piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 14

Dzisiejszy dzień zapowiadał się cudownie. W końcu co mogło być nie tak, po tak wspaniale spędzonym wieczorze? Chłopcy mieli dziś po południu próby do jutrzejszego, ostatniego koncertu w Nowym Jorku a ja z Perrie umówiłam się na popołudniowe zakupy.
Po zjedzeniu śniadania, wzięłam szybki poranny prysznic i ubrałam się w czarne leginsy i kremową bokserkę a do tego moje ulubione sandałki. Włosy rozpuściłam i rozczesałam moje loki, żeby uformowały się w delikatne fale. Gotowa do wyjścia zamknęłam nasz apartament i poszłam po Perrie.

To popołudnie mogę śmiało zaliczyć do jak najbardziej udanych. Obeszłyśmy z Pers chyba wszystkie możliwe sklepy, i nogi mi już odpadały, ale było warto. Kupiłam kilka fajnych ciuchów w tym prezent dla Louisa. Jeszcze nie wiem kiedy go użyję, ale jestem przekonana, że mu się spodoba. Postanowiłyśmy, że trzeba chwilę odpocząć i napić się czegoś, więc poszłyśmy do Starbucksa na kawę.
- Boże, tych ciuchów to chyba na rok mi wystarczy – jęknęłam ze zmęczenia popijając łyk swojej mrożonej kawy. Przyjemny smak roszedł się po moich ustach.
- Pomyśl też o plusach, czyli o minach chłopaków, jak zobaczą nas w tych cudeńkach – zachichotała wskazując na jedną z toreb, w której mieściła się zakupiona przez nas dzisiaj, seksowna, koronkowa bielizna – Co prawda, znając ich to długo się nas w niej nie naoglądają, ale satysfakcja będzie – wyszczerzyła się szeroko na co ja się zaśmiałam.
- Jak tylko wrócimy do hotelu, to muszę ją wypróbować. Nie mogę się doczekać reakcji Zayna – powiedziała podekscytowana – chociaż i bez tego dobrze nam idzie – mrugnęła oczkiem a ja czułam jak na moje policzki wstępuje rumieniec. Nie spodziewałam się po niej aż takiej wylewności... chociaż – A wy z Louisem? – spytała a ja na te słowa prawie wyplułam kawę przed siebie i zamiast tego zaczęłam się głośno krztusić. Jak doszłam do siebie popatrzyłam na jej twarz i znów spuszczając wzrok i chowając moje rumieńce za kaskadą włosów, spływających na moje ramiona odpowiedziałam prawie niesłyszalnym szeptem – Yyy.. My.. my jeszcze.. jeszcze tego nie robiliśmy – wydusiłam z siebie i w tym momencie dziękowałam Bogu za to, że postanowiłam dziś na rozpuszczone włosy.
Mimowolnie podniosłam wzrok i popatrzyłam na jej zdziwioną minę. Jednak po chwili zmieniła się ze zdziwionej w bardziej zatroskaną.
- Nie przejmuj się... Przecież to nic złego – uśmiechnęła się pokrzepiająco.
Na moje szczęście tematy po chwili zeszły na inne tory i ten wypad na zakupy okazał się być naprawdę udanym.
Do hotelu wróciłyśmy późnym wieczorem. Chłopcy dużo wcześniej przed nami skończyli próbę i od dłuższego czasu siedzieli w hotelu. Weszłam do naszego apartamentu i jak najciszej podeszłam do zapatrzonego w komputer bruneta. Wskoczyłam zwinnie na łóżko i mogłam z satysfakcją oglądać widok twarzy przestraszonego Louisa.
- Cześć kochanie – wpiłam się w jego wargi. Nie musiałam długo czekać na ruch z jego strony i już po chwili czułam jak chłopak równie namiętnie oddaje pocałunek. Gdy w końcu oderwaliśmy się od siebie Lou przemówił zadyszany – Cześć. Widzę, że zakupy się udały – popatrzył na mnie nieco rozbawiony.
- A i owszem – uśmiechnęłam się do niego i zeszłam z łóżka, żeby rozpakować stertę siatek leżących przy szafie.

