wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdział 9

Kolejny dzień. Całkowicie zaspana 'leżałam' wtulona w ramię mojego chłopaka. "Jak to cudownie brzmi... MÓJ chłopak!" Pomyślałam. Lecieliśmy już od conamniej godziny, jednak ze względu na wczesną porę odlotu strasznie chciało mi się spać a do tego od rana bolała mnie głowa. Oczy same mimowolnie mi się zamykały i po chwili odpłynęłam w objęcia Morfeusza.
Obudziły mnie głośne krzyki chłopaków. Otwarłam powoli zaspane oczy i popatrzyłam na Stylesa i Horana którzy się tak darli. Moja głowa dała o sobie znać pulsując niemiłosiernie od środka. Czułam jakby zaraz coś miało wysadzić ją od środka. Pomasowałam się po skroniach.
- Ktoś tu jest zmęczony i chce spać! - warknęłam do nich. Loczek z blondynem tylko popatrzyli się na mnie zdziwieni i od razu przestali się wydzierać.
- Charls, nie patrz na mnie takim wzrokiem bo to parzy! - powiedział rozweselony moją miną Curly.
- Jak się nie uspokoisz to wypalę w Tobie wielką dziurę debilu! - syknęłam.
- Uuu.. ktoś tu jest nie w humorze - zagwizdał loczek. Niall widząc moje rozwścieczenie nie odezwał się nawet słowem. A ten lokowaty idiota chciał widocznie jeszcze bardziej mnie wkurzyć. Wzięłam głęboki wdech, i wydech "Tylko spokojnie Charls" sama się uspokajałam w myślach.
- No widać jestem, więc jakbyś mógł to zamknij już tą buźkę, bo nie ręczę za siebie. Głowa mnie boli idioto! - zmierzyłam go wściekłym wzrokiem, na co Harry popatrzył się na swojego tableta, i zaczął jak gdyby nigdy nic grać. Popatrzyłam na siedzącego po mojej lewej Louisa, który przez cały czas tylko przypatrywał się całemu zdarzeniu. On chyba tak samo jak Horanek nie chciał się narażać. Wtuliłam się w jego ramię i szepnęłam ciche "Przepraszam". Brunet na to posłał mi szczery uśmiech, objął mnie ramieniem i nawet nie wiem kiedy, znów zasnęłam.

Poczułam lekkie szturchanie w ramię i doskonale znany mi głos.
- Charr... Charr obudź się, lądujemy - cicho szeptał mi do ucha Louis.
Zaczęłam powoli wstawać i przeciągać się. Popatrzyłam na uśmiechnietego chłopaka i cmoknęłam go w usta.
- Wygodny jesteś skarbie - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Jak tam Twoja głowa? - spytał brunet z troską w głosie.
- O wiele lepiej. Jeszcze trochę boli, ale dam radę - posłałam mu znów zmęczony uśmiech.
"Proszę zapiąć pasy. Podchodzimy do lądowania" - dało się usłyszeć w głośnikach polecenie stewardessy. Zgodnie z poleceniem wszyscy zapięliśmy pasy. Samolot powoli zaczął obniżać pułap swojeo lotu, aż wylądowaliśmy bezpiecznie na płycie lotniska. Wysiedliśmy z samolotu i poszliśmy po swoje bagaże. Przed lotniskiem, stał i czekał już na nas samochód podstawiony przez Paula. Wsiedliśmy wszyscy do niego i ruszyliśmy do hotelu. Nie minęło 15 minut, i staliśmy już przed dużym, na oko drogim hotelem. W środku czekał już na nas Paul. Podeszliśmy do niego z naszymi bagażami i przywitaliśmy się.
- Macie trzy dwuosobowe pokoje, wszytskie na jednym piętrze obok siebie. - powiedział mężczyzna dając nam karty do pokoi.- Domyślam się że wy chcielibyście mieć razem pokój - zwrócił się do nas na co ja się trochę zarumieniłam, a Louis wyszczerzył się i wziął nasze karty.
- Harry masz pokój z Zaynem, a Liam z Niallem. Pasuje? - spytał Paul wymienionej czwórki.
- Jasne - odpowiedzieli wszyscy chórem.
- Dobra, to chyba wszytsko na dziś, jutro o 17 macie próbę, a tak to macie prawie cały dzień wolny - poinformował nas mężczyzna -  możecie iść. Tylko nie narozrabiajcie - powiedział menager.
- Do widzenia - pożegnaliśmy się i udaliśmy się w kierunku windy.
