sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział 8

Wstałam, poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i umyłam włosy. Owinęłam się dużym, puszystym ręcznikiem i weszłam do pokoju. Podeszłam do szafy i zaczęłam szukać ubrań na dziś.
- Ekhem.. - usłyszałam kogoś i aż podskoczyłam - ze mną to już nie łaska się przywitać?- obróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego Louisa siedzącego wygodnie na moim łóżku.
- Jezu, ale mnie wystraszyłeś! - moje serce jeszcze nierównomiernie łomotało od adrenaliny.
- Przepraszam nie chciałem, Twoja mama mnie wpuściła - wyszczerzył sie brunet. - To jak, przywitasz się z chłopakiem? - spytał kiwając śmiesznie brwiami.
- A zasłużyłeś? - pokazałam mu język. On na to zrobił tylko minę smutnego psiaczka. No i jak idzie z takim głupkiem wytrzymać? Podeszłam do niego i pocałowałam go delikatnie w usta. Chłopak się na to uśmiechnął i powiedział:
- Takie powitanie zamawiam codziennie! A tak wogóle to chciałem Ci powiedzieć kochanie że bardzo seksownie wyglądasz w tym ręczniku. - znów zrobił cwaniacką
minę, a ja zdałam sobię sprawę z tego że od jakiegoś czasu paraduje przy nim w samym ręczniku! Świetnie, brawo za spostrzegawczość Charls!- powiedziałam do
siebie w myślach.- Chociaż wiesz co Ci powiem.. na pewno jeszcze seksowniej wyglądasz bez niego - zaśmiał się chłopak, za co dostał poduszką w głowę. +100 za celność- pomyślałam.
- To ja może pójdę się ubrać - powiedziałam trochę zmieszana po czym wzięłam ubrania i udałam się do łazienki. Dziś był kolejny ciepły dzień, więc postanowiłam że założę standardowo czarne, krótkie spodenki, do tego beżową bokserkę, i sandałki. Zrobiłam delikatny makijaż i wyszłam z łazienki. Louis
siedział dalej w takiej samej pozycji i dokładnie lustrował mnie wzrokiem.
- Ślicznie wyglądasz.. jak zawsze - wstał i skradł całusa. - Idziemy na śniadanko? - spytał. Uśmiechnęłam się do niego i pokiwałam głową. Zeszliśmy do kuchni
i zaczęliśmy robić sobie kanapki. Nalałam soku pomarańczowego do szklanek, i wzięliśmy się za jedzienie przygotowanych już kanapek. Popatrzyłam na Louisa,
myślał nad czymś intensywnie. Widać było jego zamyślenie i oczy pusto wpatrujące się w jeden punkt.
- O czym tak myślisz? - wyrwałam go z 'zawiasu'. Wyraz jego twarzy z zamyślonej zmienił się na szczery uśmiech.
- O tym co powiedzą chłopcy jak dowiedzą się że jesteśmy razem - pokazał rząd równych ząbków.
- Ja bym bardziej pomyślała o ich minach - powiedziałam po czym oboje wybuchliśmy śmiechem. Zdecydowanie to będzie najlepsza część.. ich zdziwione miny.
Odłożyłam talerze i szklanki do zmywarki i pochowałam wszytskie prodkty do lodówki.
- Idziesz ze mną i Lokim na spacer? - spytałam chłopaka.