Dzień później.
Hotel, godzina 12.00

Tak to już dziś. Dziś odbędzie się ostatni koncert chłopców w Nowym Jorku. Zostajemy tu jeszcze dwa dni, bo jutro będzie wywiad dla jakiegoś programu śniadaniowego i relacje z koncertu, a na drugi dzień wieczorem wylatujemy. Czuję się niesamowicie podekscytowana, na myśl ile miejsc zwiedzimy podczas tej trasy koncertowej. Jedyną przykrą wiadomością, jest to, że Perrie dziś wyjeżdża. Musi wracać, bo z dziewczynami z zespołu również mają trasę i właśnie jej przerwa się skończyła.
- Będę za Tobą tęsknić. Musimy jeszcze kiedyś umówić się na zakupy i ploteczki – mrugnęła do mnie dziewczyna mocno się przytulając.
- Ja też – westchnęłam – Strasznie miło było Cię poznać. Koniecznie musimy się umówić jeszcze kiedyś – uśmiechnęłam się do niej szczerze.
- Jak poznasz dziewczynę Liama, to umówimy się na zakupy w trójkę. Danielle też jest wspaniała.
- Kochanie, musimy już jechać – jęknął Zayn przerywając nam pożegnanie.
- Dobrze, skarbie. Już idę – powiedziała i znów zwróciła się do mnie – Trzymaj się Charls. Do zobaczenia! – uśmiechnęła się i pomachała odchodząc.
- Do zobaczenia Perrie! – krzyknęłam na odchodne i dziewczyna zniknęła za drzwiami apartamentu razem z mulatem.

Jakiś czas później, hotel.