Nasze pokoje znajdowały się na 13 piętrze. Razem z Louisem dostaliśmy apartament 276 i tak się złożyło że po naszej prawej pokój mieli Harold z Zaynem, a po lewej Liam z Niallem. Louis otworzył swoją kartą drzwi i moim oczom ukazał się piękny, zadbany, dość nowocześnie urządzony apartament. Ściany pomalowane na beżowy kolor idealnie współgrały z dębową podłogą. Po lewej stronie od wejścia w osobnym pokoju stało ogromne łóżko, a po prawej znajdowały się drzwi do łazienki. Na przeciwko sypialni znajdował się mały aneks kuchenny z podstawowymi urządzeniami i zaopatrzeniem. Po obu stronach łóżka stały urocze szafeczki, na których były postawione wazony ze świeżymi kwiatami. W pokoju znajdowały się dwie szafy, i toaletka z dość sporych rozmiarów lustrem. Całość bardzo ze sobą współgrała i stanowiła ciepłe przytulne miejsce. Od razu odłożyłam walizkę pod szafę i rzuciłam się na to gigantyczne łóżko, które przyciągało mnie dziś ze zdwojoną siłą. Niby było dość wcześnie, ale dziś miałam jakieś zapasy niewyspanych godzin, które musiałam nadrobić.
- Jak Ci się podoba pokój? - spytał brunet jednocześnie kładąc się obok mnie na łóżku.
- Cudowny jest! Bardzo mi się podoba - uśmiechnęłam się i jeszcze raz przejechałam wzrokiem po całym pomieszczeniu. - która godzina?- spytałam.
Chłopak popatrzył na zegarek znajdujący się na jego ręce. - dochodzi 15 - co powiesz na obiad? - przytulił mnie chłopak.
- Ale ty mnie dobrze znasz.. umieram z głodu! - zaśmiałam się. Lou wstał i podszedł do stołu stojącego przy wyjściu. Wziął z niego kartę dań z restauracji znadującej się na parterze i telefon. - Zamówimy coś do pokoju, nie chce mi się tam iść - wyszczerzył się i podał mi Menu. Przeglądnęłam szybko listę dań i zdecydowałam się. - Ja poproszę spagetti carbonarę - uśmiechnęłam się do chłopaka i podałam mu kartę. Długo nie wybierał tylko stwierdził że bierze to samo.
- Dzień dobry. - usłyszałam jego głos - Chciałbym zamówić danie do pokoju 276. Poproszę 2 razy spagetti carbonarę i jakieś dobre czerwone wino. - nastała chwila ciszy - Tak 276. Dziękuję. - usłyszałam jeszcze i zobaczyłam jak Lou odkłada słuchawkę na stół, po czym przybiegł do mnie i wskoczył na łóżko.
- Zamówione madam'e - zażartował i połaskotał mnie. Cicho zachichotałam. - A tak na poważnie teraz to jak Twoja głowa? Nadal boli? - spytał z troską w głosie. Uwielbiam go. Czasem jest jak małe dziecko, potrafi się wygłupiać i żartować. Ale tak poza tym jest troskliwym, kochającym, i dbającym o mnie na każdym kroku chłopakiem. I to w nim uwielbiam.
- Jeszcze troszkę boli - powiedziałam mu ze smutną minką.
- Zaraz doktor Louis coś na to poradzi - wyszczerzył cwaniacko zęby w uśmiechu i wpił się mocno w moje usta. - pomogło?
- Jak cholera Lou - zaśmiałam się. Brunet usadowił się wygodnie na łóżku i posadził mnie sobie na kolanach. Wtuliłam się w jego tors i zaciągnęłam się zapachem jego cudownych perfum. Lou objął mnie ramieniem i zaczął głaskać mnie po głowie. Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie przez jakiś czas. W jego silnych ramionach czułam się bezpiecznie, i wiedziałam że żadna krzywda mnie nie spotka. Ufałam mu. Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Lou wstał i poszedł do drzwi. Do pokoju wszedł pan z obsługi z wózeczkiem na którym znajdowały się zamówione przez nas rzeczy.
- Czy coś jeszcze podać? - spytał mężczyzna.
- Nie. Dziękujemy. - powiedział Louis po czym kelner wyszedł.
- mmm... ale pachnie - zaciągnęłam się zapachem przywiezionych dań. - pachnął smakowicie - wyszczerzyłam się do Louisa.