- Jasne - uśmiechnął się. 'Ubrałam' psa i wyszliśmy do parku. Jak zawsze puściłam go w ogrodzonym miejscu przeznaczonym specjalnie dla czworonogów. Pies
wesoło biegał i bawił się z innymi. Lou usiadł na ławce i posadził mnie na kolanach. Wtuliłam się w niego i wdychałam cudowny zapach jego perfum.
Siedzieliśmy tak w ciszy i cieszyliśmy się chwilą wytchnienia i swoją obecnością. Nie obyłoby się oczywście bez jakiejś 'niespodzianki'. Jakiś paparazzi
zrobił nam zdjęcia, więc żeby nie kusić losu i żeby nie zrobił nam kolejnych, zawołałam Lokiego i wróciliśmy do domu.
- To możemy się przygotować na to że jutro będziemy na pierwszych stronach brukowców - westchnął głośno Lou.
- Tak myślisz? - spytałam.
- Ja to wiem. Te hieny nie dadzą człowiekowi choć trochę prywatnosci..-powiedział zrezygnowany chłopak.
- Takie minusy bycia sławnym - dodałam.
- Niestety - potwierdził Lou.
- O której mamy być u chłopaków? - spytałam bruneta. Ten tylko spojrzał na zegarek i powiedział:
- Za pół godziny wyjedziemy. Umówiliśmy się z nimi na 11. - uśmiechnął się.
Tak jak powiedział Lou, pół godziny później byliśmy już w drodze. Pod willą zespołu stał samochód Hazzy. "Czyli wszyscy pewnie już są" pomyślałam.
Stanęliśmy przed drzwiami. Wzięłam głęboki wdech, wydech i kiwnęłam do Louisa gową, na co on otworzył drzwi. Weszliśmy do środka i przywitaliśmy się z
wszytskimi. Liam zaczął omawiać szczegóły wyjazdu przesłane przez Paula. Głównie były to wszytskie godziny odlotów, przylotów, miasta w których zespół
koncertował, dane hoteli w których mieliśmy się zatrzymywać, wywiady dla stacji radiowych i telewizji, wszystko było dokładnie obliczone i zorganizowane. Z
tego co wyczytałam pierwszy koncert chłopcy mieli w Nowym Jorku za dwa dni. Samolot mieliśmy o 6.30 rano. "No to ciekawie się zapowiada".
Po omówieniu wszystkiego, Louis zabrał głos.
- Chcemy wam z Charls coś powiedzieć - wzrok wszytskich zwrócił się teraz na pasiastego. - Jesteśmy razem - uśmiechnął się niebieskooki.
Miny wszystkich-bezcenne! Może poza Harrym, który od razu do nas podszedł i nam gratulował. Co prawda on trochę wiedział o nas, bo nie raz mu mówiłam i opowiadałam, więc nie wyglądał na wielce zaskoczonego. Co innego reszta. Oczy i usta Nialla były szeroko otwarte ze zdziwienia, patrzył się na nas, jakby zobaczył UFO. Bardzo podobne miny mieli zarówno Zayn jak i Liam. Na ich twarzach było zdziwienie. Szczęki im trochę opadły, a my widząc ich miny zaśmialiśmy
się. Nie powiem, wyglądały mega komicznie, jeszcze śmieszniej niż w moich 'wizjach'. Pierwszy, wydukał z siebie coś Liam. Pogratulował nam, a zaraz po nim pozostała dwójka. Jednak nadal byli zaskoczeni.
Po drodze do domu Louisa, wpadliśmy jeszcze do mnie żeby spakować już wszytsko na wyjazd. Lou mi pomógł, więc pakowanie poszło dość sprawnie. Walizkę wzięłam ze sobą do Louisa, żeby nie wozić jej potem.

