętny."- wtrąciło się jak zawsze w najlepszym momencie moje drugie ja. Charls, odwróć się i nie patrz mu w oczy. To jest Twoja słabość - nakazałam sobie, ale tak na prawdę w duchu tego nie chciałam. Jego oczy były dla mnie jak magnes. Przyciągały ze zdwojoną siłą. Widać w nich było dobro, ciepło i troskę. Niechętnie odwróciłam głowę od bruneta. - Nie popełnię tego samego błędu co w śnie! Nie mogę! - powiedziałam sobie.
- Louis, ja już będę się powoli zbierać. Wiesz... muszę się jeszcze pouczyć... - skłamałam. Był koniec szkoły i nauczyciele już raczej nie dawali nam nic do domu. Zawołałam Loki’ego, który od razu do mnie przybiegł merdając ogonem. Zapięłam smycz i odwróciłam się do Louisa.
- No to do zobaczenia. Miło było cię spotkać. – powiedziałam i zaczęłam powoli iść.
- Zaczekaj! - krzyknął chłopak. - Mogę cię odprowadzić jeżeli nie masz nic przeciwko temu. - dodał po chwili uśmiechając się do mnie przyjaźnie.
Cholera. - pomyślałam. - Nawet nie wiesz w co się pakujesz. - powiedziałam sama do siebie, i wtedy znów odezwał się ten wkurzający głos - moje drugie ja. "Przyznaj że tego chcesz. Podoba ci się"- skomentowało, a ja przełknęłam gulę w gardle. Odwróciłam się i popatrzyłam na niego. – Jasne, chodź... - odparłam krótko i poszłam dalej. No bo co miałam mu powiedzieć? Nie, bo nie ręczę za siebie? Nie, bo mi się podobasz? czy może: Nie, bo śniło mi się jak namiętnie się całowaliśmy i gdyby nie Harry to mogłoby dojść do czegoś więcej? Ygh.. czemu to jest zawsze takie skomplikowane?!
Brunet szedł teraz obok mnie, zaś po mojej lewej szedł zadowolony Loki. Dobra Charls.. przecież możesz z nim pogadać, nic się nie stanie jeżeli porozmawiacie jak zwykli przyjaciele - powiedziałam sama do siebie. "Zwykli przyjaciele, ale Ty i tak chciałabyś czegoś więcej?" Zamknij się- syknęłam do mojego drugiego ja. Ale co począć... po części miało rację. Teraz wyłącz uczucia i zachowuj się normalnie- nakazałam sobie.
- Jak tam idzie ci w szkole? - spytał Lou przerywając niezręczną ciszę.
- W miarę dobrze. Dzięki Harry’emu umiem chemię, i nauczycielka wstawiła mi dobrą ocenę. - Uśmiechnęłam się. - Jeszcze trzy dni i oficjalnie zaczynają nam się wakacje.
- O! To super. - krzyknął uradowany Louis. - W końcu będziesz miała wolne i będziesz do nas mogła wpaść. - Mrugnął do mnie.
- W zasadzie to tak. A jak tam wam idą przygotowania do trasy?
- Jak zwykle męczące. - skomentował brunet. - Dużo prób, przymiarek i takich tam. Jeśli chcesz to możesz do nas wpaść jutro na próbę.
- A o której jest?- spytałam.
- Po południu. Robimy tak, że Harry wraca ze szkoły i od razu jedziemy.
- Jeżeli nie macie nic przeciwko to chętnie. - powiedziałam, na co zadowolony brunet się uśmiechnął szczerze.
Po chwili nasza rozmowa się rozkręciła i rozmawialiśmy na luzie. W zasadzie o wszystkim. Lou opowiadał mi nawet o swojej rodzinie, o swoich siostrach. Mówił jak bardzo tęskni za rodzinnym miastem i że za niedługo tam pojedzie-jeszcze przed trasą koncertową. Skończyło się na tym że jak doszliśmy do mojego domu nadal pochłonięci byliśmy rozmową, więc zaprosiłam Louisa na herbatę. Siedzieliśmy w salonie i śmialiśmy się w najlepsze. Opowiedziałam mu o różnych szczegółach z mojego życia, o których niewiele osób wie. Przy nim czułam się po prostu swobodnie, mogłam się przed nim otworzyć i wygadać. Powiedzieć mu o wszystkim, a on siedział i słuchał. Nieraz wybuchaliśmy śmiechem z powodu jakiś jego żartów. Robił głupie miny i opowiadał mi o najśmieszniejszych momentach swojego życia. Czułam że to w pewnym stopniu moja bratnia dusza. Czułam do niego coś co do tej pory czułam tylko do Harry’ego. Tylko wraz z przebywaniem przy nim to uczucie wzbierało na sile. Coraz bardziej go lubiłam i coraz bardziej mi się podobał. Jego uśmiech, oczy... wszystko. Cały on - Louis któremu zaufałam. Mogłam już śmiało przed sobą przyznać, że kochałam go jak przyjaciela. Lecz czy moje uczucia nie zmierzały za razem do głębszych uczuć? I wszystko za sprawą kilku dni, jednego pocałunku i długiej rozmowy. Nawet bardzo długiej. Od powrotu, czyli godziny około 17, rozmawialiśmy aż do teraz. Zegar wiszący na ścianie wskazywał godzinę 23. Nie czułam żeby to tyle trwało, mogłabym tak z nim rozmawiać i rozmawiać. Czas mijał, a tematy nadal się nie wyczerpywały. Pomimo tego że poruszyliśmy już chyba na wszystkie możliwe, to jednak dalej nasza konwersacja się toczyła i nie miała się ku końcowi. Poznałam Louisa na tyle, że czułam się, jakbym znała go znacznie dłużej niż te kilka dni.