Usiedliśmy prze stole i wzięliśmy się za jedzenie. Spagetti było wyśmienite. Nie minęło sporo czasu jak nasze talerze były całe opróżnione. Odstwaiłam talerz na bok i sięgnęłam po kieliszek z mocno czerwoną cieczą której trochę wypiłam.
- Nie wiem jak Ty kochanie, ale ja się takkk najadłem, że zaraz idę się chyba położyć - powiedział masując swój brzuch Lou.
- Jestem za! - stwierdziłam zgodnie.
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Lezeliśmy sobie wtuleni w siebie i rozmawialiśmy. Nagle drzwi do naszego pokoju otwarły się i wleciała przez nie trójka idiotów. (czyt. Harry, Niall i Zayn) brakowało tylko Liama. Harold rzucił się na łóżko i 'wlepił' pomiędzy nas.
- Jak tam moje dwa gołąbeczki najdroższe? Humor dopisuje? - popatrzył się na mnie, za co dostał poduszką.
- Auć.. to bolało - jęknął.
- Haroldzik - zamrugałam do niego słodko - to było na prawdę delikatnie, jeżeli tylko chcesz, to może być 10 razy mocniej - powiedziałam mu i zaczęłam lać go poduszką po głowie. Louis i chłopaki patrzyli na to i się śmiali.
- No wiesz co LouLou.. i ty mi nie pomożesz? - zwrócił się do mojego chłopaka. - Twoja dziewczyna bije mnie poduszką, a Ty nie uratujesz swojego Hazziątka - udawał że płacze. Wyszło mu bo wszyscy zaczęli jeszcze bardziej się śmiać.
- Jak zasłużyłeś... - wzdechnął Lou. Do pokou wparował Liam.
- Co wy tu wyprawiacie, na korytarzu was słychać - powiedział Daddy. Jednak gdy zobaczył obiekt naszego rozbawienia sam wpadł w głupawkę. Wszyscy, nawet łącznie z Haroldem, się śmiali.
Harry w końcu wstał, podszedł do Nialla i wskoczył na niego obejmuąc go nogami w pasie powiedział:
-Jeżeli Ty mój drogi Louisie Williamie Tomlinsonie mnie zdradzasz, to ja sobie biorę Nialla! Może jego tyłek nie jest taki jak Twój, ale od dziś jest mój! - wyszczerzył zęby w szerokim, triumfalnym uśmiechu. Mina Nialla- bezcenne. Niall miał minę jakby właśnie zobaczył Baracka Obamę we własnej osobie.
- A tak wogóle, to po co tu przyszliście? - spytałam uspakajając śmiech.
- Żeby was nakryć! - zaśmiał się Harry za co znów oberwał poduszką.
- Chyba Ty Harry - odezwał się Niall.
- Chcieliśmy się spytać czy wybierzecie się znami wieczorem do klubu - powiedział Zayn.
- Co Ty na to kochanie? - zwrócił się do mnie chłopak.
- Jak dla mnie super, tylko o której? - spytałam chłopaków.
- Jeżeli wam pasuje to co powiecie na 19.30 przed głównym wejściem do hotelu? Zamówimy taksówki - powiedział Liam.
- Spoko, dla mnie może być - odpowiedziałam im.
- Ok - przytaknął Lou.

20.00 klub.

Siedziałam przy barze z Louisem i Liamem który jako jedyny dziś nie pił, i sączyłam kolorowy napój z mojego kieliszka. Ubrałam się w miętową, gładką sukienkę, do tego czarne buty na obcasie z ćwiekami i skurzana kurteczka.
- Idziesz potańczyć? - spytał Harry podchodząc do mnie i łapiąc mnie za rękę.
- Harry, wiesz że nie umiem tańczyc. - westchnęłam.
- Dasz radę, chodź! Nie daj się prosić.
- Dobra - dopiłam drinka i poszłam z Hazzą na parkiet. Zaczełam 'pląsać'` w rytm muzyki, i choć nie potrafiłam tańczyć, jakoś mnie ona porwała. Było mnóstwo ludzi, jedni przepychali się z drugimi. Niektórzy byli zalani, niektórzy naćpani, a niktórzy odprawiali jakieś erotyczne tańce na parkiecie. Szczerze to przestałam po pewnym czasie zwracać już na to uwagę. Jakiś czas później dołączył do nas Lou. Zaczęli wygłupiać się z Harrym i tańczyć jakieś co najmniej dziwne afrykańskie tańce. Patrząc na nich, można by śmiało stwierdzić że zachowywali się jak dzieci a do tego po ich zachowaniu można było wywnioskować, że już trohę wypili. Poszłam do toalety, żeby trochę ochłonąć. Wyszłam i udałam się w stronę baru. Liama nie było, poszedł do chłopaków. Usiadłam na wysokim stołku i zamówiłam jeszcze jednego kolorowego drinka. Po chwili barman podał mi kieliszek z kolorową cieczą i parasolką. Chwyciłam naój  zaczęłam sączyć ciecz z kieliszka. Zobaczyłam że ktoś się do mnie przysiada, i nie był to napewno żaden z chłopaków. Popatrzyłam kątem oka na mężczyznę obok. Miał czarne, krótko ścięte włosy, dość bladą skórę i zielone oczy. Na sobie miał skórzaną kurtkę i wytarte spodnie. Na jego nadgarstkach wisiały łańcuchy. Był dość duży i masywny.
