Stałam przy szkolnej szafce, i układałam w niej podręczniki od
historii. Nagle poczułam, że ktoś łapie mnie w talii i obraca w swoją stronę.
- Cześć Charlie! - Ten charakterystyczny głos i zniewalającą
chrypkę poznam zawsze. Mój najlepszy przyjaciel Harry, obrócił mnie i pocałował
w policzek na przywitanie.
- No hej, ładnie to tak na drugą lekcje przychodzić, Harry? -
spytałam z wielkim uśmiechem na twarzy, wiedząc, że go przyłapałam. Jesteśmy
przyjaciółmi od małego i znamy się już przeszło szesnaście lat. Zachowujemy się
jak rodzeństwo, i wiem, że na nim, jak na nikim innym, zawsze mogę polegać. Jak
mam tylko problem to idę do niego, wypłakać się w ramię a on pociesza i słucha
uważnie. Zawsze doradzi, lub weźmie moją stronę. Jak się bawimy, to zawsze na całego,
i chociaż jesteśmy w tym samym wieku a pomiędzy nami jest różnica tylko sześciu
miesięcy, to Harry zachowuje się jak starszy brat. Jest opiekuńczy i troskliwy,
nigdy nie da mnie nikomu skrzywdzić.
- Wiesz Charls... To łóżko musi mieć jakiś magnes w sobie, i jak
na złość budzik mi dziś nie zadzwonił! - chłopak pokręcił głową, robiąc
niedowierzającą minę, jakby to faktycznie była tylko i wyłącznie wina budzika,
po czym wyszczerzył się w szerokim uśmiechu. Szkoda, że znałam go na tyle, by
wiedzieć, że jest okropnym śpiochem i często po prostu albo ignoruje budzik,
albo śpi jak kamień i go nie słyszy. Poczochrałam go po jego lokowanej
czuprynie, a on zrobił minę jakbym wylała na jego ulubioną koszulę granatowy,
niespieralny atrament.
- Ejj.. - zrobił niezadowoloną minę. - Teraz już żadna laska nie
da się wyrwać na moją fryzurę i będę musiał polegać tylko na moim seksownym
tyłeczku. - Po jego słowach oboje parsknęliśmy niepohamowanym śmiechem. On i te jego teksty...
- Dobra a tak serio to zaraz się spóźnimy na chemię, więc lepiej
już chodźmy - powiedział, po czym zamknęłam szafkę i ruszyliśmy w stronę sali
398.
Na lekcji jak zawsze było nudno, i nauczycielka przyłapała mnie na
tym że nie uważam i rysuje w zeszycie. Co poradzić, skoro w ogóle nie
interesowało mnie to co ględzi? Byłam we własnym, wyimaginowanym świecie i
wyłączyłam się totalnie z lekcji. O wiele ciekawsze wydawały się w tym momencie
budowle z połączonych sześcianów na kartce, niż wzory chemiczne na tablicy.
- Widzę że panna Grey nie raczy uważać na zajęciach? - powiedziała
zdenerwowanym tonem, lecz jej mina na moje nieszczęście bardzo szybko z
wkurzonej, zmieniła się na chytry uśmieszek, który nigdy nie wróżył nic
dobrego... Szczególnie mnie. - Po lekcji zostaniesz tu, i opowiesz mi o
węglowodorach. A za tydzień poprowadzisz doświadczenie na lekcji, wytłumaczysz
klasie o co w nim chodzi i podyktujesz stosowną notatkę dla reszty uczniów. -
Odwróciła się na pięcie i podeszła do tablicy, na której pozapisywane były
jakieś równania. Czy
ktokolwiek w ogóle czai, o co w tym wszystkim chodzi? Bo ja w ogóle... Ani
odrobinę! Jęknęłam w myślach, czując jak bardzo przechlapane będę
miała.
Harry, jakby czytając mi w myślach, tylko mnie szturchnął i podał
mi swój zeszyt z notatkami z całej lekcji. Uśmiechnęłam się do niego szepcząc
bezgłośne "Dziękuję" i skupiłam się na tym co ta flądra pisze na
tablicy.