~W domu Louisa~

Siedziałam z Louisem u niego w pokoju. Rozmawialiśmy, głownie o wyjeździe za 2 dni. Wpadł mi do głowy pewnien pomysł. Chłopcy przebywali w Nowym Jorku 3 dni,
potem mieli koncert w Chicago. Oba miasta były stosunkowo niedaleko Denver.
- Lou, czy mogłabym pojechać na kilka dni do taty, w czasie kiedy wy będziecie koncertować w USA? - spytałam patrząc się na chłopaka.
- Trzeba by porozmawiać z Paulem, ale sądze że się zgdzi - uśmiechnął się patrząc na mnie.
- W takim razie jutro do niego zadzwonie i pogadam z nim o tym.
- Na ile chcesz do niego lecieć?
- Jeszcze nie wiem, zobaczę ile będę mogła, ale kilka dni.
- No wiesz coo.. - powiedział chłopak - zostawisz mnie na kilka dni z tymi debilami, to chyba zwariuję i umrę z tesknoty! - dodał smutnym, udawanym głosem.
- Dasz radę - powiedziałam i cmoknęłam go w usta.
- Spotka Cię za to sroga kara - Lou zrobił cwaniacką minę.
- Pff.. ciekawe jaka - powiedziałam, nie zdążyłam nic dodać bo chłopak rzucił się na mnie i zaczął mnie łaskotać.
- A właśnie taką - wyszczerzył białe ząbki.
- Ll..louiii. hahahaha Louis przestań! hahaha - wydusiłam przez śmiech.
- Ani mi się śni - łaskotał mnie dalej, a ja rzucałam się po całym łóżku i ciągle się śmiałam.
- Bł.. hahha bła..gam! - wykrzyczałam.
- Hmm.. niech się zastanowię, a co ja z tego będę miał?
- Co tylko zechcesz, tylko błagam przestań. - powiedziałam gdy na chwilę przestał.
- Okej - powiedział po czym wpił się w moje usta. Delikatnie i namiętnie za razem, prawie jak we śnie.
- Co ty na to żebyśmy poszli zrobić coś dobrego do jedzenia? Może coś upieczemy?- spytał po chwili.
- Spoko - rzuciłam krótko, i wstałam z łożka.
Pokój Louisa mieścił się na piętrze, a kuchnia i salon na dole. Tak jak u mnie, z jedną 'malutką' różnicą. Jego pokój był wielkości mojego salonu, jak i cała
reszta domu, (co ja mówię? Willi!) była ogromna, Kuchnia była zrobiona w kolorach czerni i bieli. Pokój Louisa był dość podobny kolorystycznie do tego w domu One Direction, jedyna różnica to zapewne to że podłoga nie była brązowa, tylko w odcieniach szarego jak i również ściany sypialni. Całość ze sobą idealnie
współgrała.
Salon jak już wspomniałam był ogromny. Na środku postawione były 2 kanapy i dwa rozsówane fotele. Na przeciwko foteli, na samy środku ściany
wisiała ogromna plazma. a pod nią znajdowała się szklana ława na której leżały odtwarzacze DVD, Xbox i kontrolery do kinecta. Obok niego na ławie stała mniejszy regał z płytami. Lou miał też ogródek za domem, w którym jeszcze nie byłam, ale za niedługo tam pójdę i zobaczę co tam ma.
Weszliśmy do kuchni. Zaproponowałam chłopakowi, że możemy upiec ciasto. Uwielbiam piec i gotować, wiec dużo prostych i fajnych przepisów mam w głowie.
- Co powiesz na ciasto czekoladowe z polewą? - sptałam chłopaka.
- Jak dla mnie super. Zjem wszytsko co tylko zrobimy - wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Dobrze to przygotuj mąke, jajka, czekoladę, mleko, proszek do pieczenia... - zaczęłam wymieniać potrzebne produkty. Lou uważnie mnie słuchał i co chwilę
wyciągał coś z lodówki lub z szafek. Dałam kilka produktów do miski i kazałam brunetowi miksować a sama zajęłam się włączaniem piekarnika i przygotowaniem
czekolady do polewy. Lou od razu włączył mikser na najwyższe obroty, przez co pół mąki buchnęło w niego, skutecznie londując w jego włosach i na nim całym.
Ja gdy to zobaczyłam wybuchłam niepochamowanym śmiechem. Louis w odpowiedzi wziął trochę mąki z opakowania i rzucił we mnie. Teraz to on śmiał się ze mnie, a
ja wkurzona na niego zaczęłam go gonić po całej kuchni z mąką.
- Masz przekichane kochanie - syknęłam do niego i rzuciłam kolejną porcją w jego włosy. On nie był mi dłużny i po chwili jeszcze więcej mąki znajdowało się
na mnie.
- Dobra Lou! Poddaje się! Przestańmy bo zaraz nie będzie z czego ciasta zrobić - powiedziałam i zatrzymałam chłopaka przed rzuceniem kolejnej porcji białego
proszku we mnie.
- Ale wyglądasz - popatrzyłam na chłopaka i znów zaczęłam się śmiać
- Ha Ha Ha.. bardzo śmieszne, ty nie lepiej kotku - mrugnął do mnie oczkiem.
- Teraz to przydałoby się wykąpać. - stwierdziłam.