- Cześć Maleńka - zaczął się do mnie przystawiać.
- Spadaj koleś - syknęłam do niego i odsunęłam się krzesło dalej. On zrobił dokładnie to samo. "Co za palant" pomyślałam. Zaczęłam wstawać i już próbowałam odejść od tego faceta, gdy poczułam że coś stalowo trzyma mój nadgarstek.
- Nie tak szybko laleczko - powiedział - może najpierw się zabawimy. Przyciągnął mnie do siebie i zaczął mnie całować. Poczłam nieprzyjemny smak i zapach wódki, którą jechało na kilometr od tego typa. Miałam ogromną ochotę zwrócić wszytsko co zalegało w moim żołądku. Próbowałam się wyrwać i krzyknąć, ale jego usta skutecznie mi to uniemożliwiały. Poczułam się jak w jakimś osobistym horrorze. Od razu do mojej głowy zaczęły nadlatywać niechciane wspomnienia związane z moim byłym. Obrazy prawie takie same jak te. Tylko tamto to jest przeszłość. A TO dzieję się teraz i naprawdę. Facet zamknął mi usta obleśną ręką i pociągnął mnie za sobą. Zmierzał w kierunku toalet. Moje serce waliło niemiarowym rytmem i wydawało się że zaraz wyskoczy. Poziom adrenaliny w moim organiźmie wzrósł chyba do maksimum. Próbowałam się wyszarpać, lub krzynąć ale na marne. Koleś był 3 razy większy i masywniejszy odemnie. Nikt dookoła widocznie nie zauważył że coś jest nie tak. Zresztą.. wszytscy byli naćpani i pijani w trzy dupy. Chłopcy tańczyli gdzieś w środku tego tłumu. Facet wepchnął mnie do toalet i znów poczułam ten obrzydliwy smak na moich ustach. Na samą myśl o tym co zaraz może się stać łzy napłynęły mi do oczu. Aż wszytsko podskoczyło mi do gardła. Miałam ochotę zwymiotować prosto na niego. Jego wielkie łapska sunęły agresywnie po moich udach powoli podsuwając mi sukienkę do góry. Hektolitry łez które napłynęły mi do oczu i zamazywały obraz, właśnie zaczęły spływać po moich policzkach. Mężczyzna zaczął odpinać pasek od swoich spodni równocześnie wpijając się w moje usta. "Charls, musisz coś zrobić! Teraz albo nigdy" dopingowałam się i gdy on przestał mnie całować, żeby zebrać trochę powietrza do płuc, zebrałam w sobie wszystkie siły i kopnęłam go w krocze. Ten zgiął się w pół i złapał za bolące miejsce, a ja wykorzystując okazję wybiegłam i ile sił w nogach pobiegłam do wyjścia. Nie myślałam teraz o tym żeby pójść do chłopaków. Ten typ jest od nich większy i silniejszy.. nie wiadomo co by mógł im zrobić.  Wybiegłam przed klub. Na zewnątrz padał bardzo obfity deszcz. Chwilę tam stałam trzęsąc się ze strachu i złapałam pierwszą lepszą, jadącą taksówkę.
- Do hotelu Grand proszę. - powiedziałam szybko przez łzy taksówkarzowi, a on bez słowa ruszył. Miałam przy sobie tylko trochę gotówki i telefon. Wytarłam rękawem łzy lecące po moich policzkach. Wzięłam trzęsącymi się dłońmi telefon i zaczęłam wystukiwać literki na ekranie.

**Perspektywa Louisa**
Wywialiśmy z chłopakami na środku parkietu. Cahrls powiedziała że idzie się odświeżyć i napić i przyjdzie do nas potem. Harry właśnie wykonywał jakiś głupi, wymyślony taniec, kiedy poczułem wibracje w kieszeni. Szybko wyciągnąłem telefon z kieszeni i otwarłem wiadomość.