Dziś nienajlepiej się czułam. Od rana bolał mnie brzuch i głowa. Próbowałam to zatuszować przed chłopakami, ale Lou oczywiście to zauważył i powiedział, że nie jadę na żaden koncert, tylko zostaję i odpoczywam. Co miałam zrobić? Nic... chłopcy pojechali niedługo po tym, a ja zostałam sama w hotelu.
Zrobiłam sobie gorącą herbatę i poszłam do salonu. Rozłożyłam się wygodnie na kanapie i okryłam kocem, po czym włączyłam telewizor. Popijając co chwilę gorący napój, oglądałam jakiś program z ciekawostkami naukowymi. Lubiłam oglądać takie rzeczy, bo często były ciekawe. Gdy program się skończył, zegar wskazywał godzinę 18.00 „Czyli od ponad godziny trwa koncert” pomyślałam. Jeszcze tylko godzina samotnych męczarni i chłopcy wrócą.
Włączyłam na telewizorze jakiś denny serial, ale że nie było tam nic ciekawszego to oglądałam perypetie hiszpańskich kochanków: Carlosa, który kocha Mariannę, ale ona go zdradza z Josephem, a on zaś ma żonę Clarę, która ma dziecko z Carlosem, ale on o tym nie wie i.... a zresztą... nieważne. Od tych beznadziejnych ‘perypetii’ uratował mnie jedynie donośne pukanie do drzwi. Ubrałam buty i poszłam do drzwi. „Dziwne... chyba za wcześnie na powrót chłopców..”. Pukanie się nasiliło a ja krzyknęłam donośne „Chwilkę!” i wyłączając po drodze telewizor doszłam i otworzyłam drzwi. „Czyżby Lou znów zapomniał kluczy?”.
Otworzyłam drzwi i moim oczom ukazała się wysoka, szczupła brunetka z lekko pofalowanymi włosami opadającymi na jej wątłe ramiona. Kojarzyłam ją skądś, ale nie pamiętałam skąd...
- W czym mogę pomóc? – spytałam nieco zbita z tropu. Wyraz twarzy dziewczyny z uśmiechniętego, również zmienił się w zdziwiony.
- Zastałam Louisa? – spytała z nadzieją.
- Nie. Chłopcy mają koncert, ale za niedługo powinni wrócić. Przekazać coś? – spytałam nadal nie wiedząc kim jest moja rozmówczyni, ani po co przyszła.
- W sumie to muszę z nim poważnie porozmawiać – „Okejj... dziwne”  - Mogę na niego poczekać? – spytała słodziutkim głosem. Chwilę się zastanawiałam, ale stwierdziłam, że ją wpuszczę. W końcu, skoro to coś ważnego i nie może poczekać, to co mam zrobić?
- Poczekaj w salonie – poinformowałam dziewczynę i sama poszłam się przebrać w coś bardziej schludnego, niż moje ulubione, luźne dresy. Poszłam do swojego pokoju i ubrałam się w czarne leginsy, do tego jakaś luźna koszulka i trampki. Włosy związałam w wysokiego kucyka i poszłam do kuchni, żeby zrobić dla Lou coś do jedzenia. Jak wróci będzie pewnie głodny.
O dziwo dziewczyna się ‘rozgościła’ i oglądała jakieś filmy na telewizorze. W sumie to długo to nie trwało, bo pół godziny po jej przyjściu w końcu przyszli chłopcy, a raczej Louis, który wparował do pomieszczenia jak dziki.
- Cześć Charls – już do mnie podchodził, gdy zauważył brunetkę siedzącą w salonie. Podszedł do kanapy na której siedziała i widząc kto to jest w końcu się odezwał.
- Eleonor? Co Ty tu robisz? – spytał marszcząc przy tym brwi.
„Eleonor... coś mi świta...”
Dziewczyna na widok mojego chłopaka wstała i z wielkim uśmiechem na ustach rzuciła się na niego mocno się w niego wtulając i prawie krzycząc – Lou, będziesz tatusiem!
„Zaraz CO KURWA?” Teraz mi dopiero zaświtało... Eleonor to była Louisa! „Brawo za szybkość Charls!” Dopiero po chwili zaczęło do mnie dochodzić, to co usłyszałam. Do moich oczu zaczęły napływać łzy, których za cholerę nie mogłam powstrzymać. Widząc przyklejoną do Louisa brunetkę, zrobiło mi się słabo. Nie czekałam długo, tylko wybiegłam z pokoju mocno trzaskając drzwiami. Biegłam przed siebie nie zważając praktycznie gdzie biegnę. Szczerze to łzy skutecznie rozmazywały mój wzrok. Wybiegłam z hotelu i pobiegłam do pobliskiego parku. Przy wyjściu minęłam chłopaków. Usłyszałam tylko wołanie loczka.
- Charr... co się stało? – miałam szczerze gdzieś. Pobiegłam przed siebie nie zważając na jego pytanie. Nogi trochę mnie już bolały. Byłam jakiś kawałek od hotelu, znajdowałam się w parku. Łzy leciały coraz szybciej, a ja z bezsilności usiadłam pod jakimś drzewem i szlochałam.
Czemu moje życie musi być tak popieprzone? Zaczyna się wszystko układać, wychodzę na prostą nie tylko ogólnie, ale i emocjonalnie po przeżyciach, które tak głęboko zakorzeniły się w mojej psychice, a tu nagle przychodzi była mojego chłopaka i oznajmia mu, że jest z nim w ciąży! Poczułam, że ktoś mnie mocno obejmuje i głaszcze po głowie. Miałam cichą nadzieję, że to Louis, ale się przeliczyłam. Był to Harry. Wtuliłam się w niego i znów wszystkie hamulce popuściły i zaczęłam wypłakiwać się w jego koszulę.