*** perspektywa Louisa ***

- Lou, znajdziesz mi jakiś ręcznik? - spytała dziewczyna.
- Jasne - uśmiechnąłem się w odpowiedzi i poszedłem puszukać ręczników. Gdy znalazłem wróciłem do Charlie.
- Masz dwa, jeden do włosów a drugi do ciała - rzuciłem je dziewczynie.
- Dzięki - krzyknęła i zniknęła za drzwiami łazienki. Ja poszedłem do szafy i wyciągnąłem z niej czyste ubrania. Wytrzepałem większość mąki z włosów i
wyczesałem, po czym się przebrałem. Rozłożyłem się wygodnie na łóżku wziąłem na kolana laptopa i poodpisywałem kilku fanom na Twiterze. Z łazienki dochodziły
odgłosy lecącej wody z prysznica. Po chwili wszytsko ucichło. "Pewnie się już umła" pomyślałem i wróciłem do pisania na komputerze. Nie minęło kilka minut
jak usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Przedemną stanęła dziewczyna w samej bieliźnie. Widać było jej kształtne ciało i płaski brzuch. "Ale ona jest
piękna" - rozmarzyłem się.
- Lou, pożyczył byś mi jakieś ubrania? Bo moje są całe w mące. - powiedziała skrępowana dziewczyna.
- Jasne, trzymaj. - wyciagnąłem z szafy luźny podkoszulek i jakieś moje dresy i podałem Charlie. Dziewczyna wróciła do łazienki i po chwili wróciła ubrana w
moje luźne ubrania, z rozpuszczonymi, i jeszcze wilgotnymi włosami. "Wygląda bardzo seksownie i pociągająco, nawet w tych rozciągniętych dresach" pomyślałem
lustrując ją wzrokiem. Brunetka podeszła do łóżka i usiadła obok mnie.
- Idziemy skończyć?
- Za chwilkę, tylko coś zrobię - odpowiedziałem. Przybliżyłem się do jej twarzy i musnąłem lekko jej usta. - Teraz możemy już iść - popatrzyłem się na nią, a
ona promiennie się uśmiechnęła i jej policzki lekko się zaczerwieniły - Ślicznie wyglądasz jak się czerwienisz - szepnąłem jej do ucha, na co ona spaliła
jeszcze większego buraka. Pomogłem jej wstać i razem zeszliśmy na dół skończyć to co zaczęliśmy. Tym razem bez żadnych przeszkód udało nam się upiec ciasto i
teraz siedzieliśmy razem na sofie i zajadaliśmy się pysznym murzynkiem.
- Chyba będę się już zbierać - powiedziała dziewczyna odkładając pusty talerzyk na stół.
- O tej porze? Nie ma mowy! Dziś zostajesz u mnie - zdecydowałem.
- Ale..
- Nie ma żadnego ale! - przerwałem dziewczynie. - o tej porze nie będziesz wracała do domu! - powiedziałem głosem nie znoszącym sprzeciwu. Nie puszcze jej przecież do domu po godzinie 23. Jeszcze nie daj Boże by się coś stało..
 - Na pewno nie będzie problemu? - dopytywała dziewczyna.
- Skarbie, mój dom jest Twoim domem, więc nawet nie mów o jakimkolwiek problemie.
- Dziękuję - dziewczyna wtuliła się w mój tors a ja pocałowałem ją we włosy. Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie jakiś czas. Gdy zobaczyłem że dziewczyna ziewa
i przysypia wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni. Ściągnąłem jej kapcie z nóg i spodnie, żeby wygodniej jej się spało. Sam poszedłem się wykąpać i
przebrać w pidżamę. Gdy wróciłem Charlie już głęboko spała. Ułożyłem się obok niej delikatnie żeby jej nie obudzić i zasnąłem.
~Następny dzień, dom Louisa~
Powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechnietego Louisa wpatrującego się we mnie.
- Cześć kochanie - mruknęłam zaspanym głosem.
- Cześć skarbie - odpowiedział i czule mnie pocałował.
- Jakie plany na dziś? - spytałam chłopaka.
- Dziś jest jedno wielkie lenistwo. Mamy cały dzień dla siebie - powiedział uśmiechnięty po czym znów musnął moje usta. Zaczął schodzić niżej na szyję i
teraz składał na niej pocałunki. Robił to tak delikatnie że po całym ciele zaczęły przechodzić mnie przyjemne dreszcze a w moim brzuchu tańczyły motyle.
Zaczęłam cicho chichotać bo mnie to łaskotało. Po chwili usłyszeliśmy głośne burczenie mojego brzucha.
- Ktoś tu chyba jest głodny - oderwał się od mojej szyi Lou i zaśmiał się patrząc na mnie. Gdy zobaczył że próbuję wstać powiedział:
- Nie ty nigdzie nie wstajesz. Dziś to ja Cię obsługuje i zaraz dostaniesz pyszne śniadanko od swojego chłopaka - skradł jeszcze jednego całusa po czym wstał
i poszedł do kuchni. Uśmiechnęłam się mimowolnie. "Ale on się  mnie troszczy, kochany" pomyślałam. "I cały Twój" dopowiedział mój wewnętrzny głos.
Nie czekałam długo na chłopaka. Przyszedł po niedługim czasie z dużą tacką w rękach. Położył mi ją na kolanach. Na tacce znajdował się talerzyk z dwoma
rogalikami i owocami, obok stała szklanka z sokiem pomarańczowym, filiżanka z kawą, mleko do kawy i wszytsko przystrojone było małym wazonikiem z
kwiatuszkami. - Dziękuję, nie musiałeś się tak trudzić.- powiedziałam zaskoczona.
- Dla Ciebie wszytko kochanie - uśmiechną się szczerze niebieskooki. Wzięłam się za jedzenie tych pyszności. Rogaliki były świeże i pszepyszne, nie wiem jak