Od Charlie:
"Błagam Cię, przyjedź jak najszybciej do hotelu".
Bez słowa wybiegłem z klubu, wsiadłem do taksówki, która na moje szczęście właśnie tam stała pusta i pojechałem do hotelu. Na ekranie mojego dotykowego telefonu wystukałem pośpiesznie litery:
"Zaraz będę"
 Po drodze odchodziłem od zmysłów, co się mogło stać? Skąd ona się znalazła w hotelu? Bałem się, a mój umysł wymyślał nagorsze scenariusze. Byliśmy pod hotelem. Zapłaciłem szybko taksówkarzowi i wyleciałem jak z procy z pojazdu. Pobiegłem do windy i wcisnąłem 13. "No szybciej, błagam..." niecierpliwiłem się, bo wydawało się jakby winda jechała wieczność. Jak na złość, po drodze zatrzymała się na 4 piętrach zabierając ze sobą innych ludzi. W końcu licznik na górze wskazywał "13" a drzwi się otworzyły. Pobiegłem czym prędzej długim korytarzem pod drzwi naszego apartamentu. To co zobaczyłem kompletnie mnie przeraziło. Na podłodze pod drzwiami siedziała cała zapłakana Charr. Szybko przy niej kucnąłem i przytliłem ją mocno. Dziewczyna objęła mnie mocnym, wręcz stalowym uściskiem, jakby tonęła, a ja byłbym jedynym ratunkiem. Zacząłem ją gładzić po włosach i uspokajać, na co ona wybuchła jeszcze większym płaczem. Nie pytałem co się stało. Wiedziałem że jeżeli bedzie gotowa, sama powie. Wziąłem trzęsącą się dziewczynę na ręcę, otwarłem drzwi i zaniosłem do środka. Położyłem ją na łóżku i pobiegłem do kuchni zrobić coś ciepłego, żeby ją rozgrzać. Była cała mokra i przemarznięta. Poszedłem do łazienki i napuściłem do wanny gorącej wody. Wziąłem z kuchni kubek gorącego kakao i poszedłem czym prędzej do Charlie. Siedziała tak jak ją zostawiłem, w przemoczonych ubraniach, cała zapłakana. Położyłem kubek obok i jeszcze raz ją przytuliłem. Wstałem, ściągnąłem jej buty i chciałem ściągnąć przemoczone ubrania, lecz ona gwałtownie się odemnie odsunęła i cała jeszcze bardie pobledła na twarzy.
- Skarbie, nie musisz się mnie bać. Nic Ci nie zrobię, musimy ściągnąć z Ciebie te przemoczone ubrania, bo trzęsiesz się z zimna. - zacząłem jej tłumaczyć powoli. Nie wiem co jest przyczyną jej zachowania. "Przecież nigdy się mnie nie bała." pomyślałem.
Dziewczyna kiwnęła tylko głową i pozwoliła mi sobie pomóc. Ściągnąłem z niej kurtkę, sukienkę i rajstopy. Została w samej bieliźnie. Podałem jej parujący kubek i przykryłem kocem. Poszedłem zakręcić wodę lejącą się do wanny i wróciłem do brunetki.
- Charls, masz w łazience przygotowaną gorącą kompiel. Chodź się zagrzać. Dziewczyna odstawiła kubek i odkryła koc. Podeszłem do niej i zaniosłem ją do łazienki. Wyciągnąłem jej ręcznik oraz wyjąłem pidżamę i szlafrok z jej walizki.
- Charr, mogę wejść? Przyniosłem Ci pidżamę i szlafrok - zapukałem cicho do drzwi łazienki.
- Proszę - usłyszałem cichutki głos dziewczyny i wszedłem do środka. Charlie siedziała w wannie pod grubą warstwą piany. Jej oczy były czerwone od płaczu, a jej twarz była czarna od tuszu który spłynął po policzkach wraz z łzami.
- Jeżeli będziesz czegoś potrzebować to wołaj - powiedziałem i otwarłem drzwi.
- Lou..? - odwróciłem się i popatrzyłem na nią.
- Tak?
- Dziękuję - szepnęła cichutkim załamującym się głosem. Posłałem jej szczery uśmiech i zostawiłem ją samą.