Za nami kolejny rozdział :) Jak się podobał? Liczę na wasze opinie i szczere komentarze. Od dziś postaram się pisać dokładną datę dodania kolejnego rozdziału. (data może ulec zmianie, ponieważ też jestem człowiekiem, i czasem się nie wyrobię, ale postaram się jak najbardziej jej przestrzegać)
Dziękuję za każdy komentarz z osobna. I tym zalogowanym i anonimom. Nawet nie wiecie, jakiego dajecie mi pozytywnego kopa i jak motywuje mnie do pisania :) Gdyby nie wy, to najprawdopodobniej nie pisałabym już tego bloga... To tylko dzięki wam piszę dalej to opowiadanie! Kocham was wszytskich i dziękuję każdemu z osobna! xx.

11 komentarzy:

  1. Tak więc nadrobiłam zaległości i jestem :)
    Nie wiem o co Ci chodziło w tych wieczornych rozmowach, bo to opowiadanie naprawdę jest dobre :) Rzeczywiście dopatrzyłam się paru błędów na początku, ale nie były tak rażące żeby przestać czytać ;)

    No i dlaczego wróciłaś Eleanor do żywych w tym opowiadaniu? :( A już tak pięknie było i dupa :( Chociaż mam nadzieję, że to tylko takie złośliwe zagranie z jej strony i albo udaje, albo jest w ciąży z kimś innym.

    Fajny rozdział i do następnego :)
    Całusy :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ja to niedawno czytałam, to byłam przerażona! xD Błędów jest masa...
      Trzeba było jakoś skomplikować życie bohaterów. Plan taki był już od 2 miesięcy, ale czasu i weny brakowało ;) Zobaczymy jak to się dalej potoczy i jakie zamiary ma Eleanor :)
      Bardzo się cieszę, że Ci się spodobało i dałaś radę przebrnąć przez te błędy i wszytsko inne :)
      Całusy xx.

      PS. Następny powinien pojawić się w niedzielę :)

      Usuń
  2. Ten rozdział jest świetny:) Tylko mam nadzieję że Eleanor tylko się zgrywa i wcale nie jest w ciąży i że Louis już jej nie chce tylko Charr i że w końcu przeżyją swój pierwszy raz. Ale to wszystko zależy od cb i tego co napiszesz ale co by sie nie działo i tak zawsze będe czytać ten blog:) Pozdrawiam /czarnooka\

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci przypadł do gustu :)
      O tym, czy Eleanor jest w ciąży, przekonacie się niestety z biegiem czasu.
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam xx.

      Usuń
  3. No musiało się coś stać :D
    Może się coś z nimi skomplikuje, że ona urodzi i to będzie "jego dziecko" i on będzie do niej jeździł żeby nim się opiekować, a to nie będzie jego *...*
    Haha jestem głupia xd
    Oczywiście zapraszam do mnie ;3
    http://if-you-kissed-me.blogspot.com/

    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszytsko jest możliwe. Zobaczymy jak potoczy się to w tym wypadku ;)

      Usuń
  4. Haha.. Świetnie jest.
    Akcja *.*
    Ich życie znowu się komplikuje.
    Dobrze że jej kochany przyjaciel - " braciszek " jest przy niej.
    Jeju. Czekam na kolejny!! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie... bez komplikacji, byłoby nudno ;)
      Charlie ma wielkie szczęście, że ma takiego przyjaciela jak Harry, który przy niej jest w takich momentach jej życia.
      Pozdrawiam xx.

      Usuń
  5. jak zawszę coś się dzieję, właśnie za to kocham tego boga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że podoba Ci się rozwój akcji w opowiadaniu :)

      Usuń
  6. 32 year-old Information Systems Manager Jilly Klejin, hailing from Haliburton enjoys watching movies like Parasite and Sewing. Took a trip to Historic Centre (Old Town) of Tallinn and drives a Ferrari 250 GT Cabriolet. Pobierz Wiecej informacji

    OdpowiedzUsuń