Kolejne kilka lekcji minęło dość szybko. Teraz pozostało mi tylko
pojechać do domu, i wymyślić to przeklęte doświadczenie. Przez nauczycielkę od
chemii i wykład, który mi wywaliła po lekcji, chodziłam tak wściekła, jak
nigdy.
Wyszliśmy z Harrym na parking i podeszliśmy do jego czarnego
samochodu. Dzięki temu że mieszkamy kilka domów od siebie, chłopak zawsze mnie
podwoził i nie musiałam się martwić, ani przejmować niespodziewanymi
sytuacjami, jak deszcz, czy burza, która nieco przeszkadzała w komfortowym
dojściu do domu. Wsiadłam do środka i zapięłam pasy, wpatrując się w ludzi
wychodzących ze szkoły, wyjeżdżających, lub rozmawiających gdzieś w małych
grupkach.
- Dasz radę z tym doświadczeniem? – mój towarzysz zaczął niepewnie
rozmowę. Przez moment zastanawiałam się, skąd wzięła się ta niepewność w głosie
chłopaka, ale dzięki temu, że znał mnie tak długo, wiedział, że od feralnej
lekcji chemii chodzę jak bomba z zapalnikiem, której wystarczy chwila żeby
wybuchła. Jestem osobą dość cierpliwą, ale jeżeli ktoś mnie zdenerwuje - tak
jak ta cała Moris, to potrafię utrzymywać gniew bardzo długo. Harry o tym
dobrze wie, i zapewne nie chce się narażać na mój niekontrolowany
"wybuch".
- Sama nie wiem. Ona tak mi działa na nerwy, Harry... Kiedyś jak
stracę cierpliwość, to naprawdę nie wiem, jak to się skończy! - ostatnie zdanie
wysyczałam z zaciśniętymi zębami. - Czemu się na mnie uwzięła, skoro zaliczam
wszystkie testy i siedzę cicho na jej lekcjach. Gdybym jej przeszkadzała, to
jeszcze rozumiem, ale w tym wypadku?
- Jak chcesz, to twój boski przyjaciel może ci pomóc - powiedział
chłopak i śmiesznie pokiwał brwiami. Zaczęłam się śmiać, gdy to zobaczyłam.
Jego "boskie" miny, to było coś, czym zawsze mnie potrafił
rozśmieszyć. Jego mina gdy tak robi-bezcenne! Dobrze że choć trochę rozładował
atmosferę, bo od razu lepiej się poczułam. Może nadal byłam wściekła, ale byłam
na dobrej drodze, żeby trochę się opanować.
- A co chcesz w zamian za to? - spytałam rozbawiona. Chłopak
zaczął się drapać po głowie, i próbował coś wymyślić. - Nie myśl tyle Styles,
bo ci się mózg przegrzeje - rzuciłam złośliwie. W tym momencie jego oczy
zabłyszczały, na jego usta wdał się chytry uśmieszek, a on zaczął pocierać
złowieszczo ręce.
- Już się boję! - powiedziałam z udawanym przerażeniem - To co
takiego genialny człowieku wymyśliłeś? - dodałam jeszcze.
- Mam chytry plan – powiedział, uśmiechając się złowieszczo. -
Pojedziesz ze mną do chłopaków z zespołu... w końcu obiecałaś że kiedyś ich
poznasz – zaznaczył od razu, żebym nie dyskutowała z jego postanowieniem. -
Ale..
O Boże.. jest jakieś Ale... - pomyślałam, i wtedy zaczęłam się serio
bać, o to, co ten idiota wymyślił.
- Ale... będziesz udawała moją dziewczynę! - wykrzyczał z miną
geniusza.
Okej... to był zdecydowanie dziwny pomysł. Zresztą... Harry tylko
z takich słynie. Robiąc szybkie kalkulacje w myślach, doszłam do wniosku, że
skoro to wymyślił coś takiego, a nie jest to prawdą, to kiedyś się skończy, a
mi jest potrzebna pomoc z chemią, więc teoretycznie nic nie tracę, prawda?