*** Perspektywa Louisa ***

Rozmawialiśmy w Charlie bardzo długo... mogłem śmiało powiedzieć, że dziewczyna jest wspaniała. Jest inteligentna i posiada swoje zdanie na każdy temat. Czułem że moglibyśmy być naprawdę dobrymi przyjaciółmi. "Jasne, wmawiaj sobie dalej że tylko na to liczysz..."- odezwał się we mnie najbardziej wkurzający głos. Też tak macie że w was jakby siedziały dwie osoby? Jedna jest normalna- to wasze myśli. A druga jest wredna, i cholernie wkurzająca, ale zazwyczaj mówi to do czego boimy się przyznać i ma rację? Tak? To wiecie jak ja się teraz czuję.
- Mam świetny film do oglądnięcia. - powiedziała uśmiechnięta dziewczyna - Oglądniesz ze mną?
- Jasne, puść a ja pójdę do kuchni i znajdę coś do picia.
- W lodówce jest sok jabłkowy, chyba że wolisz inny to w dolnej szafce obok lodówki.
- Nie, jabłkowy będzie ok. - powiedziałem i udałem się do kuchni. W kieszeni zawibrowała mi komórka. Wiadomość od 'Harry'
" Stary gdzie jesteś? Wyszedłeś na spacer i nie ma cię od kilku godzin. "
" U Charlie. Oglądamy film. :) "
 - odpisałem.
" Dobra, to nie przeszkadzam. Miłego oglądania i pozdrów ode mnie Charr! ^^ " - odczytałem wiadomość i schowałem komórkę do kieszeni. Wyjąłem z lodówki sok i nalałem nam do szklanek. Wziąłem je ze sobą i wróciłem do Charlie. Dziewczyna siedziała na sofie i obserwowała każdy mój ruch. Położyłem na stole szklanki i przysiadłem się do niej.
- Harry kazał cię pozdrowić. - oznajmiłem.
- Och... - Dziewczyna była zaskoczona - Dzwonił?
- Nie, pisał do mnie i pytał gdzie jestem. - Uśmiechnąłem się do niej na co ona odpowiedziała mi również promiennym uśmiechem. Puściła film. Po jakimś czasie dziewczyna oparła głowę o mnie, a ja objąłem ją ramieniem i tak oglądaliśmy aż do samego końca. Wziąłem do ręki pilota i wyłączyłem TV. Popatrzyłem na Charlie, która zasnęła. Wyglądała tak słodko jak spała... Nie chciałem jej ruszać ani obudzić, wiec usiadłem wygodniej na sofie i powoli sięgnąłem do kieszeni. Wyjąłem z niej komórkę i napisałem sms’a do przyjaciela.
" Nie wrócę dziś na noc. Charls zasnęła i nie chce jej budzić. Rano odprowadzę ją do szkoły, to pogadamy. :) " - wysłano do 'Harry' - pojawił się komunikat na ekranie. Nie musiałem długo czekać na odpowiedź.
" Ok, do zobaczenia. "

Popatrzyłem jeszcze raz na leżącą na moim ramieniu brunetkę i uśmiechnąłem się. - Nawet nie wiesz jak mi na tobie zależy. - szepnąłem i pocałowałem ją delikatnie we włosy. Położyłem głowę na oparciu sofy i nawet nie wiem kiedy udałem się do krainy snu, gdzie wszystko wydawało się być zazwyczaj prostsze.

2 komentarze:

  1. Jak to to był sen?! Czy to jest jakiś żart?! Nie, no czytam drugi raz i wychodzi na to, że jednak sen. W życiu bym się tego nie spodziewała. Super pomysł! Ciekawe czy Charlie usłyszała słowa Louisa. Mam nadzieję, że tak :D Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!
    Xx.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo że pomysł Ci się spodobał. :)
      Wszystko okaże się w następnym rozdziale, który pojawi się już za niedługo. Pozdrawiam xoxo.

      Usuń