Przebrałem się w dresy i siedziałem na łóżku na Charlie. Leżąca na szafce nocnej komórka zaczęła wibrować. Ktoś dzwonił. Popatrzyłem na wyświetlacz i moim oczom ukazała się uśmiechnięta twarz mojego przyjaciela a nad nią napis: Harry. Wcisnąłem zieloną słuchawkę i czekałem na to co powie loczek.
- Louis, gdzie wy się do jasnej cholery podziewacie? Wyleciałeś z tego klubu jak opętany, a Charlie nigdzie nie ma!
- To nie jest najlepsza pora na wytłumaczenia. Jesteśmy w hotelu.
- Jak to w hotelu? Czemu? - nawijał dalej trochę zdenerwowany przyjaciel. W tym samym momęcie usłyszałem cichy dźwięk zatrzaskujących się drzwi i ujrzałem przed sobą dziewczynę.
- Przepraszam Harry, ja kończę. Bawcie się dobrze, wytłumacze Ci wszytko później - nie dałem dojść mu do słowa bo zakończyłem połączenie i odłożyłem telefon na poprzednie miejsce. Dziewczyna usiadła na brzegu łóżka i popatrzyła na mnie. W jej wzroku nie było nic z tych iskierek które codziennie były widoczne. Za to było widać w nich strach i obawę. Przed czym?
- On mnie chciał zgwałcić - powiedziała po krótkiej ciszy, jakby czytała mi w myślach i po jej policzkach poleciały kolejne łzy.
- Kto? - spytałem zdziwiony.
- Taki jeden spity facet..- Przytuliłem ją od razu do siebie. Brunetka wtuliła się w moją pierś i cicho łkała. Co czułem? Wściekłość. Byłem wściekły na tego typa i na siebie. Przede wszystkim na siebie. To moja wina że ją tam samą zostawiłem. Miałem ochotę zabić tego skurwisyna który jej to chciał zrobić. Zacząłem gładzić ją po włosach.
- Shhhh... - uspakajałem zapłakaną dziewczynę. - Wszytsko będzie dobrze. - pocałowałem ją w czoło.
- Przepraszam Cie Charls... to moja wina. Gdybym Cię nie zostawił samej...
- To nie Twoja wina Lou - przerwała mi dziewczyna cichutkim, zapłakanym głosem i znów się we mnie wtuliła. Gładziłem ją po włosach i próbowałem uspokoić. Zacząłem nucić jej spokojną piosenkę. Nie zauważyłem nawet kiedy, dziewczyna zasnęła w moich ramionach. Położyłem ją delikatnie na łóżku i przykryłem kołdrą. Popatrzyłem na nią. Była taka drobna i delikatna.. Jak ktoś mógł jej coś takiego chcieć zrobić. We mnie ciągle się gotowało. "Niech ja tylko go dorwę" moje ręce zacisnęły się mocno w pięści.
Już nigdy więcej nie pozwolę Cię nikomu skrzywdzić mała. - szepnąłem cicho i pocałowałem ją we włosy. Usłyszałem ciche pukanie do drzwi. "Pewnie chłopcy" Im też należą się wyjaśnienia. Upewniając się że Brunetka śpi i jest bezpieczna, wyszedłem jak najciszej z pokoju.
____________________________
Jak wam się podoba rodział? Cóż, trochę namieszałam, ale swerdziłam że było za nudno i za słodko. :p
Jeszcze raz przepraszam za tak długą 'przerwę' ale mam nadzieję że to zrozumiecie... szkoła i te sprawy. Za niedługo egzaminy... ehh.. Dobra nie zanudzam. Proszę was bardzo misiaczki o komentowanie, nawet nie wiecie jak motywuje! :)
I właśnie, byłabym zapomniała. Nie wiem czy zauważyliście, ale na górze pojawiły się dwie nowe zakładki.
Jedna z rozdziałami, druga " Pytania i Spam" W tej zakładce proszę o 'reklamowanie' swoich blogów a nie pod rozdziałami, i jeżeli macie jakieś szczególne pytania, to również odsyłam do tej zakładki. Pytania do bohaterów, do mnie, lub jakieś sugestie dotyczące bloga i opowiadania :)
Jeszcze raz proszę o dużo komentarzy i życzę miłego dnia! :*


2 komentarze:

  1. O Boże! Co za akcja! Ciekawa jestem czy Charlie powie Lou o tym jej byłym chłopaku i jak Harry zareaguje gdy dowie się co wydarzyło się w klubie.
    Czekam z niecierpliwością na następny :)
    Xx.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję że akcja choć trochę się rozkręciła :)
      Dziękuję, xoxo

      Usuń