- Dobrze. - powiedziałam po chwili namysłu. - Ty jak coś
wymyślisz, Styles... - Pokiwałam głową z bezradnością.
- No już nie przesadzajmy. Powiedzmy, że mam w tym swój interes,
hm?
- Dobra, niech ci będzie. W takim razie chodźmy do mnie, to
zrobimy jeszcze dziś tą chemię. Ale żeby nie było, ja też mam warunek.
- Zamieniam się w słuch.
- Będziemy udawać tylko przez jeden dzień - powiedziałam krótko.
- No w ewentualności... - Zaczął przeciągać. - Ale jeżeli tylko
jeden dzień to jest jeszcze jeden warunek. – dodał szybko.
- Jaki? - spytałam podejrzliwie i w tym samym momencie Harry się
uśmiechnął i pokazał palcem wskazującym swój policzek. No nie mogę... Jak dziecko! Moje
wewnętrzne ja, pokiwało głową z niedowierzaniem. Cmoknęłam Harry'ego w
policzek, a chłopak widocznie zadowolony, zgasił silnk, i z wielkim wyszczerzem
z niego wyszedł. Otworzył mi drzwi, jak miał w zwyczaju i zamknął je, zamykając
również pojazd. Wyciągnęłam klucze z torebki i po wejściu na werandę,
otworzyłam drzwi. Nikogo nie było. Mama była jeszcze w pracy, a tata poleciał
na delegację do Denver. Zaprosiłam Harrego do środka, odłożyłam torbę i poszłam
do kuchni, żeby zrobić nam herbatę. Wróciłam do salonu z parującym napojem w
dwóch kubkach, i usiadłam obok chłopaka na sofie. On w tym czasie zdążył
włączyć już telewizor i przeskoczyć po połowie kanałów. Zawsze jak do mnie
przychodził, czuł się swobodnie 'jak u siebie w domu'. Znaliśmy się prawie od
pieluch, tak samo jak nasi rodzice, więc przychodziliśmy do siebie kiedy
chcieliśmy, a oni to w pełni akceptowali. Można powiedzieć że ja należałam do
jego rodziny, a on do mojej, choć nie byliśmy w żaden sposób spokrewnieni.
- To jak młoda, zabieramy się za chemię? - spytał wyłączając
telewizor. Pokiwałam głową w odpowiedzi, i zabraliśmy się do odrabiania pracy
domowej.
Nasza nauka minęła dość szybko. Harry bardzo dobrze tłumaczył, a
ja szybko zrozumiałam i się nauczyłam. Zajęło nam to nie więcej niż godzinę,
więc stwierdziliśmy ze oglądniemy jakiś horror. Chłopak takowe uwielbiał, mnie
było to obojętne, chociaż zawsze się ich bałam. Na całe szczęście,
gdy Harry był w pobliżu, to zawsze miałam się za kim chować albo do
kogo przytulić, więc nie przeszkadzał mi jego wybór. Poszłam jeszcze do
kuchni po popcorn a Harry w tym momencie włączył film. Jak się potem okazało,
był przerażający. Loczek zawzięcie oglądał a ja co kilka minut się do niego
mocniej przytulałam i chowałam niejednokrotnie głowę w jego ramieniu. Dziwię się
że jego żebra nie były jeszcze połamane, od mojego coraz bardziej stalowego
uścisku.
Gdy film się skończył, poszłam do mojego pokoju na górę po
laptopa. Weszłam na facebooka, i twittera, ale nie działo się tam nic
ciekawego. Potem wszedł Harry, zaczął odpisywać fankom i co chwilę pokazywał mi
jakieś śmieszne filmiki na YouTube. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk
otwierania i zamykania drzwi. To musiała być moja mama. Usłyszałam jeszcze
krzątanie się po kuchni, dźwięk odkładanych kluczy i nastawienie wody w
czajniku.
- Cześć Charlie - krzyknęła mama. - Gdzie jesteś?
- W salonie. - odpowiedziałam jej donośnym głosem, aby usłyszała.