je zdobył? Czyżby umiał się teleportować do piekarni? - pomyślałam. Zjadłam wszytskie owoce z talerzyka i wszytsko popiłam kawą z mlekiem. Sok odłożyłam na
szafeczkę obok łóżka, na później.
- To było pszepyszne, jeszcze raz Ci dziękuję - powiedziałam brunetowi masując się po najedzonym brzuchu. Chłopak wziął odemnie tackę i odłożył ją na bok, a
sam położył się obok mnie w łóżku. Leżeliśmy tak i patrzyliśmy się na siebie. Ponownie zatopiłam się w błękicie jego oczu, a on jakby przeszywał mnie
wzrokiem ciągle się uśmiechając. W końcu się odezwał:
- Ale mam szczęście mieć tak piękną dziewczynę!
- Wcale nie jestem piękna! - zaprzeczyłam. Uważam że moja uroda jest przeciętna, i jest wiele ładniejszych dziewczyn odemnie.
- Owszem, jesteś - wykłucał się ze mną Louis.
- Nie i koniec kropka! - wyszczerzyłam się do niego.
- Zaraz sama to przyznasz, doktor Louis ma swoje sposoby - uśmiechnął się cwaniacko i zaczął mnie łaskotać. Znów nie mogłam przestać się śmiać i błagałam go
o to żeby przestał, on na to powiedział tylko:
- To przyznaj że jesteś ładna!
- Nie jestem..
- Sama tego chciałaś - zaczął mnie łaskotać jeszcze bardziej.
- Dobra niech Ci będzie! - krzyknęłam nadal się śmiejąc i wijąc po łóżku. Chłopak przestał mnie łaskotać i wpił się w moje usta namiętnie, gdy zabrakło nam
tchu oderwał się, popatrzył na mnie i powiedział:
- No i właśnie na taką odpowiedź liczyłem, jednak moje sposoby są niezawodne - wypiął dumnie pierś do przodu.
- Robimy coś dzisiaj, czy będziemy tak leżeć cały dzień? - spytałam chłopaka.
- Hmm.. -zaczął intensywnie myśleć- Jak chcesz to możemy iść popływać do basenu - wyszczerzył śnieżnobiałe ząbki.
- TO TY MASZ TU BASEN?! - wykrzyczałam zdziwiona z szeroko otwartymi oczami.
- Kotku - szepnął do ucha - Ty nie zwiedziłaś nawet połowy tego domu. - uśmiechnął się cwaniacko.

_____________________________
Ale ja was rozpieszczam! codziennie nowy rodział. Zastanawiam się nad tym czy nie pisać ich dłuższych i dodawać rzadziej...
Dziś dłuższy rozdział. W miarę jestem z niego zadowolona, a wy? Co o nim sądzicie? :)
Proszę o komentarze, i życzę wszytskim miłego weekendu :*
Całusy! xoxo.

1 komentarz:

  1. [SPAM]
    Szkoła Muzyczna w Coulsdon Town jest zwykłym budynkiem z niezwykłymi osobami we wnętrzu. Pełnymi pasji, motywacji i marzeń. Sarah Elmer jest jedną z uczennic tego nadzwyczajnego miejsca, prowadzi normalne życie, w którym najważniejszy jest taniec. Jednak z czasem niektóre sytuacje zaczynają się komplikować.. pojawia się uczucie, którego nie potrafi do końca zidentyfikować. Pojawiają się nowe osoby, które nieodwracalnie komplikują jej dotychczasowe życie. Czy uda jej się dojść do celu?

    http://breath-of-blue.blogspot.com/

    Opowiadanie z udziałem niesławnych One Direction :)
    Mam nadzieję, że wpadniesz, każdy czytelnik jest dla mnie niezwykle ważny <3 z resztą, Ty wiesz o co chodzi, bo również masz bloga.
    Jeśli zaobserwujesz moje opowiadanie i poinformujesz mnie o tym w zakładce "SPAM", ja również zaobserwuję Twoje :) Zachęcam do czytania i komentowania! Całuję, Pluton <3

    Pamiętaj, liczysz się dla mnie TY.

    + zachęcam do obejrzenia zwiastunu - kto wie, może Cię zainteresuje? http://breath-of-blue.blogspot.com/p/zwiastun.html

    OdpowiedzUsuń