Po chwili przyszła i stanęła oparta o framugę w wejściu do salonu.
- O cześć Harry, jak dawno cię nie widziałam! - powiedziała
wyraźnie ucieszona widokiem chłopaka.
- Dzień dobry, ciociu - Harry uśmiechnął się do mojej rodzicielki
przyjaźnie.
- Chcecie coś ciepłego do picia? Zaraz będzie kolacja. -
poinformowała nas mama, podchodząc do okien i odsłaniając ciemne zasłony, które
zasunęliśmy na nasz przerażający seans filmowy.
- Ja poproszę kakao!
- Razy dwa - dopowiedział loczek.
- Dobrze. To idźcie umyć ręce i przyjdźcie do kuchni -
postanowiła, a my po ułożeniu po sobie poduszek na kanapie, poszliśmy do
łazienki.
Pięć minut później byliśmy już na dole. Usiedliśmy z mamą do stołu
i zajadaliśmy się pysznymi kanapkami które zrobiła. Powiedziałam mamie o
"zadaniu" od pani Moris. Na początku trochę się zdenerwowała, ale jak
jej powiedziałam że już jest zrobione i że Harry mi pomógł, trochę się
uspokoiła. Reszta wieczoru minęła w luźnej atmosferze, na pogaduchach przy
kubkach pysznego kakao z bitą śmietaną.
- Dziękuję za kolację ciociu, była pyszna. - Harry wstał powoli od
stołu, zabierając z niego brudne naczynia i wstawiając je do zmywarki. - Ja już
może będę się zbierał.
- Dobrze, pozdrów rodziców! - Mama przyjaźnie się do niego
uśmiechnęła, a ja odprowadziłam chłopaka do korytarza.
- Dzięki, że wpadłeś i mi pomogłeś - Podziękowałam mu z
wdzięcznością w głosie. Gdyby nie on, to nie wiem, jak sama bym to ogarnęła.
- Do zobaczenia jutro Charlie, napiszę ci sms'a o której po ciebie
będę - Podszedł do mnie i cmoknął mnie w policzek.
- Nie ma sprawy. Dobranoc, Harry. - uśmiechnęłam się delikatnie.
Wróciłam do kuchni a chłopak poszedł. Usłyszałam tylko odgłos zamykanych drzwi
i warkot silnika samochodu, kiedy odjeżdżał. Posprzątałam po sobie i dopiłam
kakao.
- Ja lecę do siebie na górę, mamuś. Dzięki za kolację! -
podziękowałam i pobiegłam po schodach na górę. Wykąpałam się, przebrałam w piżamę,
położyłam do łóżka i rozmyślałam nad wszystkim, a szczególnie nad
jutrzejszym spotkaniem u chłopaków z zespołu Harry'ego. Czuję, że to będzie
ekscytujący dzień. W zasadzie, to czemu wcześniej ich nie poznałam? Harry wiele
razy mi to proponował, ale zawsze nie było czasu, to chyba dlatego... Nie
miałam zielonego pojęcia, czego się spodziewać, a przede wszystkim czy to był
dobry pomysł by zgodzić się na udawanie jego dziewczyny. Niby miało to trwać
jeden dzień, ale kto wie, jak oni to przyjmą i po co tak naprawdę Harry to
wymyślił?
Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk przychodzącego sms'a i po
sprawdzeniu upewniłam się, że to Harry.
" Będę po Ciebie jutro o 10. Dobranoc mała. ;*
"
Po przeczytaniu wiadomości mimowolnie się uśmiechnęłam pod nosem i
wklepałam w ekran komórki:
"Ok. Całusy, śpij dobrze! xx. "
-Dostarczono wiadomość do: Harry - pojawił się komunikat na ekranie
telefonu. Odłożyłam komórkę na szafkę nocną, zawinęłam się w kołdrę i po
niedługiej chwili zasnęłam, zmęczona całym dzisiejszym dniem.
Mega jest ^^ <3 xx
OdpowiedzUsuńŚwietne, pisz dalej ;)
OdpowiedzUsuń